Koza

24 lutego, 2019 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Żyd przychodzi do Rabina i mówi, że ma za ciasno w domu a jeszcze przyjeżdża rodzina żony. Na co ten powiedział, żeby sobie kupił kozę, dołożył do gości i domowników, to jak ją po roku sprzeda, to zobaczy, jak ma luźno. Mój: młody, bardzo inteligentny, bogaty, przystojny, wolny jak ptak znajomy, czyli wzorcowy singiel, postanowił zapełnić pustkę swojego luksusowego apartamentu, kozą. Czyli kupił sobie pieska rasy myśliwskiej. Z hodowli, legalnie z vatem. Ciekawe, gdzie tu polować w centrum Warszawy?

Zdziwiłam się, bo też mam w domu pusto ale żeby kupić pieska, albo kotka, do głowy mi nie przyszło. Jestem bowiem słynną podróżniczką, a zwierzęta nie wszędzie można zabrać i wcale nie lubią nowych miejsc. Jest jeszcze jedna rzecz, pies nie ma natury singla i nie powinien całe dnie być sam. Mój bogaty, przystojny i wolny jak ptak kolega, lubiący sobie rano pospać, wstaje o 6 rano i biega z psiną w centrum miasta, ziewając. Po pracy spieszy do domu, bo nie lubi mieć zasikanego apartamentu, a piesek, lubi. Czyli, kłopoty jak z kozą, tyle, że koza jest zwykle zdrowa, a piesek, jak się okazało, niekoniecznie. Kolega ma sokoli wzrok, a zaczęło mu się wydawać, że piesek rośnie wolniej niż jego kufa. Wyraziłam opinię, że może od szczeniaka kłamie, bo od tego rosną nosy. Zaczynał wyglądać jak jeżozwierz. Weterynarz powiedział, że te rasa czasem tak ma. Według mnie żadnej rasie nie rośnie szybciej nos, niż nogi. Słoniowi trąba, ale na końcu. Miałam sporo psów i tego zabawnego zjawiska nie zauważyłam. Wyraziłam swoje zdumienie, że kolega rasowy googlarz, nie wygooglał sobie wad tej rasy. Liczby mnogiej nie użyłam przypadkowo, bo pieskowi zaczął wypadać gruczoł trzeciej powieki. Nie wiedziałam, że psy mają trzy. Ta dodatkowa wypada i wisi, robiąc z nich Frankensztajna. Weterynarz popatrzył na kolegę z wyższością i znowu powiedział, że ta rasa tak ma, ale chętnie zrobi operację w cenie takiej samej jak robione u moich koleżanek, tyle że nie przez weterynarzy. Choć zdarzają się niewykształceni amatorzy typu lekarz A. Gumka.

Niestety, nieszczęścia chodzą trójkami i jamnik prawie odgryzł nieszczęsnej psinie ucho, które po przyszyciu ( weterynarz to doskonały finansowo zawód) przez doktora, wygląda, jak  indiańskie frędzle, których, wyjątkowo, ta rasa nie ma. Mój wesoły, pełen czaru kolega, przypomina samotną matkę chorego dziecka. Z bankietów wraca wcześnie, wstaje o świcie żeby podać lekarstwa. Już kupił specjalną tubę, którą zakłada się psu po operacji żeby sobie nie wydłubał trzeciej powieki, która pomimo wpychania na miejsce wypada po godzinie.

Kto by pomyślał, że to wszystko na własne życzenie? Z pieskiem strach baraszkować, bo a nuż mu coś wypadnie, albo zacznie rosnąć nieproporcjonalnie. Poza tym, wielka kufa jest tak wielka, że nie mieści się w żaden kaganiec, więc piesek zjada z trawników co popadnie, bo na dodatek jest bardzo żarty. Problem w tym, że tej kozy nikt nie kupi. ”Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”, jak pisał francuski klasyk.   

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane