W piątek zmuszona byłam opuścić demonstrację Kodu, na której zwykle bywam jako tłum, bo chodzi o ilość, a przemawiać do tłumów nie umiem, jak większość. Wystarczy, że stoję i mnie widać. Oglądałam warszawskie pochody w telewizji, obserwując z okien wspaniałego Grand Hotelu w Sopocie padający śnieg. Śnieg, szczególnie pierwszy, wzrusza mnie od dzieciństwa, jest cudowny, a nad morzem równie piękny jak w górach. Tu uwaga nie na temat. Lubię wszelkie opady atmosferyczne, mam to po babci, która gdy padał deszcz wynosiła do ogrodu taborecik i sobie siedziała, oczywiście latem. Kontrastem do idyllicznego śniegu był pełen agresji, petard i wrzasku, marsz narodowców w Warszawie. Pokazywano go równolegle do marszu Kodu. Coś bardzo przypominał, nie tylko z powodu pochodni. Myślę, że rządzący powinni wyciągnąć wnioski, choć sny o potędze mają podobne. Ogromny kontrast, ale co z tego? Ciągle nie mamy liderów i się nie zanosi. Dlaczego Antyfaszyści nie idą z Kodem? Poglądy podobne, znają się. Różnice za małe, żeby się nie dogadać. Strach, strach, strach, rany Boskie, jak śpiewał Michnikowski w Kabarecie Starszych Panów. Oficjalne obchody pod pomnikiem Piłsudskiego, pompatyczne, ponure i jakieś biedne. Wszyscy sini z zimna i nie spontaniczni. No i ta „konnica”, tylko lawety brakowało. To, o aktualnościach polskich.
Ostatni tydzień natomiast przeżywałam przedwyborcze chwile w USA. Jestem wielką zwolenniczką Hillary C. i wielką przeciwniczką poglądów Donalda T. Kiedy obudziłam się rano, było pozamiatane głupotą wyborców. Hillary jest przewidywalna i demokratyczna, Donald to czysta agresja i cwaniactwo, bez żadnego doświadczenia politycznego. Pierwsza Dama damy nie przypomina, a i wiek elekta najpoważniejszy w historii USA. Komentowałam we czwartek w TVN24 bis to co się stało w mojej ulubionej Ameryce i zauważyłam, że dość ciekawe jest, że do fotela kandyduje dwoje siedemdziesięciolatków.
( Hillary będzie miała za rok, Donald już ma, z połówką, bo bliźniak)
Gdzie rzesze profesjonalnych 40-50 latków? Kreatywnych absolwentów Harvarda, Yale, Bercelay? Gdzie młodzi błyskotliwi, wykształceni mieszkańcy wielkiej Ameryki? Jeden z nich, Barrack Obama, pokazał, że przesądy rasowe to bzdura. Był świetnym Prezydentem, wyprowadził kraj z patowej sytuacji, zostawionej przez jego poprzednika, uznanego za jednego z najgorszych prezydentów. Obama i jego żona fantastycznie sobie poradzili i była nadzieja, że Hillary z doświadczonym mężem, ex Prezydentem, da radę kłopotom z demokracją i z ekonomią, a tu figa. Agresywny, czerwonoskóry( na twarzy) nacjonalista, ufarbowany na blond rekin finansowy z przeszczepem grzywki, nie mający pojęcia o niczym, poza kasą, jest bardzo niebezpieczny, choćby przez swoje prorosyjskie sympatie. Nie ma zadufany ignorant pojęcia o tym, że Putin użyje go do europejskich porachunków i wyssie jak ostrygę, bo jest doskonałym politykiem, a Trump żadnym. Z przerażeniem oglądałam wszystkie debaty, również będąc na Manhattanie i widziałam błędy Hillary. Była zbyt spięta i agresywna, choć udawała, że nie. Skorpion tak ma i nie jest lubiany, ale bywa skuteczny. Poza tym, była za tęga. Wiem jaki gust mają Amerykanie którzy mówią, że kobieta nie jest nigdy za chuda, ani za bogata, a wszyscy prezydenci wyglądają podobnie. Wysocy, szczupli, nie łysi, bez wąsów, zamożni. Trump się mieści w średniej, która nie przewiduje kobiet. Jest 300.000.000, Amerykanów, czyli koło ponad milion młodych cyborgów nowej generacji, a w rządzie siwiutcy staruszkowie. Estrada po wyborach wyglądała jak uroczystość na uniwersytecie trzeciego wieku. Na całym świecie starsi politycy kurczowo trzymają się władzy, a powinni być najwyżej doradcami. Amerykanie ledwo Trumpa wybrali, pobiegli po rozum do głowy i zaczęły się demonstracje. Podobnie jak u nas. Obudzili się z ręką w nocniku i tak trzymać. Jako osoba znająca Amerykę wiem, kto demonstruje, bo znam zbuntowane miasta. To dzielnice biedoty, głównie kolorowej i bezrobotnej, której Trump jeszcze dokręci śrubę. Boję się o to co się może stać ze światem, którego największą gwarancją pokoju była równowaga miedzy demokratycznymi Stanami, a imperialną Moskwą. Osłabiona Ameryka nie będzie wystarczająco silnym kontrpartnerem, a Trump jest nieprzewidywalny. Ciekawe co stanie się z Hillary, która była niezwykle dzielna, a przede wszystkim gwarantowała podstawowe wartości, do których przeciętni Amerykanie przywykli, no i jest pacyfistką, więc zanosiło się na pokojowe parę lat.
Czarno widzę. God bless America!
Gęś pieczona
Piersi i udka gęsi dokładnie myjemy, osuszamy i marynujemy przez noc w soli i majeranku. Nic więcej! Układamy w żaroodpornym, lub żeliwnym naczyniu przykrywamy i pieczemy w nagrzanym do 250 st. piecyku około pół godziny. Potem zmniejszamy temperaturę do 170 stopni i pieczemy nie mniej niż 5 godzin, a może być dłużej. Smalec z gęsi zlewamy, jest doskonały do smażenie i do chleba. Nie podlewamy niczym, nie polewamy po wierzchu. Z gęsi wytapia się tłuszcz. Mięso musi być bardzo miękkie. Podajemy z żurawiną i pieczonymi kartoflami.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane