Czerwona Strefa

10 października, 2020 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Patrzę na antywirusowe poczynania rządu, który nie radzi sobie od początku i naprawdę pełna jestem podziwu dla niektórych pomysłów. Chyba najbardziej podobało mi się idiotyczne zamknięcie lasów i parków. Akurat miejsc, gdzie wirusem zarazić się niełatwo, szczególnie, gdy ma się maseczkę. Zanim zdjęto kaganiec rowerzystom, uparci cykliści dusili się i mdleli na trasach. Mój przyjaciel ortopeda mówił , że na jego oddziale na korytarzu leżeli dzielni Dziadzie-dzidzie, których ambicja była silniejsza niż strach przed zawałem.

Potem pozamykano szkoły, wyższe uczelnie. Znajomi Profesorowie przeklinają zdalne uczenie i są wykończeni. Pozamykano galerie, teatry, bary i restauracje. Pozbawiono ludzi pracy i skazano na niepokojącą wegetację. Dotyczy to bardzo artystów, którzy nie są w stanie normalnie egzystować bez kontaktu z ludźmi. Aktorzy nie występują. Malarze nie wystawiają obrazów, a przez Internet nie ma się kontaktu osobistego z dziełem sztuki. Ja nie zgodziłam się na wirtualne wernisaże w galeriach. Poczekam. Oczywiście moje prace są na mojej stronie www.hannnabakula.pl, ale to nie to samo, bo obraz jest jak kwiat, nie „pachnie” na zdjęciu. Widownia Filharmonii z zablokowaniem miejsc wygląda smutno, jakby jej wybito zęby. Muzyka wszystko łagodzi, ale dla wzrokowca to katastrofa, tak jak patrzenie na ludzi w przypadkowych, krzywo założonych maseczkach. Najgorzej prezentują się grubasy którym maseczka zasłania tylko malutki kawałek twarzy a reszta wisi dookoła purpurowych uszu. Orkiestra w maskach, ale nie cała, bo dęciaki nie mają jak trąbić. Dyrygent bez maski, kropelkuje na 100%. Brodacze wyglądają zabawnie, ale nie za bardzo. Broda wyłazi bokami i dołem, a po zdjęciu maseczki wygląda jak przygnieciony talerzem makaron (jest też makaron czarny). Cały czas było brak testów i miejsc w szpitalach, ale w zależności od planów rządzących przepisy ulegały zmianie a wirus posłusznie był mniej, lub bardziej groźny. Przed wyborami schował się za urnę i czekał. Teraz napęczniał, bo rolnicy i górnicy grożą wjechaniem do Warszawy i porachowaniem kości adekwatnym ministrom. Wirus stał się groźniejszy przed planowanymi strajkami i mamy strefę czerwoną. Czyli chodzimy wszędzie w maseczkach. Trzeba tak było od początku. Poza domem zakładamy maseczkę i dusimy się, aż do powrotu. Nienawidzę, ale postanowiłam zrobić sobie jakieś maseczki na większe wyjścia, Cekiny, koraliki, te sprawy. Liczę na moją przyjaciółkę Agatę M. która jest cudotwórcą biżuteryjnym. Na razie wszyscy są przestraszeni, bo na zachodzie sytuacja straszna. A ja przestraszona mniej, bo wierzę w rozsądek, nawet swój i pamiętam przysłowie- „ nie pchaj palca, między drzwi”. Nie ma sensu na siłę pchać się na zagraniczne wycieczki do krajów czerwonej strefy. Nie ma sensu robić spędów towarzyskich, nawet na 50 dozwolonych osób. Co za różnica czy 50 czy 100? I tak się wszyscy napiją, dadzą sobie buzi i zrobią niedźwiedzia. I tak w Centrum Handlowym ktoś kichnie i kropelka trafi na przeznaczoną jej ofiarę. Myślę, że solidne maseczki dadzą radę nas ochronić, ale trzeba je nosić naprawdę, a nie na brodzie, albo pod nosem. Niemniej jednak proponuję tym którzy nie muszą wychodzić – ZOSTAŃCIE W DOMU!    

 

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane