…iść daleko, a kobieca, wiernie czekać, zaśpiewała na festiwalu w Opolu Alicja Majewska w roku 1980. Ja bym takiej bzdury nie zaśpiewała, nawet wtedy przed pobytem w Nowym Jorku, a co dopiero teraz.
Ale żyjemy w mentalności powstaniowo- dziewiętnastowiecznej, gdzie role męskie i kobiece były precyzyjnie określone. I uwaga! Nadal są, pod płaszczykiem słowiańskiego feminizmu. Niewiele się zmieniło w naszym kraju wiodącym w UE. Nadal „męska rzecz iść daleko” i nie płacić alimentów. Nadal pijany facet, to „męska rzecz”, pijana baba, to koniec świata i jakaś łachudra (sprawdzić w Necie). Nadal babie można przylać po pijanemu, ale i na trzeźwo.
Wiele postaci ze świecznika leje partnerki, też ze świecznika, więc jak tu potępiać puszczańskiego drwala, zdenerwowanego rosnącą ilością dzików (małe piwo), ale i wilków (piwo duże) bo jak się człowiek zdrzemnie po pracy w parowie to wilk potrafi i pijanego zjeść. Po powrocie baba kwęka, urody brak, to jak tu nie walnąć tradycyjnie, jak ojciec i dziad walili.
Cięgle, poza nierównymi płacami i nierównymi prawami, jest jeszcze problem dysfunkcyjnych rodzin. Dlaczego przy rozwodzie dziecko zwykle zostaje z matką, która wcale na to nie nalega, zamiast z ojcem, który nalega? Dlaczego ojciec ma wyznaczone (oby!) dni odwiedzin i wakacje, a matka ma dzieci przez cały czas, przez cały rok. Gdyby komputerowy goguś pochodzenia wiejskiego musiał wychowywać dzieci, które spłodzi, każde z inną partnerką a nie je widywać czasem, to może by się ciut ograniczył z pląsami w jaccuzi na wyjeździe integracyjnym?
Dlaczego moje koleżanki muszą pilnować, żeby tatusiowie ich dzieci je zabierali na weekendy i raz w roku poszli na wywiadówkę. Mieszkam w Wilanowie, dzielnicy- żłobku. Same dzieci, trochę rodziców, ale sporo tatusiów w chustach z niemowlętami lub pchającymi wózki. Przemiły to i nowoczesny widok, bo to „męska rzecz, iść do sklepu i z dzieckiem na spacer”.
Nie ma o tym jeszcze piosenki.
Na koniec moja rodzinna anegdota. Kiedy mamusia i babcia zaproponowały mojemu tatusiowi spacer ze mną w wózku do pobliskiego (500m) lasu, ten zdumiony powiedział, że można mnie postawić w ogrodzie, od strony lasu i powietrze będzie podobne. Babcia mu to pamiętała do końca dni swoich. Ja nie, bo miałam wtedy 3 miesiące i miał rację. A…swoją drogą, po co wlec wózki z niemowlętami po ulicy pełnej zarazków, kurzu, hałasu i rur wydechowych na wysokości nosków przyszłości naszego Narodu? A po co je wozić w klimatyzacji w centrach handlowych?
Zniosło mnie z tematu, ale słusznie. Nie rozumiem podziału na „rzeczy męskie i damskie”, ale ciągle kobiety ulegają schematom obyczajowym i zgadzają się na średniowieczne role. Jak niegdyś żona w Biskupinie, czekają z pieczenią na swojego mężczyznę, choć są dyrektorkami banków albo profesorkami, które pędziły z pracy, żeby ugotować obiad, po drodze odbierając dzieci ze szkoły. A Tatuś jest zmęczony i zapomina kupić wodę mineralną, którą zapomniał zamówić z powodu klęski naszej Tenisistki.
Drogie Panie. Nie dawajcie się wpychać w średniowieczne, popierane przez kościół role. Może to „Damska rzecz iść daleko, a męska wiernie czekać”.
Jest XXI wiek.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane