Podróże kształcą

12 listopada, 2017 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

I męczą okropnie, gdy się przesadza. W piątek o 6.20 wsiadłam z przyjaciółmi do Pendolino i pomknęłam do Gdyni, tam, z tego samego peronu pociąg z ery PRL, do Słupska. Byliśmy na miejscu po  5 godzinach. Z powrotem to samo. Do Warszawy wyjazd o 17.07. Spóźniony solidnie, wtoczył się zatłoczony gruchot lokalny z ludźmi siedzącymi na podłodze, nawet w I klasie, gdzie nie było miejsc numerowanych. Tłok jak w pralce za Gomułki. Potem poczekało na nas Pendolino, bo konduktor z pociągu lokalnego zadzwonił do kolegów w Gdyni i nas uratował przed zostaniem na peronie. I znowu, w sumie, 5 godzin. Warto było, bo Słupsku wzięliśmy udział w nadaniu bardzo ładnemu rondu imienia Izy Nowackiej. Było wzruszająco i kameralnie,  przyszło sporo osób, był sztandar miasta, pogoda ładna, a Prezydent czarujący i pięknie przemawiał. Obecna była, Barbara Nowacka, córka Izy,  Prof. Jerzy Paweł Nowacki, mąż i bliscy przyjaciele czyli ja i Ryszard Kalisz, który odbył z nami tę ponad 1000 kilometrową podróż, w ciągu jednego dnia. Tłumnie zjawili się współpracownicy Izy, bo była posłanką na Sejm z tego regionu. Prezydent Słupska,  Robert Biedroń dopiął swego i moja przyjaciółka ma już dwa ronda, jedno w Gdyni, drugie w Słupsku. W Warszawie nie ma nic, poza skromną tablicą na Ministerstwie Pracy. Ani Agnieszka Osiecka,  ani Iza Jaruga- Nowacka, nie zasłużyły na swoje ulice. Powiem więcej, nie zanosi się, bo zarzuca im się sympatie lewicowe, a Izie, walkę o prawa kobiet i wykluczonych, z niebezpiecznym kołtuństwem, które teraz jest normą i tresuje opozycję.

A była okazja, żeby znaleźć coś dla moich przyjaciółek , bo następuje dobra zmiana w nazewnictwie. Nie do uwierzenia i znowu będę miała wydatki, bo to za moją kasę. Ledwo doszłam do siebie po informacji, że mam za moje podatki kupić  szable dla strażników w Sejmie i zatrudnić jeszcze drugie tyle, bo teraz każdy poseł PiS będzie miał swojego przybocznego i to z szablą, a tu ulice trzeba przemianować. Uwaga! To nie hop! siup!. Trzeba zrobić tabliczki, pozmieniać adresy we wszystkich instytucjach, ludzie muszą wymienić dowody rejestracyjne, paszporty, dokumenty w Zusie, prawa jazdy, itd. Bawią się chłopaki, Aż pierze leci. Jak byłam mała, to się dodawało słowo dupa, do nazwy ulicy i była: dupa Hoża, dupa Jasna, dupa Kilińskiego, dupa Czarneckiego, a nawet świętego Tomasza, ale i  Tuwima itd. Wtedy wydawało się nam to bardzo śmieszne. Teraz znowu będzie można dupę dodawać, żeby oswoić ten skok na naszą kasę i czas, bo załatwianie dokumentów to horror. Ciekawe jak długo będzie nam wesoło w naszej republice bananowej rządzonej przez kacyka i jak długo się nie skupimy, na tyle, żeby móc się pogodzić do wyborów? Potem znowu możemy sobie skakać do gardeł, to zawsze lepsze niż jak ktoś nam skacze.

 

Antrykot z kurczaka

Sznycle z piersi kurczaka delikatnie rozbić. Pokropić cytryną, popieprzyć i  posolić. Ułożyć na sobie, przykryć i wstawić do lodówki na pół godziny. Czerstwą bułkę pokroić  w kawałeczki1x1x1cm. Sznycle zanurzać w rozbitym jajku i tartej bułce wymieszanej z drobniutkimi kostkami pieczywa. Lekko otwartą dłonią przygnieść grzanki, żeby nie odpadły. Kłaść na gorącym oleju, nie ruszać, dopóki się nie zrumienią z jednej strony, wtedy przewrócić. Odsączyć na papierowym ręczniku. Podawać natychmiast, z klasyczną mizerią

z obranych ogórków i całymi kartoflami z koperkiem i odrobiną surowego masła.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane