Nie wiem, czy są lepsze i gorsze miny oraz ile jest ich rodzajów. To ważny element wyposażenia leśnych ludzi naszego naczelnego gajowego. Te mnie nie interesują . Moim hobby, jako portrecisty, są miny charakterystyczne dla zestresowanych rodaków. Jesteśmy najsmętniejszym i najbardziej skrzywionym narodem Europy. Dużo podróżuję i potrafię rozróżniać narodowość przechodniów wyłącznie po urodzie i minie. Włosi zawsze uśmiechnięci, Hiszpanie ponurzy i gadatliwi, Japończycy jak w maskach, Niemcy różowi i uśmiechnięci, bo uwielbiają zwiedzać. Francuzi czerwoni od lanczowego wina, niby ponurzy, ale z błyskiem w oku, ciekawi świata. Rosjanie za eleganccy, z nadwagą i zachwyconym wzrokiem, widocznie uradowani swoim bogactwem i tym, że mogą jako Hegemon świata pokazać się Europie.
Wszystkie wymienione nacje, ubrane w kolorowe kurtki, bez, lub z minimalną nadwagą. A za nimi bardzo kolorowe niegrzeczne bachory. Polskie rodziny widać z kilometra. Ciąże piwne u panów, panie jak reklama Michelina w obcisłych bluzkach z cekinami. Włosy z nie mytą od wyjazdu fryzurą. Wszyscy skrzywieni, bez cienia radości i ciekawości wloką się znudzeni. Zdarza się ptasie gniazdko na potylicy, świadczy o spaniu na wznak. Kiedy mnie zauważą, krzyczą – Pani Hania, Pani Hania!… i wtedy roześmiani wieszają się na mnie, żeby zrobić selfie. Są zdyszani, lśnią od potu, a ja ponoszę zapachowe konsekwencje.
Kiedy uda mi się wyrwać i uciec do sklepu Rodacy chwilę czekają na autograf, smutnieją i odchodzą . Ani się chwalę, ani narzekam, ale po trzecim selfie wolę bez. Każdy jest odpowiedzialny za swoją twarz po trzydziestce. Skrzywione miny zostają utrwalone w naszej twarzy, wory rosną, oczy maleją, nos zwisa, pojawiają się bruzdy na czole i bruzdy koło ust podejrzliwości, smutku i rozczarowania, wszystkim, byle nie sobą. Wieprzowa dieta wspomaga urodę. You are, what You eat, to znana mądrość amerykańska, czyli jesteś tym, co jesz. Nie znają go ogoleni na łyso, zapasieni, czerwonoskórzy wypinający ciążę spożywczą. Ci są spoceni, wiecznie skrzywieni, bo mają nadkwasotę, cukrzycę, żylaki i ledwo się wloką. Ich żony i dzieci o podobnej budowie pożerają wzrokiem smakołyki na wystawach sklepowych. Zieją niechęcią do wszystkich. Wygląda na to, że śpią skrzywieni i skrzywieni uprawiają sex.
Kiedy uśmiecham się do ekspedientki w pustym sklepie patrzy za siebie, a po chwili jest moja, bo do niej się nikt nie uśmiecha, a szczególnie obcy. Może nie mamy mięśnia okrężnego ust, bo nam atroficznie zniknął? Dzieci też smutnawe, bo od kogo mają się uczyć miłej mimiki? Mieszkam na stacji Wilanów – żłobek. Wózki pchane przez mateczki zderzają się z braku miejsca. Okazja do fukania i krzywienia się. Dzieci siedzą tyłem do mamy, a przodem do robót drogowych i krzywo zaparkowanych samochodów. Na szczęście z budek zwisają bure szmaty mające chronić od słońca odrętwiałe, skrzywione maleństwa. Gdyby siedziały przodem mogły by płakać patrząc na miłośniczkę rozmów komórkowych, której do głowy nie przyjdzie, że powinna mieć z niemowlakiem kontakt wzrokowy, choćby z wdzięczności za 500 plus. Warszawska ulica bije wszelkie rekordy w ilości wykrzywionych gęb. Gąbrowicz wymyślił zjawisko doprawiania komuś gęby, niekoniecznie prawdziwej. Można zrobić z kogoś alkoholika, gwałciciela, złodzieja, rozpustnika. Nam zrobiły gębę lata zaborów, potem Towarzysze Radzieccy, a teraz dorabiamy sobie sami, gębę buców. Nie do wiary jakie miny mają politycy i duchowni. Można ze zdjęcia wyczytać, co i gdzie kręcą. Ciężkie jest życie portrecistki, bo mam radar w oczach, ale co się naśmieję, to moje.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane