Od dawna pisałam do miesięcznika „ Skarb” wydawanego przez Rossmana. Duża grupa fanek, które pozdrawiają mnie radośnie w kurortach i Warszawie, to wielbicielki moich felietonów. Agata Młynarska zrobiła z branżowej gazetki – katalogu o małym nakładzie doskonałą gazetę, która ostatnio miała nakład około 500.000 egzemplarzy. I tyle właśnie poszło na przemiał w październiku 2016. Cały nakład został wycofany z powodu zamieszczenia dwóch tekstów o 500+. Załączam mój. Został napisany na zamówienie i zaakceptowany przez naczelną, Agatę Młynarską i Rossmana. Nie podobał się podobno tym, którzy wymyślili 500+, bo obrażał uczucia czytelniczek i ogólnie, prawdziwych Polaków.
W związku z tym Rossman zareagował histerycznie i dał się zwariować. Wycofali cały nakład i zniszczyli. Szkoda, że nie spalili na stosie, bo tak się robi z nieprawomyślnymi dziełami, a w krajach demokratycznych szczególnie. Uprzejmie zawiadamiam, że mamy do czynienia ze spektakularną, przerażającą, cenzurą. Tego jeszcze u nas nie było, a jak było to za komuny. Oczywiście wyleciałyśmy z Agatą z pracy. Nikt nie pomyślał o naszych czytelniczkach, kołtuńska – dobra zmiana, zmusiła firmę Rossman do wyrzucenia w błoto, ogromnej sumy pieniędzy, bo wydrukowanie takiej eleganckiej gazety jest bardzo kosztowne. Ciekawe czym im zagrozili? Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Agata, niepotrzebnie przepraszała, bo nie miała za co. Teksty zostały, jak co miesiąc, ocenzurowane przez wydawcę i zatwierdzone do druku. Nie wiedziałam, że od początku byłam merytorycznie weryfikowana. Zawsze o moich tekstach decydował naczelny pisma i nikogo nie pytał o zdanie. Mój tekst wydaje mi się wyważony, prawdziwy i jak na mnie, bardzo spokojny. Żegnam moje czytelniczki, ciekawe, kogo wezmą na moje miejsce? Nie ma ludzi niezastąpionych, acz są wyjątki. Źle się dzieje w państwie Duńskim – powiedział Hamlet, zgadzam się z nim w zupełności. Pozwolę sobie nie dać przepisu, bo zamiast załączam tekst z październikowego Skarbu.
Drugie dziecko
Jest lepsze od pierwszego, bo za nie rodzina dostanie 500zł, czyli ciut ponad 100 Euro. Za pierwsze nic. Nowy, bardzo karkołomny przepis jest nie dopracowany. Nie wiadomo skąd wziąć pieniądze i jak kontrolować, w jaki sposób pomagają rodzinie drugiego dziecka. Czy rodzicom się napić, czy kupić niebezpiecznego gruchota i pojechać na pierwsze wakacje nad morze. Czy zapisać dziecko na angielski i kupić rower? Czy zapłacić za obóz pod namiotem? Może pokazać dzieciom góry? A może, morze?. Co z samotnymi matkami?
W czym jest lepsze drugie dziecko od pierwszego? Dlaczego matka mająca dwoje, dostaje pieniądze tylko na jedno? Bez pierwszego, nie ma drugiego.
Czy nie lepiej za te pieniądze, zorganizować bezpłatne żłobki i przedszkola. Zniżki przy zakupie pieluch, czy jedzenia dla niemowląt? Może zorganizować pomoc rzeczową związaną z nauką i fizycznym rozwojem dziecka? Może zrobić dożywianie w szkołach? Od 20 lat moja Fundacja, opiekuje się dziećmi z domów Dziecka, zwanych teraz placówkami wychowawczymi. Są w tych Domach, dzieci z rodzin patologicznych, odebrane przez sąd. Nikt się nimi nie interesował, a teraz zgłaszają się patologiczni rodzice, żeby odbierać dzieci, bo za nie jest kasa. Na szczęście są przepisy i zapewnienia o metamorfozie i miłości do kiedyś katowanych dzieci, czynione przez domowych bandytów, nie skutkują. Sąsiadka mojej kuzynki mająca trójkę dzieci, ma 1000 dokładki do zasiłku. Życie jak w Madrycie, jest pijana na okrągło, bo nie ma jak kontrolować wyrodnych matek. A co, jeśli dzieci są wychowywane przez dziadków, bo rodzice nie są w stanie utrzymać się na nogach? Kto dostanie pieniądze? Skąd je szczodry rząd weźmie? Przecież nie ma nadwyżek w budżecie, są tylko, te z funduszy emerytalnych. Co się stało z becikowym? Lata temu byłam w Danii, która miała ujemny przyrost naturalny. W TV wystąpiła pogodna Królowa i obiecała stworzyć dobre warunki dla samotnych matek, a innym wyrównać poziom, do średniej krajowej. Za rok zobaczyłam w Kopenhadze rój wózków dziecięcych. Były ulgi i pomoc rzeczowa w postaci rowerków, wózków, komputerów i telewizorów, żeby dzieci z biednych rodzin, miały ten sam poziom życia, co zamożniejsze. Jestem jedynaczką. Nie sadzę, żeby moja mama miała drugie dziecko, żeby dostać pieniądze. Słyszałam, że kobiety mało zarabiające rzucają pracę, bo za dzieci mają więcej, niż wynosi ich pensja. To nie jest zdrowa sytuacja, a jak wygląda sprawa z bliźniętami? Jeden poród, ale jest dwójka? Czy drugie dostanie kasę? A co, jeśli bliźniaki są drugim i trzecim dzieckiem. Czy to 1000?
Decyzja o 500+ jest nie dopracowana, bo 500 złotych, to suma, która powinna być dodatkiem, a nie podstawa budżetu domowego. W Wilanowie, gdzie mieszkam wszystkie dziewczyny spacerują z wózkami, z moich obliczeń wynika, że maluchy były w drodze, gdy wchodził ten cudaczny projekt, a teraz miła niespodzianka. Napisałam o negatywach, ale jestem pewna, że są wyjątki. Oby jak najwięcej.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane