Jaki taki

30 października, 2018 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

W zeszła niedzielę wybrałam się na wybory z młodą sąsiadką. Tam „gdzie zawsze” nie było nas na liście. Informacji gdzie głosujemy przy wejściu do naszego budynku też nie było. Powiedziano nam, że kilometr dalej w szkole głosuje nasza ulica Teodorowicza, choć mieszkam na Sarmackiej ale 300 metrów od niej. Miasteczko Wilanów ma straszny bałagan adresowy, bo topografią zajmują się słoiki z małych miast i wiosek. Dzielni prowincjusze potrafią po tej samej stronie ulicy dać numery parzyste i nie parzyste, żeby było po kolei i każdy numer ma minimum kilka liter. A,B,C są najdalej od numeru właściwego D, E, F najbliżej. Taksówkarze śmieją się do czasu, potem są wściekli. Nie mówiąc o tym, że numery na Sarmackiej nie idą z biegiem Wisły, tak jak wszystkie (oprócz Puławskiej) w Warszawie, tylko na odwrót. Ciągi piesze stały się dwukierunkowymi ulicami i trzeba zjeżdżać na chodnik ustępując miejsca sąsiadowi z obłędem w oku. Szłyśmy z nowopowstałą Warszawianką, gawędząc w tłumie wyborców, który wyroił się nagle z wózkami

i hulajnogami. Wszyscy eleganccy, uśmiechnięci i pewni, że wygramy. Gdyby głosowały maluchy 500+, to byśmy mieli frekwencję 100%, ale i tak wynik był oszałamiający. Gawędziliśmy stojąc w kolejce po formularze i wszyscy byli pewni, że Trzaskowski wygra w pierwszej turze. Ja, do tego stopnia, że się pozakładałam i wygrałam 3 butelki Prosecco.

Kiedy ogłoszono wyniki wyborów byłam na zamknięciu Warszawskiego Festiwalu Filmowego, wiadomość o naszym zwycięstwie rozeszła się po sali. I nagle wesołe szu, szu, szu. Zupełna zmiana nastroju, mimo smutnego filmu. Potem nie można było nigdzie wypić nawet kropelki szampana, bo wszystko pozamykane, a do klubów erotycznie nastawionych nikomu się nie chciało, ale naprawdę byłam uradowana. Koniec z paradami narodowców i ogradzaniem Sejmu i z pomnikami stawianymi gdzie popadnie. Prezes jest inteligentny i sprytny jak zaskroniec. Co mu przyszło do głowy z Patrykiem Jakim ? Chłopiec z Opola, dwa lata zameldowany w Warszawie, co taka osoba wie o rządzeniu miejskim molochem? I to rozdawanie pączków…Prezes jest Warszawiakiem, tu studiował prawo z Prezesem Rzeplińskim. Tu mieszkała jego rodzina. Jak może osobę z prowincji wpychać na Prezydenta stołecznego miasta? Z pewnością pobożni doradcy już byli obsadzeni i czekały wygrawerowane tabliczki, kopano doły pod kolejne krzyże, a tu niespodzianka. Nie będzie nacjonalistycznych marszów i pomników Wielkiego Brata, oraz powróci Aleja Wojska Polskiego i zacznie się normalne wydawanie pieniędzy podatników. Jaki jest fajnym, pracowitym i miłym kibicem drużyny z Opola. A u nas króluje Legia, więc musiał udawać, że zmienił idola i założyć czerwono-zielony szalik. Teraz będzie się działo w Opolu jak wróci. Warszawiacy, nawet rozcieńczeni przez Słoików, są specyficznie niezależni i nie lubią obcych, a najbardziej tego, że im się coś narzuca. No i jak mieszkańcy wszystkich stolic świata, są twardsi i bardziej aroganccy, niż pozostały elektorat. To powinien brać pod uwagę Prezes. Jesteśmy niezależnymi mieszkańcami najważniejszego miasta i nie można z nami grać w kulki.

Inna rzecz, że Jarosław I  raczej  nie garnie się do sportów, a szczególnie promowanego przez potwora – Tuska footballu, więc mógł nie zauważyć problemu kibicowania.

Warszawiacy rdzenni i nabyci odetchnęli z ulgą po pierwszej turze, od początku twierdziłam, że drugiej nie będzie. Z małym, a jednak, żalem, żegnam panią Hannę Gronkiewicz-Waltz, będącą w stałym kontakcie z Duchem Świętym, który w sprawie reprywatyzacji źle jej doradził, ale miasto rosło jak na drożdżach. W ramach tego rozkwitu przybywało billboardów i potwornych reklam, które zasłoniły wszystko. Osobiście napiszę do nowego Prezydenta, żeby nas upodobnił do cywilizowanych miast typu Kraków, Gdynia, czy Sopot. Jakoś bez reklam potrafią żyć. Siedzę zaziębiona, w burą niedzielę. Tydzień temu, zgodnie z wolą starych i nowych Warszawiaków, Patryk Jaki opuścił cokół . Co z nim będzie?

 

 

Zupa grzybowa

 

Mrożone podgrzybki  udusić z posiekaną cebulą na oliwie. Zalać bulionem warzywnym z imbirem i gotować do miękkości. Wyjąć grzyby i pokroić w plasterki w poprzek i włożyć do wywaru. Zrobić zasmażkę z prawdziwego masła i mąki gryczanej. Wlać do zupy. Wymieszać. Podawać z naleśnikami gryczanymi, pokrojonymi we wstążki.

 

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane