Do niedawna moim ideałem sztuki sakralnej był Licheń i podobizny naszego świętego Papieża, tamże, a szczególnie nad bramą parkingu. Bardzo zachęcający. Śliczne okazy, przypominające masywny pomnik Marszałka Koniewa, w Krakowie, można spotkać w drodze na Mazury . Jeden pomnik ma tak krótkie nogi, że wygląda jakby model klęczał, na swoich, wystających półbutach. Inne przedstawiają barczystego małogłowca z uszkami dziecka, w dziwnym bereciku. Byłam w pracowni rzeźbiarza, który produkował „ nasze Papieże” ze styropianu, a z nich, via gipsowe prototypy, odlewy brązowe do różnych parafii. Papieże były różnej wielkości, ale ręce do nich, tej samej, co nadawało Ojcu Świętemu wyraz boksera z dłońmi jak bochny, ale też Nike ze skrzydłami z przodu. Autor był po studiach, ale dawno skończył, bo czuło się powiew socrealizmu i zapach pieniędzy, zwanych tamże dutkami. Teraz jedyny, właściwy Papież odpocznie, bo w ramach dobrej zmiany, domorośli szwagrowie pasażerów, naszej rządowej gondoli znad Wisły, postanowili pilnie przybliżyć narodowi wizerunek naszego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, choć chyba nie jest to pilne.
W końcu bracia byli podobni, a Prezes się chętnie pokazuje. Prezydenta i p. Marię lubiłam i przykro mi, że stali się ofiarą beztalenci i domorosłych rzeźbiarzy, którzy myślą, że „ rzeźbić każdy może, raz lepiej, a raz gorzej „ Powinny być jakieś kary za ośmieszanie głowy Państwa. Ostatnio, oglądałam płaskorzeźbę wielkołapego Tatarzynka, w przedziwnych szarawarach, wynurzającego się z kisielu, inspirowanego mgłą smoleńską. Żadnego, absolutnie podobieństwa, ani do Prezydenta, ani do niczego. Chyba nawet za to zapłaciłam z podatków, a nie chcę. Mam dyplom ASP z wyróżnieniem, robię portrety, więc mam prawo oceniać te koszmary. Zaręczam, że ani jeden ze znanych mi wizerunków Lecha Kaczyńskiego nie jest podobny i nie robił go profesjonalista. Co się dzieje ze sztuką, a przede wszystkim sakralną, która przez wieki była wzorem piękna? Gotyk, Renesans, Barok. Michał Anioł, Donatello, Rafael, Leonardo, Rembrandt, Pierro della Francuska. To oni stoją za wizerunkiem Kościoła. Tych cudów nie tworzyli znajomi partyjnych kolegów, pobożne zakonnice i krewni królika. Tworzyli je wielcy artyści, na chwałę Bożą. W co wierzy prowincjonalny wujek posła, członek parafialnego kółka plastycznego, dłubiąc pastisz wizerunku zmarłego Prezydenta? On wierzy, że jakoś mu się uda szarpnąć kasę i zostać Michałem Aniołem. Ja już w nic nie wierzę, bo jak Byron „ciągnę taczki obłędu”, to napisała moja ukochana Agnieszka Osiecka w piosence, „ Niech żyje bal”. Nadchodzi dobra zmiana w sztuce. Soc- art był przez kilkadziesiąt lat normą. Szmacili się najwięksi artyści, ale to byli artyści, a nie amatorzy. Wszyscy dyktatorzy zatrudniali do propagandy, najwybitniejszych twórców, bo wujek- amator jest żałosny i żeby nie wiem jak wielbił Prezesa, to sztuki z tego nie będzie.
Kapusto modro- danie śląskie
Czerwoną kapustę pokroić na średnie kawałki i leciutko przesmażyć na oliwie. Zalać gorącą wodą, posolić, popieprzyć i dusić do miękkości z kminkiem, ćwiartkami szarych renet bez skórki, rodzynkami i suszonymi śliwkami. Podawać jako dodatek do mięs