Dom wariatów

16 listopada, 2020 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Mieszkam w domu wariatów. Nie wolno mi wychodzić bez maski, nie mam gdzie pójść na kawę. Jestem uwięziona w przepisach, nakazach i zakazach które mają mi pomóc przeżyć, a uniemożliwiają funkcjonowanie i zarabianie pieniędzy. Większość dotyczy tylko mnie i reszty pacjentów naszego wariatkowa. Nasi opiekunowie wymyślają cuda, żeby nas zatrzymać w domu, ale to już niedługo, bo wszystko im się sypie i będą musieli- wypierdalać.

Miłe to słowo, na razie jest tylko życzeniowe, ale jak wreszcie znajdzie się jakiś lider, to stanie się ono ciałem. A słowo ciałem się stało…, jak mówi popularna pieśń.

Środowy marsz był idealnym obrazem tego co się dzieje w naszym domu wariatów. Grupa bandziorów i kiboli, udając baranka, zgłosiła przejazd patriotyczny samochodami, bo im Prezydent Warszawy nie pozwolił demonstrować na piechotę. Jakby do mnie przyszedł taki baranek recydywista to bym go pogoniła, a uroczy Prezydent nie pogonił i nie dopilnował żeby na trasie zapowiedzianego spaceru autami nie było pieszych z racami i kamieniami.

Przecież to było nie pierwszy raz . Kogo się boimy aż tak, żeby tłumy policji nie mogły zapanować nad sytuacją. Wystarczyło nie wpuszczać pieszych na trasę pochodu. Z auta trudno rzucać petardy. Byłam u koleżanki na ul 3 maja, bo ma okna wychodzące na most Poniatowskiego, oglądać to panopticum, a mieszkanie do którego wrzucono petardę należy do mojego kolegi z ASP, wybitnego fotografa i Witkacologa. To on odnalazł zdjęcia Mistrza na szklanych kliszach i to ich odbitki mogły spłonąć od petardy wandala wraz z obrazami mojego drugiego kolegi z pracowni malarskiej.

Co się dzieje, że policja nie daje rady bandziorom i ponosi porażkę, a do tego strzela z bliska do starszego pana z aparatem fotograficznym, który nie wygląda na kibola? Był to wypadek przy pracy, ale nie powinno go być. Parada pseudo – patriotów była zapowiedziana i trzeba się było do niej przygotować, bo nie był to pokojowy marsz tysięcy kobiet w walce o podstawowe prawo do własnego ciała. Było wiadomo, że łysole są niebezpieczni.

Coraz ciekawiej w naszym domu wariatów. Ryba psuje się od głowy. Nareszcie dziennikarze zabrali się do sprawy pedofilii w kościele i wyjęli asa z rękawa. W dokumentalnym filmie pokazali wijącego się jak piskorz sekretarza JP II, który popierał kościelnych hierarchów- pedofilii i był z nimi w przyjaźni, tak jak Papież, który tak jak i kardynał Dziwisz, podobno nie miał pojęcia co wyprawiają koledzy.

Tego się nie da zamieść pod dywan, bo sprawa ma międzynarodowy wymiar, ale winnych najwyżej przesuną do innych parafii, albo wyślą na sowitą emeryturę. Babina i kibol zostaną z ambony poinformowani, że wszystko jest zmyślone, żeby dokuczyć łagodnym pasterzom naszej ogłupiałej trzody baranków. Pedofilia jest dla mnie czymś straszliwym, tak jak dla większości osób. Te afery mogą być naszą szansą na „drugą Irlandię”, ale trzeba działać, a nie cieszyć się z posiadanych dowodów. Trzeba je wykorzystać w przemyślany sposób.

To co pokazano w telewizji w środę, to jakaś faszystowska orgia z fajerwerkami. Identyczne widać na filmach o III Rzeszy. Powinno się likwidować pseudo patriotyczne organizacje i zdusić neofaszyzm jak najprędzej, bo to naprawdę najgroźniejsza grupa. Sam środek Europy, państwo unijne, a przypomina dom wariatów, którego dyrektorem jest malutki emeryt, który wychodzi z domu pomimo własnego zakazu że po siedemdziesiątce nie wolno. Dość gadania, trzeba pomyśleć i coś zrobić z tym fantem. Help! 

 

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane