Moda na Manhattanie

23 kwietnia, 2017 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Każda dzielnica ma swoją, a właściwie nie ma mody w naszym pojęciu, czasem się spotka kogoś wystrojonego. Jeśli za bardzo, jest to młoda Rosjanka przebrana za Jovnkę Trump. Dosłownie, jak ona, włącznie z fryzurą i szczudłami. Suną parami, bardzo dumne i ładne. Typowy manhattańczyk poniżej siedemdziesiątki chodzi w wygodnych Adidasach, różnych firm, albo jeśli jest kobietą, to w balerinkach, bez obcasów. Na Manhattanie inne buty to problem. Schody do metra strome, długie dystanse, a szkoda czekać na autobus, więc kilometr, czyli 10 bloków, się chodzi. Samochodów nikt nie używa, bo straszne korki i bardzo drogie parkingi. 2000 miesięcznie za całodobowy parking, a na ulicach zupełny brak miejsc i auto trzeba przestawiać na drugą stronę bardzo rano, bo czyszczą ulice. Potem się wraca. Straszny kłopot. Wracając do mody. Spodnie i podkoszulek, na to kurtka, szalik i mała torebka. Śladu z ekstrawagancji, do której przyzwyczaiłam się w latach osiemdziesiątych.

W bardzo drogich, firmowych butikach sukieneczki i płaszczyki w rozmiarach 34-36, bo bogate kobiety nie ważą więcej niż 50 kilo. Starsze chudzielce noszą tradycyjne kostiumiki i są typowymi babciownuczkami, z nastrzykniętymi buziami i uczesanymi kunsztownie, gęstymi włosami. Często jeżdżą autobusami, które kierowca obniża, żeby mogły wsiąść.

W tym niby okrutnym, twardym mieście ustępuje się miejsca wiekowym osobom, a dla inwalidów są całe sektory. Reasumując, mało kto zwraca uwagę na ubrania w ciągu dnia, bo wszyscy pędzą i nikt się nie gapi, bo to w złym tonie. W modnych dzielnicach, knajpach, galeriach i muzeach występuje specjalny typ eleganckiego żałobnika, całkowicie ubranego na czarno. Do tego czarne wielkie torby. W upał nosi się białe obcisłe podkoszulki, wpuszczone w spodnie typu szarawary tureckie, lub przykrótkie rurki. Czarne okulary, obowiązkowe. Jeśli biżuteria, to dizajnerska, też czarna, usta czerwone, albo czarne. Zgodnie suną kondukty gejów i hetero, łypiąc, na sobie podobnych. To są rdzenni nowojorczycy, artyści, projektanci mody i znani aktorzy, których można spotkać, bo spacerują w modnych miejscach. Skarpetki wykluczone, buty nosi się na gołą stopę, nawet w mrozy.  Na nieszczęście, wzięłam czerwoną, pikowaną kurtkę. Nie chciałam kupować czarnej bo mam kilka i czułam się jak turystka z Kentucky, pomimo czarnej reszty stroju, okularów i torby Michela Korsa, która jest w NY bardzo modna. U nas też się sporo widzi, ale na Manhattanie, epidemia. Rozglądałam się za jakimiś spodniami w egzotyczne liście, albo marynarką w kwiaty, bo żurnale tego pełne. Nie znalazłam. ostatniego dnia postanowiłam spędzić w najdroższym domu towarowym, Bloomingdales, zostawiając to sobie na deser. Dziwnie pusto w wejściu. Podkoszulki na ramiączka, po 170 $ i letnie, zwykłe sukienki za kilkaset dolarów. Kiedyś, ten moloch miał niesłychane rajstopy w złote gepardy i pantery, albo ukośne pasy i piękne szale. Bardzo drogie, ale można było wytrzymać. Nie byłam dwa lata, a tu nowy wystój. Ciemno, jak wiadomo gdzie. Anorektyczce manekiny w nieciekawych ubraniach, ale w tzw. kompletach. Strasznie wszystko banalne, bo za eleganckie. Odpowiednie raczej dla starszych pań, wdów po milionerach. Całe miasto pęka w szwach, a tu, pustki. W szarym mroku suną parami bogate podlotki z torebkami Chanel i ususzone babcie na chudych nóżkach, które znudzone miętoszą co popadnie. Jedynymi osobami pokazującymi emocje, są ławice Japonek objuczonych wielkimi torbami pełnymi markowych gadżetów. Popiskują z zachwytu i płacą jak za zboże, obserwowane przez czerwonouste, ciemnoskóre, śliczne, ubrane na czarno ekspedientki, stojące słupka przy stoiskach bo nie rozumieją po japońsku i vice versa. Nowy Jork bardzo się zmienił. Powolutku mit fajnych tanich ciuchów odchodzi w otchłań źle wykończonej chińskiej tandety. Kolejne fajne wspomnienie diabli wzięli.

Duszona papryka

 

Małe, kolorowe papryczki pokroić w cienkie paski, jak makaron. Czerwona cebulę, w cienkie piórka, do tego posiekane szalotki, pokrojone ciemne pieczarki, obrane posiekane pomidory, kilka ząbków czosnku, czerwona słodka papryka, pieprz Cayenne, sól, odrobina cukru. Wszystko wyłożyć na głęboką patelnię z odrobiną oleju słonecznikowego, łyżeczką masła i dusić do miękkości, leciutko mieszając. Doskonałe z ryżem.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane