Jestem na progu załamania nerwowego. Naród zwariował. W radio jakieś kolędy- wygibasy, ewidentnie śpiewane przez drugoligowych pastuszków, albo amerykańskie, stare ramoty i to dzyń, dzyń, że niby sanki wiozą, Coca Colę?. Mikołaj jak szalony gania po sklepach, jakby nie mógł miesiąc temu. Co roku to samo. Donikąd ucieczki, a to dwa dni wolnego i bez 5 kilo karpia można umrzeć z głodu. Strach! Dawno rozstrzygnęliśmy dylemat: być, czy mieć. Padło na MIEĆ i ciągle pada. Bardzo się cieszę, że nie jestem 30- latkiem płci męskiej i mogę sobie mieć normalny samochód, którego nie kradną, a nie spłacać miesięcznie 4 tysięcy za wypasiony czołg, plus inne kredyty. Cieszę się, że nie chodzę do psychologa i seksuologa w wieku 35 lat leczyć się z impotencji. Nie muszę udawać, że jestem najlepsza, a przynajmniej lepsza od reszty i nie muszę mieć komórki przylepionej „kropelką” do policzka, bo ucho zajęte słuchawką z muzyką i nie muszę produkować niemowlaków, bo taki trend i 500. Nic nie muszę. Nie muszę robić Wigilii, bo można iść do luksusowego hotelu z przyjaciółmi i zjeść 12 dań pod wielką choinką, patrząc jak kelnerzy krzątają się w białych rękawiczkach. Cena ta sama, bo kupujemy za dużo i mamy pierwsze miejsce w marnowaniu żywności w UE. Może by podnieść ceny jedzenia i różnicę przeznaczać na dożywianie dzieci. Rząd się sam wyżywi. Mnóstwo uczniów chodzi do szkoły na czczo, a na obiad też się nie zanosi. Wstrętna komuna dawała każdemu dziecku codziennie kubek gorącego mleka na dużej przerwie. Pomyślmy o tym w święta, nakładając 30 pieroga i pamiętajmy, że jeszcze czeka kilka dań. Tu przypominam, że w przeciwieństwie do krów, mamy tylko jeden żołądek. Sorki! No i choinki! Ile ich zostało w punktach sprzedaży? Trzeba je będzie spalić i nasmrodzić. A czemu nie rozdać ich po południu osobom dla których wyrzucenie 300 złotych, na coś do wyrzucenia, jest problemem. Są choinki sztuczne, tak samo drogie, ale nie trzeba ich palić co roku. Co innego gdy są dzieci, wtedy trzeba sobie przypomnieć, jak się było małym. Co było ważne, na co się czekało, a co powodowało naszą dziecinną depresję? U mnie praktyczne prezenty, typu ubrania, chyba, że haftowany kożuch zakopiański. No i ciągle te płyty z muzyką klasyczną z ruskiej księgarni i książki dla dzieci, a ja czytałam Quo Vadis mając 6 lat, ale mi zabrali. Dzieci maja za dużo zabawek i trzeba połowę oddać do Domów Dziecka. Po co kupować nowe? Ja się godzinami bawiłam drewnianymi klockami. Miałam 2 lalki i szmacianego pajacyka, a w wózku woziłam samochodzik amerykański z paczki. I to nie z biedy. Tak mnie wychowywano. Teraz, Ad rem.
U nas- Mieć, stało się religią i trwa walka kościoła o zamkniecie supermarketów i większych sklepów w niedzielę. Niby inteligentni, a myślą, że im się w ten sposób poprawi frekwencja. Nie poprawi się, dopóki Nowe nie odłączy Internetu i nie zlikwiduje zagranicznych telewizji. Za wzór bierzemy Chiny. To musi jeszcze sekundkę potrwać. Cierpliwości. Dziś obudziłam się zaziębiona. W domu lekarstw na lekarstwo, bo nie choruję, a wszystkie apteki w Wilanowie zamknięte. Więc mój posłaniec musiał pojechać z Wilanowa na Gagarina. Inna rzecz, że jeździ się cudnie, bo z Miasteczka Wilanów, którego nie znoszę, wyjechali wszyscy. Garaż puściutki od wczoraj. W pierwszej chwili myślałam, że będą myli podłogi. A to słoiki pojechały się przejeść z Rodziną. Co to będzie, apteki pozamykane, a grozi im przykry zapach z buziaczków, wzdęcia, bekanie, czkanie i pardon, itd? Wiem to z telewizji. Może by robić apteczki świąteczne i dawać pod choinkę? No i pozwalać, od godz. 15, na puszczanie tylko pięknych, klasycznych kolęd, śpiewanych przez zawodowców? Co to radio wyprawia? Jakiś amok. Ding dong, dzyń dzyń, organy, a urodziny, dopiero jutro. Jak Jezus może leżeć w żłobie, skoro się jeszcze nie urodził, bo jest 24, a On Koziorożec z 25 grudnia? Cudownych Świąt i zamiłowania do spacerów.
W tym tygodniu, nie będę konkurowała z kuchnią „ Jak u Mamy”
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane