Poradnik prezentowy oraz Gramy w kulki

23 grudnia, 2020 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

To jest przed- blog, dotyczący prezentów, bo jak co roku wariujemy i wyrzucamy kasę na byle co. Tony pomiętych papierów i pudełek, pourywane kokardy. Kolejne Barbie, żeby dziewczynka od małego miała kiepski gust, drogie gadżety elektroniczne dla dzieci, które już w ogóle nie potrafią się bawić bez gapienia się w ekran i tony jedzenia, które trzeciego dnia wygląda i smakuje jak kauczuk. Jeszcze jest czas zachować rozsądek i nie dać się zwariować. Dzieciom  kupujemy po jednym prezencie, no góra dwa. W tym roku znowu są piękne książki i mnóstwo gier. Paniom najlepiej kupić dobre kremy do różnych części ciała, do tego jakiś nieduży brylancik, ale można bez. Odradzam perfumy dla obu płci, o ile się nie wie, jakich prezentobiorca używa. Każdemu można kupić prenumeratę ulubionego pisma, płytę, czy książkę. Osobom bliższym coś wymarzonego. Luksusowa odzież nie wykluczona. Tylko po co, skoro nie wychodzimy do teatru, opery, a nawet na spotkania? Zawsze mile widziany będzie dobry alkohol i słodycze, nie tylko dla dzieci. W ramach ekologii, nie pakujmy prezentów bizantyjsko, bo to efekt na sekundę, a śmieć na wieki.

 Życzę wszystkim, a szczególnie moim fanom zdrowia, oraz cudownych świąt z małym apetytem i długimi spacerami, oraz jak najszybszych Wyborów.      

  

Gramy w kulki

To, że ktoś „gra z nami w kulki” znaczy, że „robi nas w konia” albo  „robi z nas balona”. Jest mnóstwo określeń na bezczelne oszukiwanie i wykorzystywanie naiwnej osoby, a w tym wypadku ogłupionego suwerena, który składa się z 35 milionów obywateli. Jak głosowanie w Sejmie nie po myśli klasy rządzącej, to powtarzamy. Ciekawe co by było, gdyby i za drugim razem się nie udało? Pewnie by powtarzali głosowania do skutku. Tak bezczelni w stosunku do nas nie byli nawet towarzysze radzieccy i starali się zachować pozory. Doczekaliśmy się tego, że nie my jeździmy już „maluchem”, tylko nami jeździ maluch. a my piszczymy jak przydepnięte myszki, aż wstyd patrzeć, jak się nie umiemy bronić przed bezczelnymi kłamcami i czubkami. Podzielono kraj na lepsze, bo pisowskie województwa i gorsze województwa, które nie dostaną za karę, grosza. To klaps dla krnąbrnych. Decyzje zapadają nocą, a rano kolejne niespodzianki dla narodu. Wszystko rozchodzi się po kościach. Jakieś mętne nakazy i zakazy. Raz mamy więcej, raz mniej zachorowań, a mało kto wie, że ma to związek z za małą ilością testów. Na Pasterce się nie zarazimy, bo Duch Święty czuwa, a na Sylwestra byśmy się pozarażali, bo ogólnie wiadomo, że święci nie tańczą, a na pewno nie w parach, bo to zbyt erotyczne. Sklepy spożywcze, gdzie tych samych towarów dotykają setki osób, czynne bez ograniczeń, a zdezynfekowane  baseny i siłownie, od których zależy nasze zdrowie, również psychiczne, nieczynne. Dzieci mogą wychodzić  na spacer po 16, a ciemno robi się o 15. Nocne hulajnogi powinny mieć światełka, bo i w dzień wpadają pod nogi. Można wychodzić do Apteki, a jak sprawdzić, że tam idę? Recepty są elektroniczne,

 a suplementy bez ograniczeń. Jakieś matactwa z feriami. Moi znajomi, rodzice dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnych, zdradzają symptomy depresji. Śliczne, młode koleżanki obżerają się bez pamięci, bo i tak nikt ich nie ogląda. Dzieci zaczynają być beztlenowcami, osoby starsze są tak nastraszone, że chyba już nigdy nie wyjdą z domu. Chyba tylko, żeby kupić wóz jedzenia, którego same nie zjedzą, ale same wyrzucą. Nie będzie wesołego zjadania babcinych pierogów, bo rodzice nie dopuszczają babć i dziadków do wnuków,

 w trosce o zdrowie staruszków. Jak wiadomo, małe potwory są nosicielami wirusa. Moja znajoma babcia chodzi oglądać wnuki w parku, gdzie ich mamusia pilnuje, żeby nie podeszła bliżej niż 2 metry. Całusy wykluczone, bo synowa nie lubi teściowej, a wirus pomaga w rodzinnych animozjach, można nim wymachiwać do woli, bo grają z nami w kulki. A przecież nie ma ustawy, ani stanu wyjątkowego które by mogły zabraniać ludziom chodzić po ulicach gdy mają ochotę i być razem w Nowy Rok. Rozumiem odwołanie wielkich imprez plenerowych i bali w hotelach, ale pomysł, żeby musieć siedzieć u znajomych od 19 do 6 rano jest celowo błazeński. Nie siedźmy sami w Święta i w Sylwestra. Nie dajmy się zwariować! Co nie znaczy, że musimy się tulić w tańcu i pić bruderszafty, ale bez tego też można się bawić. Życzę wszystkim zdrowia, rozsądku, braku paniki i jak najszybszego powrotu do normalności.   

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane