Cudze chwalicie a w Polsce przepięknie i egzotycznie. Moje trasy wakacyjne i rekreacyjne właściwie nie zmieniały się od dzieciństwa. Potem rozszerzyły się o zagranicę. Latem zawsze ukochany Sopot, zimą Zakopane, w międzyczasie Kraków, a od 1981 Nowy Jork, no i Paryż a ostatnie 20 lat Radziejowice. Nigdzie indziej nie jeżdżę, aż tu nagle moja ulubiona lekarka zabrała mnie i swoją córkę do Hajnówki i Białowieży. Właśnie wróciłam po kilku dniach cudownego zwiedzania i to z żalem, bo jest to przepiękny kawałek Kraju i oczy mam pełne prześlicznych widoków. Zjawiskowe cerkiewki ze złotymi kopułkami, duże, dostojne cerkwie z czerwonej cegły, lasy z witrażowym zielonym światłem, Puszcza Białowieska dla mnie groźna i mroczna, a koło niej coś w rodzaju ZOO z żubrami, jeleniami, sarnami, łosiami i tarpanami. Widoki jak ze snu, powietrze pachnące jak Raj. Turystów, jak na takie cuda, mało. Na dodatek przemiłe restauracje z bardzo dobrym, niestety mięsnym głównie, jedzeniem, ale uroczą, serdeczną obsługą. Najciekawsza i najelegantsza restauracja mieści się na stacji kolejowej w Białowieży, zbudowanej specjalnie dla cara Mikołaja który miał tu swój pałac myśliwski. Trochę daleko od Moskwy, ale był z rodziną aż 5 razy. Tu przypominam ,że nie było samolotów, a odległość ponad 1500 kilometrów. Rozumiem Cara, bo sam park pałacowy z dębami i lipami mającymi ponad 300 lat jest niesłychany. Wielkość i niezwykłość olbrzymich drzew jest nie do wyobrażenia. Drzewa ze znanych mi parków, to przy nich krzewy. Wracam do luksusowej restauracji , która ma nawet stolik stojący na torach, reszta na peronie i w stylowym wnętrzu. Piękna karta z portretami carskiej pary i ogłoszeniami z XIX wiecznego kurortu, którym była Białowieża. Menu królewskie. Jadłam pierożki z jesiotrem, w śmietanie. Słowo o niej. Otóż, jest to smak dzieciństwa, nigdy od czasu kiedy byłam mała, takiej nie jadłam. Tu nadmieniam, że śmietany nie lubiłam i poza tą z Białowieży, nie lubię. Moje towarzystwo też było zachwycone innymi pierogami i herbatą z konfiturami wiśniowymi, oraz babką owsianą. Bardzo jest zabawnie siedzieć na peroniku jedząc cudowne dania i patrzeć na odjeżdżające drezyny pełne turystów, którzy sami napędzają te antyczne, zabawne pojazdy.
No i zapach ściętej trawy i przeróżnych liści i pni, bo rodzajów drzew bez liku. Rejon Hajnówki i Białowieży to zaginiony świat, który przetrwał wieki a wygląda na zupełnie nowy, bo jest jak spod igły. Przez cztery dni nie widziałam niczego brudnego i zaniedbanego.
Tu nadmieniam, że nie jest to płatne ogłoszenie, tylko spontaniczny zachwyt, nad czymś o czym nie miałam pojęcia, ale już mam i będę sławiła te cudne miejsca, które mają doskonałą bazę noclegową dostępną w Internecie, z którego pani doktor skorzystała i się nie zawiodłyśmy. Zapomniałam napisać, że w tym genialnym regionie jest relatywnie tanio, co też dodaje atrakcyjności.
Prawdziwe pierogi z jagodami, przepis mojej babci
Ciasto robi się tylko z wody i mąki. Należy je zagnieść na stolnicy, nią posypanej. Kroić w grube plastry i wałkować cienkie placki. Oprószone mąką, odkładamy do przeschnięcia. Przekręcamy i znowu suszymy. Wykrawamy szklanką kółka. Kładziemy na nich po łyżeczce nie mytych czarnych jagód. Zaklejamy ręcznie. Wkładamy na wrzącą, osoloną wodę. Wyjmujemy łyżką cedzakową dopiero, kiedy wypłyną. Układamy obok siebie na talerzach żeby odparowały bo inaczej się zlepią. Podajemy z gęstą śmietaną w misce i drugą z cukrem do posypania. Można wymieszać cukier i śmietanę wcześniej dodając cynamon. Na pierogi nakładamy śmietanę łyżką, wcale nie grubo.
W niedzielę mam nadzieje spotkać Państwa na demonstracji, bo jest naprawdę groźna sytuacja.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane