Trumpolina

03 lutego, 2025 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Pomimo innych propozycji obejrzałam w Hotelu Bristol w Busku Zdroju, w całości, transmisję z koronacji Donalda I w towarzystwie moich przyjaciół z Nowego Jorku. Ona – profesor socjologii, on – praprawnuk dwóch prezydentów Ameryki. To się nazywa być z dobrej rodziny. 

Mieliśmy włączony na laptopie amerykański program a na telewizorze polski, które poza narracją i językiem niewiele się różniły. Uroczystość nas nie cieszyła, tak jak naszych przyjaciół na obu półkulach, ale byliśmy ciekawi ceremonii. Prezydent wkraczał na arenę ze srogą miną, co było dziwne, bo całą kampanię szczerzył się bardzo. Doszliśmy do wniosku, że chce pokazać jaki jest groźny i że trzeba się go bać. My się go boimy od lat, jak zresztą prawie cała demokratyczna część Amerykanów. O dziwo! Polacy w Stanach na niego głosowali, bo zapomnieli, że będzie tropił i wyrzucał do domu nielegalnych emigrantów, poczynając od Meksykanów, a równolegle zabierze się za mieszkańców Chicago, gdzie Polaków bez papierów jest bardzo dużo.

Trump z tym zamiarem się nie krył, a mimo to Polonia go poparła. Jesteśmy specjalistami od strzelania sobie w kolana.  Nielegalni rodacy, przemyślą to sobie z widokiem na Tatry. Natomiast, interesuje mnie sposób wyłapywanie i składowanie „ptaszków”.  Wojsko czy policja. Jak z transportem?

Przemówienie obfitowało w różne niespodzianki, z czego najzabawniejsza wydała nam się decyzja o zatwierdzenie tylko dwóch płci. Ciekawe co będzie z resztą? Czy inne się będzie utylizowało, czy podzielą los nielegalnych emigrantów i zostaną wydaleni? Ale dokąd? Nie został natomiast poruszony problem zmiany płci. Czy będzie sobie można zmieniać do woli z jednej na drugą?  W ramach tych dwóch? Czy zostanie to zabronione? A miało być legalne, nawet u dzieci szkolnych. No i problem z osobami nielegalnie urodzonymi w Ameryce. Kiedyś dostawały automatycznie obywatelstwo, a teraz koniec z tym.

 W tej sytuacji czy zabierze się je tym którzy je dostali automatycznie? Nie chce mi się omawiać całej wyliczanki, ale powiało grozą.  Wiałoby bardziej, gdyby nie element humorystyczny w postaci Pierwszej Damy przebranej za bohatera filmowego z lat sześćdziesiątych – szlachetnego Zorro. Z niewiadomych powodów czarnego stroju dopełniał kapelusz w stylu Zorro wciśnięty na oczy i zasłaniający pół twarzy. Nie wiadomo po co, bo to piękna kobieta? To nad tym strojem, zamiast nad groźnymi pomrukami starszego pana, rozwodzi się prasa. 

A może historia jest prosta. Pani Prezydentowa, matka wysokiego Barona, kupiła na uroczystość za duży kapelusz, który trzymał się na uszach, bo nie zdążyła wymienić. Albo celowo założyła kapelusz, a nawet nie zdjęła jedząc lancz (w Europie nie do pomyślenia, bo gdyby damy jadły w kapeluszach, to gentelmani jedliby w cylindrach), żeby celowo odciągnąć uwagę mediów od przemowy męża, z którym, jak donosi prasa, jest w konflikcie.

W każdym razie osiągnęła cel, bo kapelusz stał się elementem dyskusji i spekulacji. Moja znajoma sugeruje, że może skrywał guza na czole, lub podbite oko. To by pasowało do ponurych min obojga małżonków.  Żarty żartami, ale amerykańskie „jajko niespodzianka” jest niebezpieczne, bo staruszek, który za rok skończy 80 lat raczej obiecuje burzenie, niż budowanie i sprawia wrażenie, jakby bujał w czarnych obłokach. Miny, które robił świadczą o natchnieniu i  nasuwają refleksje o  nie najspokojniejszych czasach.      

 

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane