Pisarka, czy malarka?

11 czerwca, 2018 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Odkąd zaczęłam zawodowo pisać w 1991 roku do Playboya i innych pism zadają mi pytanie, czy wolę malować, czy pisać. Przypomina to pytanie matki, które dziecko kocha bardziej. Pisanie jest łatwiejsze, bo można pisać w podróżach, pociągach i samolotach. Malować tylko w pracowni, albo przy porządnym, stabilnym stole. W plenerze przeszkadzają owady i wiatr, mimo to maluję dużo pejzaży. Jakoś miękko przeszłam do nich z portretów, które wymagają obecności drugiej osoby, a to bardzo rozprasza. Stąd duża ilość moich autoportretów. Sama sobie pozuję najofiarniej i najspokojniej. Piszę najchętniej w strefie ciszy- pociągu Pendolino, bo dużo podróżuję. Pisać potrafię wszędzie, kiedy zaczynam, przestaję słyszeć i nic mi  nie przeszkadza. Apropos malowania, trzeba pamiętać, że osobiście robię okładki i ilustruję swoje książki, więc maluję, tyle, że nie obrazy w tradycyjnym pojęciu. Bardzo bym chciała mieć żonę, która by sprzątała bałagan, który powstaje przy pracy, żeby nie wiem co i chętnie myła pędzle, bo to zmora wszystkich malarzy. Malowanie, czy rysowanie pasteli, wyklucza posiadanie zwierząt domowych. Poza żółwiami i waranami w terrarium. Miałam dwa białe Perskie koty, które wyglądały jak tęcze, tak były upaćkane. Psa foksterierka, który plątał się pod sztalugą oddałam w dobre ręce tatusia koleżanki po zawale, żeby miał kolegę na spacery. Nie było innego sposobu, bo pies zamknięty w innym pokoju wył.

Tu odpowiadam na tytułowe pytanie. Jestem malarką, kiedy maluję, a pisarką kiedy piszę,  pisarką częściej, bo są lepsze warunki pracy. W poniedziałek mam spotkanie autorskie które poprowadzi najdowcipniejszy na świecie- Michał Ogórek. Fragmenty mojej książki „Obłęd- Otello i singielka”, przeczyta Marysia Seweryn, która nagrała książkę na audiobooku. Będę odpowiadała na pytania Michała i Państwa, o ile je zadacie, bo Polacy są wstydliwi i podchodzą dopiero po spotkaniu, które jest otwarte, co zdarza się nieczęsto, bo zwykle jest tłok. Księgarnia Book- book, jest na rogu Hożej i Marszałkowskiej. Książka jest drugim tomem, a właściwie nawiązuję do mojej powieści ”Singielka i Otello, na zakręcie”. Obie mówią o niezależnej singielce, młodej artystce, zakochanej w zdziwaczałym naukowcu, specjaliście od jodłowania i dzwonków krowich w Tyrolu. Z miłego, łagodnego górala, staje się on dwubiegunowym zazdrośnikiem- stalkerem i awanturnikiem.

Książka, pozornie zabawna, acz raczej smutna, jest historią życia dwóch nie pasujących do siebie osób. Oczywiście nic z tego wychodzi, co było do przewidzenia.  Rzecz dzieje się w Warszawie, Paryżu, Prowansji i Nowym Jorku. Zapraszam serdecznie, szczególnie singli, bo jest nas coraz więcej.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane