Z bitwy o Parlament EU wróciliśmy na tarczy przy wtórze chichotu historii. W starożytności albo się wracało z tarczą, albo jako trup, na tarczy. Walenie nas w tyłek niosło się echem po Sercu Europy. Minął tydzień, PSL dało dyla z koalicji. Wiosna świętuje zwycięstwo. Małe, ale jednak! Acz bez przesady z tą podskakującą euforią! Moi znajomi bardzo związani z polityką, załamują ręce zamiast pójść po rozum do głowy i zatrudnić zagranicznych specjalistów, którzy wyreżyserują chałupnicze kampanie koalicji i przykryją niektóre twarze, bo ludzie już nie mogą ich znieść. Pis płaci i zatrudnia amerykańskich speców, bo coach, czyli doradca wizerunkowo- polityczny, to jeden z najpopłatniejszych zawodów we współczesnym świecie i najważniejszych. Wszystko idzie do przodu, tylko nasza opozycja do tyłu. Jak lider wygląda OK, to nie płaci alimentów i kombinuje z kasą. Następny jedzie z laleczką na wakacje, gdy jego partyjni koledzy okupują Sejm. Kandydatka do UE oddaje swoje psy do schroniska i się tym chwali, winiąc znajomych, że ich nie chcieli. A przecież mogła uśpić, czyli ma dobre serce. W ogóle, jeśli Poseł nie ma bezpośredniej korzyści, to olewa sprawy partyjne i sobie wyjeżdża, albo kombinuje, włącznie z piciem własnego łiskacza w samolocie. Wszystko to znajduje konkurencja, która ma za uszami ogrody Semiramidy, ale co z tego, kto bogatemu…
Ekipa opozycji jest całkowicie do wymiany, poza Donaldem Tuskiem, ale na moje oko mógłby więcej doradzać skołowanym bidulom ze swojej partii, którzy szczerzą sztuczne, niedrogie uzębienie udając, że nic się nie stało, „ Polacy, nic się nie stało!”. Słusznie, bo dopiero się stanie. Bliźniacze wieże zamieciono pod dywan, ani słowa więcej na temat wydymanego, poczciwego Austriaka, a to przekręt 30 lecia. Wybudują sobie w grudniu, a do wież- bliźniaków dołączy trzeci – Matka. Kombinacje finansowe Premiera pojawiły się jak fatamorgana i zniknęły. Właściwie, to go chwalono, że tanio kupił, a drogo sprzeda. W końcu pracuje dla dyktatora, to mu wolno. Martwię się o jego wydłużający się już na kilka metrów nos, żeby mu się nie wkręcił w bankomat. Film braci Siekielskich wygaszono, jak stos atomowy, w wyborach nie pomógł opozycji, bo kler przeprosił i obiecał, że już nie będzie gwałcił dzieci, nawet swoich.
Z koalicji nici, skoro nie ma przywódcy. Zaraz nasze ślicznotki z wesołym świergotem obsiądą ławy Parlamentu EU i zaproponują egzorcyzmy tęczowym kolegom. Ciekawe na co wydadzą kasę? Wiadomo, na Fast food, bo skoro jadły w naszym Sejmie, to czemu nie w Brukseli. Na fatałaszki chyba nie, bo tam nie ma XXXL, a nasi projektanci są najlepsi. Myślę, że wygodne, dziurkowane buty to będzie pozycja budżetowa, a do nich samoprzylepne rajstopy. Dewocjonalia do ozdobienia miejsc na Sali wezmą z naszych prężnych sklepów, które w porównaniu z tymi za komuny, powinny się spalić ze wstydu. Wtedy to były komże i stuły! Teraz poliester i taniocha. Wszystko psieje, nawet duch w Narodzie. Na koniec moja osobista prośba, pracujmy nad jesiennymi wyborami, bo się nie pozbieramy. Proponuję zbiórkę na zagranicznych, zawodowych speców od reklamy politycznej, będzie kosztował, ale u nas słabo to wygląda. Mamy jeszcze czas.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane