Święta zimowe i wiosenne opisałam w moich książkach o Hani Bani. W pierwszym tomie-
„ Hania Bania”, bohaterka mając 5 lat z okrzykiem” lala! lala (od lalka)!, wywleka gipsowego Chrystusa z grobu, tłukąc doniczki z hortensjami, na oczach skamieniałych ze zgrozy harcerzy, którzy nie mogą opuścić warty przy grobie i jej przylać. W tym czasie babcia i ciocia palą papierosy na zewnątrz. W drugim tomie pt.” Hania Bania, królowa Samby”, Hania- lat 8, kładzie się na dużym krucyfiksie, wystawionym do delikatnego cmokania w nogi i całuje sobie do woli, po całości. Nie daje się oderwać, trzyma się mocno, a jest pokaźnych rozmiarów. Babcia i ciocia dobiegają śmierdząc Giewontami i wraz z wiernymi odklejają Hanię na zakrystii, lejąc po łapach. W trzecim tomie-„ Hania Bania tornado seksualne”. Hania Bania bierze koszyczek ze święconką od schorowanej cioci i obiecuje poświęcić jajka. Zagapia się, bo zajęta jest całowaniem się z ukochanym i kiedy przychodzą do kościoła już jaj nie święcą. Sprytni licealiści wkładają jajka do święconej wody przy drzwiach i po ptakach. Ciocia zadowolona.
Urodziłam się w Zielonce, w Wielki Czwartek w nocy na wielki Piątek, domowym sposobem. Byłam wcześniakiem, dlatego nie w szpitalu wojskowym na Koszykowej. Tym urodzeniem zrujnowałam Wielkanoc sporej rodziny, zaproszonej do nas jak co roku, bo jak tu pić wódkę i jeść jajeczka, pod okiem wrzeszczącego niemowlaka, pierwszego w rodzinie i zakłócać spokój położnicy, bo mama czuła się fatalnie? Babcia mówiła, że i tak część gości przyjechała, że niby nie wiedzieli, że odwołane. Byłam, co widać na zdjęciach, rozkosznie wykrzywionym bacą z dużym nosem. I przestałam ryczeć w wieku 2 lat, wtedy też po raz pierwszy wstałam, po prostu byłam za ciężka.
Jak wszystkie Święta i pomostowe weekendy, Wielkanoc jest destabilizacyjnym elementem w moim przyjemnie zorganizowanym życiu singla. I tak mam taryfę ulgową z powodu braku Rodziców, teściów, ale i rodziny, która by mnie zapraszała. Żadnych cioć, aż się wierzyć nie chce. Na Wielkanoc mogę więc wyjeżdżać, a najchętniej do NY. Niestety, ostatnio mnie przeraziły tłumy Japończyków z markowymi torbami na zakupy, tej samej wielkości co oni. Niebezpieczne są stada Amerykanów z prowincji, z plecakami wielkości pralki
i płaczącymi niemowlakami w chustach z przodu. Horror, serio, ale nagrodą jest niedzielna parada kapeluszy na 5 Avenue. Tysiące osób w cudownych, pełnych fantazji nakryciach głowy. Pary ubrane w identyczne kapelusze i kostiumy, niemowlaki przebrane za kotki. Świnka na smyczy w kapeluszu z kwiatami. Kolorowo, bajecznie i wesoło. Może by tak Narodowcy ściągnęli pomysł? Taniej wyjdzie, bo nie trzeba nic palić. Ostatnio byłam z Agatką P. i jej Antosiem w Kazimierzu. Lało ponuro, ale był basen i widok na kościół. W tym roku grasuję w Sopocie z widokiem na Grand Hotel i morze. Słońce, bardzo ciepło. Cicho, jak makiem zasiał. Turyści ze Szwecji, ale z rodzinami. Miejscowi pieką szynki i kiełbasy. Będą je rozmrażali i jedli do czerwca. Nic nie zapowiada katastrofy, jak w serialu.
W sklepach przeceny z dnia na dzień. Ceny baranków idą w dół. Giełda sparaliżowana. Jajka po 20 groszy, nie wiem jak z wódką, ale wina trzymają cenę. Ci co nie zdążą kupić do 13.30 będą pili piwo. Z konieczności kupiłam o 13.32 wodę mineralną 1,5l. za 7 złotych w monopolowym, z cenami z kosmosu. Wszystko 3 razy więcej. W Zaiksie śniadanie do łóżka, mili starsi twórcy i ja, też miła. Zaraz wybiegam kupić kwiaty, bo co dzień idę w gości do różnych przyjaciół, których mam tu mnóstwo. W końcu jeżdżę do Sopotu od 8 roku życia, to się nazbierało. Wesołych Świąt. Precz z cholesterolem!
PS. Kiedy wyszłam kupić kwiaty, znalazłam się w innym, strasznym Sopocie. Dogoniło mnie miasteczko Wilanów. Mateczki, wózeczki, pieski na długich smyczkach i setki hulajnóg z nieprzytomnymi malutkimi dziećmi rodziców zajętych rozmowami przez komórki. A między tym moi rówieśnicy, chłopaki typu- dziadziadzidzia, w kolorowych porciętach, też na hulajnogach, bo nic bardziej nie odmładza, chyba, że smoczek.
Eleganckie jajka
Dojrzałe avocado przekroić wzdłuż na pół. Wydrążyć część miąższu i ostrożnie wbić całe jajko. Posolić, popieprzyć, dać na wierzch odrobinę masła i piec 10 min, w temp.180 C, aż się porządnie zetnie białko. Posypać drobno posiekaną natką pietruszki. Podawać natychmiast
z ciemnymi grzankami.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane