Gale

28 czerwca, 2022 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Gala kojarzy się z czymś wspaniałym i niezwykłym. Gale zanikły po Covidowo, a podwyżki dokończyły dzieła. W latach dziewięćdziesiątych, robiono gale i bale w stężeniu spirytusowym. Agnieszka Osiecka nazywała te luksusowe bankiety w najdroższych hotelach – „Darmowa wyżerka” i mówiła, że nie chodzi się na przyjęcia, gdzie gości w drzwiach nie wita gospodarz.

Otóż, chodzi się, bo gospodarz wita tylko na przyjęciach prywatnych, a w wielkich hotelach i wielkich salach nawet hostessy wyginęły jak dinozaury. Kiedyś na zaproszeniach, na dole podawało się dress code, czyli jakby obwiązujące reguły stroju w danym miejscu i o danej godzinie. Black tie- znaczy długa suknia i smoking. Z tym przeważnie trudno, bo mało okazji, a krój klap marynarki i sukni się zmienia.

 Byłam na balu w Nowym Jorku w hotelu Waldorff Astoria z okazji Nobla dla Lecha Wałęsy, który nie mógł przyjechać, bo go nie wypuścili. W tej sytuacji była Danuta, żona herosa. Oczywiście nie miałam długiej sukni, chociaż Agnieszka O przysłała mi z polski przecudną, balowa tunikę, ale za krótką, żeby udawała długa suknię, a akurat, żeby włożyć pod nią spódnicę do ziemi. Kupiłam czarny jedwab, a znajoma krawcowa uszyła z niego tubę z rozcięciem do pół uda, żebym mogła chodzić, na to skrócona tunika i suknia gotowa. Pewien młody, opozycyjny hrabia, który mnie zaprosił, wypożyczył smoking, choć powinien mieć własny. Ponieważ było na zaproszeniu black tie to absolutnie wszystkie panie miały długie suknie, a panowie smokingi i fraki. Wypożyczalnie strojów ślubnych zbiły tysiące, bo było 300 osób, a Polonia lubi się postawić. To była prawdziwa gala z walcami i szampanem w jednym z najdroższych na świecie hoteli. Był uwielbiany Zbigniew Brzeziński i mnóstwo Vipów z ONZ . Walcowaliśmy do rana. Hrabia się we mnie zakochał, dzięki balowemu przebraniu i było miło, również bez przebrania. Prawie Kopciuszek Nowojorski!

 Byłam jeszcze na kilku balach, tu i tam, ale uszyłam sobie jedwabne, szerokie spodnie, a do nich coś bardzo wizytowego na górę. Do teraz daję radę, a właściwie dawałam, bo na ostatnim balu w zeszłym tygodniu nie poinformowano mnie o długiej sukni i smokingu (na szczęście, widać było tylko kilka na sali) i nagle ja i mój przyjaciel byliśmy z innej bajki. On, w lnianym, granatowym garniturze, błękitnej koszuli, bez krawata, całości dopełniały mokasyny na gołą stopę. A ja w jasnych dzwonach i czarnej, jedwabnej tunice. Na szczęście, założyłam paradną biżuterię, więc znad stołu wyglądało OK. Strój był ważny dlatego, że byłam jedną z laureatek nagrody – „Złotej iguany” i musiałam ją odebrać na scenie. Wszystkim kierowała i prowadziła galę piękna aktorka – Laura Łącz, w bardzo balowej sukni.

Uhonorował mnie Klub integracji Europejskiej za – „Wszechstronną i kontrowersyjną twórczość, ukazującą dynamikę przemian współczesnego świata artystycznego”. No, proszę!

Ze mną, na scenie artyści- laureaci:  Kasia Grochola, w czymś długim i ładnym, Krzysztof Zanussi, Krzesimir Dębski, Wiesław Ochman i Maciej Orłoś. A ja, w dżersejowych spodniach i sandałach, ale na obcasie. Na szczęście laureaci ubrani wizytowo, ale bez przesady. Ogromna sala, wielkie okrągłe stoły z białymi obrusami, w kubełkach z lodem coś na upał, tańce… się działo. Od prawie trzech lat nie byłam na prawdziwym, eleganckim przyjęciu, a od lat nie dostałam żadnej nagrody, choć mam kilka. Najbardziej cenię Złotą Babę przyznaną mi hucznie w Katowicach przez Ślązaczki, jako dowód mojej wielkiej popularności wśród tamtejszych kobiet. Pisałam wtedy felietony do  Playboya i na różnych uroczystościach towarzyszyły mi „króliczki” w firmowych, skąpych strojach. Była sensacja, bo stały obok mnie na scenie. Mama na widowni, Była radcą w Ministerstwie Górnictwa, więc Śląsk był jej bliski służbowo.

Mam nadzieję, że ten tekst, o świecie, który zaginał i pomalutku wraca, jest informacyjny, a nie snobistyczny, bo nie mam do teraz i nigdy nie miałam balowej sukni.

 

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane