Zioła

13 listopada, 2022 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Nie chodzi o „zioło”, tylko o polne rośliny o właściwościach leczniczych. Staram się używać leków z aptek zielarskich, choć Ojciec Klimuszko uważa je za gorsze od tych, które możemy zrobić sami z naturalnych składników. Jest ich zwykle kilkanaście na jeden lek, więc nie mam cierpliwości i kupuję gotowe. Polecam książkę „Wróćmy do ziół” którą wczoraj przeczytałam. Czytam szybko, więc dałam radę, raptem 190 stronom napisanych uroczym stylem przez eksperta zielarza – Ojca Andrzeja Czesława Klimuszkę. Pisze o tragicznym niszczeniu przyrody, o wpływie znaków Zodiaku na choroby i o ważnym elemencie naszego życia – otoczeniu. Czyli o rzeczach, o których raczej nie myślimy. Wydaje nam się, że możemy pracować w bałaganie, spać z głową zwróconą w dowolnym kierunku, żyć w hałasie bez roślin, w domu z pustaków, ze ścianami w kolorze betonu i nosić poliestrowe ubrania. Otóż nie. Kto myśli o żyłach i ciekach wodnych, które powodują choroby, jeśli znajdują się pod naszym mieszkaniem? Wierzę, że są szkodliwe. Kiedy mieszkałam na Saskiej Kępie, fatalnie sypiałam. Zaprosiłam znajomych, żeby zanocowali i okazało się, że wstali o 4 rano

 i czekali, aż ja się obudzę. O godzinie 5 już siedziałam z nimi. Wezwałam doświadczonego radiestetę. Przyszedł pan z różdżką, która tak wibrowała, że wypadła mu z rąk już w przedpokoju, w innych pomieszczeniach było identycznie. Powiedział, żebym uciekała

 z mojego pięknego mieszkania, bo zachoruję na nowotwór i że Saska Kępa leży na starorzeczu Wisły i ma  najwięcej szkodliwych cieków. Wtedy przypomniałam sobie kilku znajomych sąsiadów, którzy zmarli na nowotwory. W tym Agnieszka, moja sąsiadka i jej Mama. Nie chcę wymieniać wszystkich, bo byli młodzi i nic nie zapowiadało choroby.  Wyprowadziłam się w ciągu miesiąca do Wilanowa gdzie obecnie mieszkam i różnie się czuję.. Były to „płuca Warszawy” do czasu powstania dzielnicy – żłobka – Miasteczka Wilanów, które zatamowało wentylację powietrza do Centrum.  Pochopnie tu zamieszkałam ze względu na łąki i ścieżki rowerowe. Łąk nie ma, zabudowano każdy milimetr, a po ścieżce jadą tłumy hulajnóg z wielkimi dryblasami a dla kontrastu maluchy z rodzicami i panie z kijkami. Żegnaj piękna, pachnąca drogo do Natolina! Jestem tu mniej radosna, niż np. w Śródmieściu, na Mokotowie, Busku,  Paryżu, NY, czy Sopocie. Zamierzam znaleźć radiestetę i zobaczyć dlaczego nie czuję się spokojnie, ewentualnie założyć ekrany – odgromniki.  Napisałam nudy na pudy, ale jest trochę wolnego czasu i można wyrzucić stare gazety i inne szpargały oraz iść na długi spacer. Zrobi się zdrowiej. Wszystkiego wymarzonego z okazji naszego Narodowego Święta . Oby nasze marzenia się spełniły.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane