Wory

26 sierpnia, 2018 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Tym razem nie będzie to o worach pod oczami, którymi charakteryzują się piwosze w każdym wieku i które dodają miękkości ich stalowemu spojrzeniu samca alfa. Będzie o kokieteryjnym trendzie w damskiej modzie- sukniach workach. W tym sezonie modna kobieta, bez względu na figurę i wiek, powinna wyglądać jak chodząca po centrach handlowych reklama dyni, lub pomidora. Idzie sobie dynia, albo pomidor, a w środku nie wiadomo co. Ten fikuśny pomysł zainspirował producentów odzieży i nareszcie wszystkie kobiety są równie brzydkie i niezgrabne, bo nie ma modelki, która odziana w wór rozszerzony i nagle złapany na wysokości łydki, wyglądała jak kobieta. Aby kokieteryjna ofiara mody mogła się kobieco wywalać wchodząc na schodek wymyślono, ten o jakże zbawienny dla figury, kształt gruszki. Brzuchate ofiary niejedzenia, odetchnęły z ulgą. Włazimy w wór, zakładamy sandały i wyglądam jak pątnik do ziemi świętej chory na puchlinę wodną. Żeby się dobić, narzucamy dwie, albo trzy warstwy  z różnych tkanin. Dołem blade, niekoniecznie zgrabne nóżki i gotowe. O ile nie lubimy linii gruszki, jest możliwość szat w ogony nierównej długości, ala Anioł- pogorzelec, lub dla odważniejszych, kokieteryjny- Hiob. W drugim wariancie tkanina ma być wygnieciona, poszarpana i powinno brakować rękawa, a góra, zsuwać z jednego ramienia. W kurortach w których bywam przed butikami wiszą bure, lub sprane łachmany, w których ze znawstwem buszują posiadaczki rozmiaru 2XXXL, cmokając z rozkoszy, jeśli im się uda wbić samej, lub koleżankę, w  sukienkę jak ze snu o ofiarach wojny burskiej. Ta walka z kobiecością jest w krainie słonic skazana na sukces i ładnie komponuje się z trendami w modzie męskiej, gdzie spodnie do pół łydki sugerują, że właściciel ma strzeliste uda Tarzana, krągłą pupcię i imponujące inne walory kamuflażowo skryte w bawełnianym worze. Niestety i tak piłka, którą noszą pod za krótkim podkoszulkiem, znalezionym w zsypie, sugeruje, że nie mamy do czynienia z Fantomasem, a Tatusiem Muminka w fazie Hatifnatów.

Walczę z modą na bycie potworem. Z mini dla grubasek o nogach jak słupy ogłoszeniowe, zwieńczonych balerinkami, z cycatkami w opiętych podkoszulkach, które z tyłu wyglądają jak reklama opon, z anorektyczkami w bluzeczkach na ramiączka i szortach, z których wystają patyczki, o kolanach konia. Ze spódnicami, wyglądającymi jak te, które na mini i szorty każą zakładać do zwiedzania kościołów. Walczę z upiornym sex trendem z tegorocznych promenad, bluzką z dziurami na ramiona, wyciętymi chyba żeby można było te kilkudziesięcioletnie cuda bez kłopotu całować w sanatoryjnym tańcu przytulańcu, bowiem fason ten nie zna barier wiekowych. Widziałam 5 letnią dziewczynkę i jej babcię, dzidzię piernik, w identycznym negliżu. Zaczęłam od worowatej gruchy a skończę na prośbie, żeby się pokolenie Solidarności nie przebierało za pokolenie, które nie miało teleranka 13 grudnia, ani to, które w beciku świętowało nasze wejście do Europy.

 

Młoda kapusta z pomidorami

 

Młodą kapustę pokroić na 8 części i te, jeszcze na pół, w poprzek. Wyciąć głąb. Wrzucić na głęboką patelnie, podlać olejem. Mieszać na średnim ogniu, aż się zblanszuje. Przełożyć do garnka, podlać odrobiną wody i dodać pokrojone w grubą kostkę prawdziwe pomidory. Dusić razem z posiekanym koprem, solą i grubym pieprzem, do aldente. Na koniec dodać łyżkę masła i wymieszać. Moja babcia wlewała trochę octu, ja czasem sok z cytryny. Pyszne jako danie drugie, z kartoflami z koperkiem.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane