Diariusz z podróży

19 września, 2018 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Kiedyś, Diariusz znaczyło tyle, co dziennik, najczęściej z podróży, tego imienia nie nosił nikt w mojej szkole, dopiero w latach siedemdziesiątych wyroiło się skupiskach miejskich i podmiejskich Dariuszów, Klaudiuszów Mariuszów a i  Robertów oraz Patryków. Aż się prosi, żeby napisać o imionach rodem z Cesarstwa Rzymskiego, połączonych fikuśnie z nazwiskami, najczęściej- rzeczownikami. Typu Klaudia Kiełbasa, czy Dariusz Gwóźdź. Ale to innym razem, bo teraz chcę napisać o modzie. Znowu jestem w Sopocie, ale po to żeby jak co roku jeździć oglądać filmy polskie na Festiwalu w Gdyni. Szczegóły za tydzień, bo widziałam tylko Kamerdynera.

Sopot jest moją wielką i odwzajemnioną miłością. Sądząc z tłumów, które oblegają Monciaka w wakacje nie jestem wyjątkiem. Zachwycają mnie miasta, gdzie można się poruszać

„na nogach”, bo wszędzie jest blisko. W Sopocie fajnych knajp przybywa w niesłychanym tempie. Niektóre mają doskonałych kucharzy, nawet rodowitych Chińczyków, oczywiście w restauracjach chińskich. Jakbym tu mieszkała, to bym wynajęła turystom kuchnię, bo po co gotować, jak od tego są zawodowcy. Coś mnie znosi na mieliznę, a miałam pisać o modzie, a właściwie sposobie zachwalania swych wdzięków, polegającym na zredukowaniu ubrania do minimum. W większości wypadków decyzja jest słuszna, bo mamy wysyp pięknych, zgrabnych młodych kobiet z aksamitnymi ramionami i dekoltami, ale są wyjątki i stadkami suną pulpeciaste krótkonóżki, ewidentnie nie posiadające w domu lustra i matki, która by je powstrzymała przed  zademonstrowaniem widocznych braków w budowie, zwykle zapasionego, lub anorektycznego, ciałka.

Gdy patrzy się na promenady nadmorskie ludzie są purpurowi, ubrani  tak jak latem w mieście, tyle, że niosą leżaki, albo plastikowe łopatki, żeby sobie pokopać. Uderza brak kolorów i kapeluszy. Kiedyś były one koniecznym akcesorium dla wakacjowiczów, a poza tym chroniły włosy przed słońcem. Nawet  dzieci je miały. Jako dziewczynka dostałam amerykański, plastikowy, biały kapelusz kowbojski, z ciuchów (sprawdzić w necie). Wszyscy mi zazdrościli. Istniały pewne reguły dotyczące kurortów. Panie w falujących sukniach w kwiaty udawały się o 16 na Fajf .Mało kto wiedział, ze fajfy są zwykle o piątej. Szpilki obowiązkowe. Nagle, bez picia wina, na kawie i ciastkach odbywały się tańce przytulańce. Dzieci nie wpuszczano. Teraz dzieci wyją po knajpach do północy. Może by rodzice dorzucali się do rachunków przy stolikach obok? Raz to nawet zaproponowałam państwu z bliźniakami około 3 lat i dzidziusiem solo. Zdziwili się, ale nie roześmiali.

Moja narracja jest Szwejkowska, historyjki rozgałęziają się jak labirynt. Zaczęło się od tego, że zauważyłam, że większość wyż. wzmiankowanych laleczek ma ogromne biusty, które są charakterystyczne dla Słowianek. Czeskie i Rosyjskie panny też noszą z przodu balkon, nie przeczuwając, że będzie on z czasem opadał do kolan i spowoduje dolegliwości kręgosłupa.

Taka dziewczyna wygląda jak marzenie dziadzidzidzi, a czasem i pedofila. Wzór Lolitki. Szorty do pachwiny, obcasy 20 cm, obcisły fragment podkoszulka, bo reszta ucięta, w przeciwieństwie do włosów. Teraz modne są jak najdłuższe z dużym ciemnym odrostem, charakterystycznym dla biedoty, której nie stać na pójście do fryzjera. Na pociechę wszystko spada z pięknych ramion, jak u Carmen z opery Bizeta. Wiem, bo robiłam w Teatrze Wielkim kostiumy. Projektanci wiedzą, jak obrzydzić kolegom konkurencję. Choćby worowate ubrania dla dziewczyn, a dla chłopaków obciślutkie. Baba jak w pudle po malakserze, facet jak w piance do nurkowania. Miłą wiadomością z Sopotu  jest pojawianie się wesołych śmiechów i uśmiechów, zamiast porykiwania po szóstym piwie. Na wakacjach śmiejemy się więcej. Oczywiście do osiągnięcia sędziwego wieku, czyli 65 lat ( taka jest definicja)

Ja mam indywidualne uśmiechy od moich wielbicielek, w różnym wieku. Od 20 do 90.

Czyli ma sens to co piszę o dbaniu o siebie i nie dawaniu sobie w kaszę dmuchać. Teraz powinnam, jako Szwejk literacki, rozpocząć opowieści o kaszy, ale mam litość dla czytelników.  Przepraszam za opóźnienie, ale Festiwal i kąpiele solankowe i ćwiczenia, sprawiają, że pędzę jak królik z Alicji w krainie czarów.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane