Budzę się rano, włączam radio i na dzień dobry słucham o pożarach w Australii, Panu Tomku, który utuczony, nie przypominający z pewnością symbolu seksu, postanowił powrócić na ring i wreszcie powiedzieć, jak było naprawdę, o chłopcu lat 17, który zabił matkę i przyrodniego brata, epidemii w Chinach, wypadku helikoptera w którym zginął piękny, genialny koszykarz, oraz o smogu, który dusi Warszawę. Jestem w Sopocie, więc ostatnia wieść mnie chwilowo nie dotyczy, ale zastanawiam się, czy przypadkiem coś się nie zmieniło w informacjach podawanych przez media. Wynika z nich, że nie dzieje się nic normalnego, czy też miłego, tylko czysta apokalipsa. Kiedyś oglądałam wiadomości u znajomych w Berlinie i kiedy pokazano piękną szkołę i dzieci grające w piłkę z niepełnosprawnymi kolegami, czekałam na finał w postaci wybuchu bomby, albo powodzi, która tę szkołę zmiotła dzień wcześniej. A tu nic. Rodzice udzielają pozytywnych wywiadów, dyrektor obiecuje, że za miesiąc wybuduje basen do ćwiczeń. Poczułam się oszukana, bo przyzwyczaiłam się, że u nas nie ma dobrych wiadomości, bo może tylko złe nas interesują.
Staram się wieczorem nie oglądać telewizji, bo potem nie mogę spać. Dzisiaj rozpoczęłam dzień od dowiedzenia się , że jakiś potwór włamał się do mieszkania naszej Noblistki w celach rabunkowych. Musi być niedorozwinięty, bo teraz poza zatwardziałymi rencistami, nikt nie trzyma pieniędzy w domu. Musiał baran pomyśleć, że Olga Tokarczuk dostała w Sztokholmie kasę w plastikowej torbie, którą ukryła we wrocławskim mieszkaniu. Wszyscy o tym mówią. Dziś, w szatni na basenie rehabilitacyjnym w Sopocie jedna pani powiedziała, że może złodziej przyszedł po biżuterię. Pani Olga z pewnością ma jej multum, w tym brylantowe diademy, którymi podtrzymuje dredy i zausznice. Nie nosi klejnotów, co widać na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka, bo nie ma czasu wyjmować spod łóżka pudła po butach w którym trzyma skarby, ale stroić to się na pewno lubi, co było widać na uroczystości wręczenia. Nagroda Nobla dla naszej pisarki była ostatnio jedyną dobrą widomością, przywracającą Polakom godność. Jej przemówienie było na światowym poziomie
i wszystkim poprawiło to humor. Po czym jakiś psychol postanowił właśnie ją okraść. To się nie mieści w głowie. Czy już nie ma porządnych złodziei z klasą? Nie mam nadziei, że koledzy z UE się nie dowiedzą o tym paskudztwie, bo prasa trąbi. Może takiej widomości w ogóle nie powinno się generować? Nic to nikomu nie daje, tylko zabiera ostatki poczucia godności. Co daje nagłośnianie zabójstwa, które popełnił jakiś niezrównoważony małolat? Może to, że inne sfrustrowane małolaty też będą chciały być w mediach? Nie jestem za cenzurą, bo to koniec demokracji, ale podanie strasznej wiadomości, powinno mieć jakąś barierę czasową, tak jak pokazywanie wypowiedzi oszołomów politycznych w opozycyjnych stacjach telewizyjnych. Wysłuchuje się ich nieinteligentnych bełkotów, a obok siedzą profesorowie, zaproszeni, żeby z nimi dyskutować. O czym? Oni mają wszczepione czipy. Lepiej zapraszać osoby, które nie są marionetkami, tylko specjalistami i posłuchać co oni mają do powiedzenia. Po kradzieży w domu Pani Olgi Tokarczuk byłam wściekła, ale ktoś przesłał mi linka do wystąpienia pana Prezydenta na Forum Ekonomicznym. Co za angielszczyzna, jaka charyzma i jakie wytworne oceany uśmiechów! Smutek przeszedł jak ręką odjął. Polecam.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane