Bardzo dziękuję wszystkim, którzy byli na marszu Równości. Nawet pogoda była z nami, nie mówiąc o sile mocy. Stałam na placu Konstytucji z Barbarą Labudą, z którą pojechałyśmy demonstrować prosto po programie w Super Stacji. Inny świat, inny kraj, inni ludzie, śliczne uśmiechy i radosne twarze, jak nie my Polacy, zwykle nazłoszczeni i pełni rezerwy. Taki marsz, to psychoterapia. Społeczna frustracja i złość, potrafią się zmienić w coś bardzo pozytywnego. Musimy się zjednoczyć i zrozumieć, że tylko razem damy radę, .Powiedzenie „w jedności siła” to prawda. Mam nadzieję, że to dotrze do szefów poszczególnych partii, które bezsensownie ciągną, każda w swoją stronę. Najpierw należy zabić smoka, a potem mieć rację.
Poprawki
Kobiety, a i niektórzy mężczyźni, dzielą się na tych, co poprawiają naturę i walczą z cielesną erozją i takich, którzy puszczają wiosła i dryfują małżeńskim kajakiem, w stronę Styksu.
Jestem za rozsądnymi poprawkami, czyli walką ze wszystkim, co się da zahamować. Zęby można doprowadzić do perfekcji, byle nie za bardzo, bo moi przyjaciele z porcelanowymi koronkami wyglądają jak strzygi. Dla ładnej cery są kosmetyki i kosmetyczki z nieinwazyjnymi maskami i maszynami, od cellulitu są masaże, rożne aparaty i zawijania. Wszystko, poza bezmyślnym nastrzykiwaniem, polecam. Moje znajome powariowały i wyglądają jak pogryzione przez pszczoły Mongołki. Niektóre z trudem poznaję i się ich trochę boję, bo nie mają mimiki, wiec się nie uśmiechają. Po zadbaniu o ciało i twarz, zostają włosy, które są zwierciadłem naszej fizyczności. Ich wygląd i kondycja zależą przede wszystkim od diety i wody w jakiej je myjemy. Wybór szamponu i innych kosmetyków ma kardynalne znaczenie, na tym nie powinno się oszczędzać. Jesteśmy tym co jemy i każdy jest odpowiedzialny za swój wygląd. Nałogowi palacze mają cerę w kolorze zawartości popielniczki, a zjadacze prosiaków staja się do nich podobni. Od razu widać, co kto je i pije. Łysienie nie jest wyłącznie genetyczne, woda i dieta mają znaczenie. W Stanach łysi prawie nie istnieją, bo o włosy się dba od pokoleń, a głowę osoby krótkowłose myją codziennie, słusznie uznając ją za integralną część ciała. W Stanach woda jest wyjątkowo czysta. Na przykład na Manhattanie, źródlana płynąca z gór Catskills skalnym tunelem. Włosy są bezradne wobec zatrucia powietrza i suszarek, które robią z nich siano. Poza tym suszarki są bardzo niebezpieczne dla mózgu. Badania wykazują, że gorsze niż mikrofalówka i telefon komórkowy. Nie używam wcale. Moje włosy są zwierciadłem mojego trybu życia w danym momencie. Po mieszkaniu w hotelu, lub z klimatyzacją są oklapnięte, na Mazurach, puszyste. Nad morzem, suche. Ostatnio poprawiają się w sposób spektakularny i pomimo, że bardzo krótkie, słyszę mnóstwo pochwał. Jest to zasługa preparatu Vichy o nazwie Dercos Neogenic, do kupienia w aptekach. Poleciła mi go przyjaciółka dermatolożka i wyrocznia w sprawie medycyny estetycznej, dr. Ola Jagielska, którą wielbię od 20 lat, za talent i dbanie o moją urodę. Protestowałam, bo nie jestem zwolenniczką cudów farmakologicznych, ale do koleżanki mam 100% zaufania i od kilku tygodni wcieram w skórę głowy, nie tłusty, bezzapachowy płyn, nie zmieniający koloru włosów, które nabrały sprężystości i połysku. Chyba rosną nowe, bo mam coraz gęściejszą grzywkę, no i te pochwały znajomych, pierwszy raz od czasu, kiedy mam krótką fryzurę.
Myślę, że Dercos Neogenic, to idealny sposób na poprawienie kondycji farbowanych, ale nie tylko, włosów. No i wysycha idealnie, nie trzeba zmywać, tylko rozczesać. W pewnym wieku należy o siebie bardziej dbać, używać kropli nawilżających do oczu, dobrych balsamów do ciała i rzucić palenie, bez tego, szkoda energii i kasy. Palacza rozpoznam z kilometra, a z kilku metrów, wyczuję. Włosy są barometrem naszego zdrowia i dodają urody. Amerykanki są przykładem, bo nawet starsze panie, mają zdrowe i lśniące fryzury, które wyglądają jak peruki. Ja obserwuję z zachwytem metamorfozę moich cieniutkich, acz licznych włosów po używaniu preparatu Vichy. Nie wiem, czy jest odpowiednik specjalnie dla mężczyzn, ale jeśli jest, nasi łysiejący panowie, powinni go znaleźć, bo efekty są. Sposobem mojej pięknowłosej babci, było jedzenie codziennie galaretek i płukanie głowy w wodzie z paroma kroplami cytryny. Ja wolę łatwy dozownik z czymś, co daje widoczne efekty, choć galaretki uwielbiam.
Indyk w galarecie
Udziec z indyka obgotowujemy, wylewamy wodę i ściągamy skórę. Nalewamy nowa wodę i gotujemy godzinę, na wolnym ogniu w wodzie z solą, połówką cebuli i rosołowymi przyprawami. Dodajemy włoszczyznę. Gotujemy do miękkości jarzyn i mięsa. Rosół odcedzamy. Mięso dzielimy na kawałki, nie kroimy. Układamy w miseczkach. Na spód dajemy gałązkę pietruszki i plasterek jajka na twardo. Rosół mieszamy z żelatyną i sokiem z cytryny. Zalewamy mięso i studzimy. Do tego chrzan i ciemne pieczywo.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane