Pomroczność jasna

24 maja, 2020 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Moi znajomi dzielą się na posłuszne barany idące za „małym bacą”, bo na pewno nie rycerzem i osoby myślące, które widzą co  z nami wyprawiają . Na szczęście tych mądrych jest więcej.  Ale ta ogłupiona reszta zapadła na pomroczność jasną i wierzy w manipulowane, stosownie do planów rządzących „baców”, statystyki. Podobno, na wirusa zmarło u nas ponad 960 osób. Straszne, ale jakie były to osoby? Chore na coś innego, czy zdrowe? Stare, czy młode, bogate, czy biedne, kobiety, czy mężczyźni? W jakich przedziałach wiekowych, w małych, czy dużych miastach, a może na wsi? Ile osób zmarło na normalną grypę w zeszłym i tym roku? Ile osób zmarło na serce, bo bało się zadzwonić po karetkę, żeby nie trafić do szpitala? Ile osób zginęło w wypadkach drogowych głównie po pijanemu? Ilu było rannych?

Jakby się zastanowić, to pomysły, wzmiankowanej już przeze mnie „małpy w kąpieli” są pozbawione sensu, ale nikt tego nie widzi z powodu „cienia mgły” i „pomroczności jasnej”.

Najpierw zamknięto lasy i parki, zamiast kazać ludziom chodzić w maskach i nie organizować pikników. Potem zamknięto szkoły i przedszkola, dezorganizując cały system edukacji. Zakazano wychodzenia z domu, zamiast prośby o maski i rękawiczki, o ile to ma sens, czyli jesteśmy blisko innych osób, a nie na polu golfowym. Otwarto centra handlowe, w tym sklepy z ubraniami więc i przymierzalniami. Po mieście hulają na rowerach dostawcy jedzenia w oblepionych wirusem pudłach. Potem otwarto przedszkola, ale nie place zabaw koło których bawią się dzieci i gawędzą mamusie. Zlikwidowano Pendolino, bo za dużo osób na raz, ale można siedzieć z kimś w przedziale i dusić się kilka godzin w maseczce.

 W sprawie duszenia, to najgorzej mają rowerzyści, którym brak normalnego oddychania przy sporym wysiłku zagraża uszkodzeniem płuc. Tak mówią lekarze. Jak jadący po pustej ścieżce rowerzysta ma się zarazić, albo zarazić kogoś? Bzdura. Natomiast zdarzają się omdlenia i kraksy. Znajomy ortopeda ma pełne ręce roboty przy połamanych cyklistach, którzy sami się o to proszą. Na głowie kask, słuchawki w uchu, okulary i maseczka uniemożliwiająca oddychanie. Mój przyjaciel porównał noszenie oplutych od środka maseczek do zakładania na twarz mokrych majtek. Brr!, ale coś w tym jest. Przecież wdychamy to co przed chwilą wydechliśmy. Dlaczego nikt nie powie w mediach o tym jak się zaraża tym wirusem i że tylko kropelkowo od osoby chorej, która na nas bezpośredni kichnie, albo wkładając palec z wirusem do ust, czy oka.  Teraz otwarto salony kosmetyczne i fryzjerów, czyli miejsca, gdzie trudno jest być w masce. Masaż twarzy, strzyżenie głowy i brody, nakładanie farby, henna rzęs i brwi… Maseczka wykluczona. Więc można zdjąć. To zupełny barak logiki. W parku w masce, w pomieszczeniu z mnóstwem osób, bez.

Z kolei gołym okiem widać totalną ściemę dotyczącą przepisów odnośnie zgromadzeń. Po wiadomościach, że są nowe zarażenia i ofiary, podają listę właśnie cofniętych zakazów. Skąd te daty kolejnych ulg pandemicznych? Co to było z wyborami? Kto zapłaci za niepotrzebny druk kart? Kto zapłaci kolegom Ministra zdrowia za wycenione astronomicznie urządzenia kupione od „szwagra”? Kto za maseczki bez atestu przywiezione najdroższym transportem z tandetnych Chin?   Otóż ja i Wy.

No i wisienka na torcie, przejmujące relacje z rozpędzania demonstracji zdesperowanych przedsiębiorców. Już takie pałowania i psikania gazem były. Identyczne wleczenia ludzi do milicyjnych suk, identyczna nienawiść do ofiar mających rację. Nagle metody wyklinanej komuny okazały się fajne i przydatne. Po 30 latach demokracji można być spałowanym i represjonowanym za to, że się ma inne zdanie niż władza. Po co był zakaz zgromadzeń, nie po to żeby zapewnić nam bezpieczeństwo, tylko żeby poddusić demokrację. Nie dajmy się spanikować. Wiadomości o epidemii na Śląsku mają nas trzymać w ryzach, ale kto nie zamknął kopalni, gdzie ciasną windą, jak śledzie w puszce, zjeżdża kilkadziesiąt osób, które nie mogą pracować w maskach? Zamknięto parki, a nie zamknięto potencjalnie najniebezpieczniejszych miejsc – kopalń. Dlatego, że górnicy natychmiast wpadli by do Warszawy z płonącymi oponami. Mam nadzieję, że wiedzą o jakości tego co wydobywają i o tym, że węgiel importujemy, bo nasz jest marny. Moi koledzy – barany spokojnie łykają sprzeczne informacje małego bacy. Moja znajoma zauważyła, że osoby, które noszą maski nawet same w samochodzie, to wierni widzowie telewizji, która straszy zarazą jak straszono dzieci gdy byłam mała „czarnym ludem” ( nie chodziło o afro-amerykanów”). Spokojnie czekam, co jeszcze wymyślą nasi pogromcy i jak rozpędzą demonstrację w obronie Trójki pod polskim radiem na Myśliwieckiej. Zomo by się przydało.

 

        

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane