Babciownuczka

12 grudnia, 2022 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Dawno dawno temu strój definiował przynależność do jakiejś grupy zawodowej czy społecznej, ale i wiekowej. Moim marzeniem było wyglądać jak mama, czy babcia.

Nosić sukienki do kolan a nie króciutkie, ledwo zasłaniające różowe majtki. Moja mama była strojnisia, manicure, klipsy, piękne pończochy, 20 par włoskich szpilek i botków na zimę. Taktownie nie wspomnę o różnych futrach i czapach z lisa, których się nie zdejmowało w kawiarni, tak jak kapeluszy. Wiosną i jesienią, panie nosiły jedwabne chustki, zawiązane jak u włoskich aktorek i torebki dopasowane kolorem do butów. Dzieci wyglądały jak dzieci, a  panie, jak dorosłe. Chłopcy w krótkich spodenkach, dżentelmeni w długich, szorty tylko do tenisa i na górskie wycieczki. Pamiętam, że bardzo starannie dobierano ubrania do biura, czy na towarzyskie spotkania. Mnie też męczono, każąc przymierzać sukienki przed wizytą u ciotek. Musiałam mieć związane włosy i kokardę. Żadnych pończoch, tylko białe podkolanówki. Miałam jedno marzenie, ubierać się jak mama i ciotki. Niestety, wygląd dziecka był określony niepisanymi regułami i ze starych fotografii patrzę ponuro, uczesana w kucyki w sukience do ćwierć uda. Koło mnie kuzyni w krótkich spodniach.

Gdyby „wtedy” było „teraz” to mama nosiła by kucyki, podkolanówki i plisowane, króciutkie spódniczki, a tata bluzeczkę z krótkim rękawem i majtasy na szelkach.  Nie wiem kiedy nastąpił przełom i dorośli zaczęli ubierać się jak dzieci, ale teraz żadna dziewczyna nie chce wyglądać jak jej matka, za to matka podkrada ciuchy córce i uważa, że jest to metoda na odmładzanie. Moje wiekowo bardzo dojrzałe koleżanki popisują się robieniem szpagatu i noszą na przyjęcia skórzane szorty wiszące na skromnej pupci. Na patykowatych nogach szpile. Nastrzykują usta i poliki, doczepiają włosy i rzęsy. Daje to efekt porażający, bo to wielka, z góry przegrana, bitwa o wieczną młodość. Jest drugi typ babciodzidzi. Dres, krok spodni przy kolanach, bluza z kapturkiem, buty na monstrualnej zelówce, plecaczek wysadzany kryształkami i lśniąca kurtka – puchówka. Z kapturka patrzy zadziornie, spod dolepionych rzęs, nastrzyknięta babcia czwórki wnucząt. Dziadek w czerwonych majtasach i mokasynach na gołą stópkę stawia kołnierzyk koszulki polo, jak to robił w latach siedemdziesiątych, buzia spalona na heban a na głowie kapturek od bluzy za ciężkie pieniądze, udającej szmatę.

Zdarzają się osoby wyglądające świetnie i młodo nie przebierając się za swoje wnuki, ale to trudniejsze niż kupienie młodzieżowych ubranek, które, o dziwo, postarzają poprzez kontrast z nastrzykniętą twarzą.

Oczywiście, nikt nie lubi rozstania z drastyczną mini, czy czerwonymi szpilkami z gorsecikiem pod marynarką i legginsami, ale każdy wiek ma swój dress code, tego się trzymam i polecam starszym przyjaciołom.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane