Sam tytuł by wystarczył za cały blog. Przecież gołym okiem widać, że wygrało- MIEĆ.
Kiedyś nawet nie wypadało mieć i strach było mieć, bo za rogiem czyhała skarbówka. Badylarze (hodowcy kwiatów), cinkciarze- ludzie kantory, producenci kapci, czy szmuglerzy majtek z napisanymi dniami tygodnia z NRD (nie istniejąca Niemiecka Republika Demokratyczna) takoż właściciele małych gastronomii (budka z piwem i lody na patyku), kuśnierze, producenci biżuterii taniej i złoto- jubilerzy, szyjący setki kożuchów bacowie, ekskluzywni krawcy i modni szewcy. Wszyscy oni oszukiwali, robili przekręty mieli silniki Volvo w starych polskich Fiatach i marzyli o poznaniu KOGOŚ, najchętniej znanych aktorów filmowych i telewizyjnych. Do teatru nie chodzili. Nazywano ich prywaciarze i słabe mieli szanse na poznanie kogokolwiek z tych, co nie mieli, a BYLI. Ci co BYLI – profesorowie, wybitni filmowcy, dziennikarze czy sławni aktorzy, naukowcy, piosenkarze i muzycy klasyczni mieli swoje miejsca do których nie wpuszczano nikogo obcego. A portier w Spatifie znał wszystkich, nazywał się „Pan Franio” i nie było łapówki, żeby wszedł ktoś, kto MIAŁ a nie był. Podobnie było w klubie filmowców na Trębackiej, zwanego Ściekiem, bo spływało się tam, gdy zamykano inne knajpy. Na ASP, gdzie studiowałam, były dzieci bonzów partyjnych i prywaciarzy, ale musieli bardzo zabiegać o to żebyśmy ich zapraszali na nasze elitarne, choć biedne prywatki.
Tamten świat runął, uleciał jak sen, odeszli prawie wszyscy najwybitniejsi. Ludzie kultury, stali się pod-ludźmi, nie rozumiejącymi Kiepskich, czy Disco Polo. Tylko 6% Polaków czyta książki. Można spokojnie imponować tym, że się nie było w Operze, Filharmonii i nie dotyka książek w ogóle. To stało się w ciągu ostatnich 30 lat. Pogubiły się prawdziwe wartości, zniknęło finezyjne poczucie humoru. Dzieci są rozwydrzone, dorośli gonią za kasą, starsze osoby żyją na pograniczu nędzy i mrą w kolejkach do lekarzy. Ostatnio dałam w prezencie moją książkę studentce, córce znajomych, którzy są z grupy – MIEĆ. Bardzo się ucieszyła i powiedziała, że w lutym w czasie ferii zajrzy, o ile znajdzie czas. Poprosiłam o zwrot książki argumentując, że zapleśnieje. W ogóle jej to nie rozśmieszyło. Poczym szczerze powiedziała, że chce tę książkę, bo jak pokaże koleżankom to jej będą zazdrościły dedykacji. Napisałam: „Wszystkiego najlepszego z okazji posiadania pierwszej książki, Autorka”. Bardzo podziękowała.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane