Wyglądają jak my ale mają więcej energii, są przeważnie artystami albo naukowcami. Mają dziwną charyzmę i od razu widać, że są inni w specyficzny sposób. Miałam i mam zaszczyt przyjaźnić się z kosmitami – artystami, którzy zwykle od dzieciństwa zwracają uwagę. Zastanawiam się, czy podać kogo za kosmitę uważam, bo zaraz pogniewają się niewymienieni, co myślą, że są genialni jak zresztą prawie wszyscy, niekoniecznie artyści. Moje kosmiczne typy to Czesław Niemen, Ewa Demarczyk, Kora, Grzegorz Ciechowski, Krzysztof Penderecki….i jeszcze paru u nas i na świecie. Do listy wczoraj dopisałam Dawida Podsiadłę na którego koncercie byłam w sobotę w Operze Leśnej w Sopocie. Nie lubię tłumów, koncertów na powietrzu i koncertów rockowych. Tu chwilę się zastanowiłam, bo zapomniałam o hałasie i światłach stroboskopowych, wyciach i machaniu rękami z zapaloną latarką.
Toteż, kiedy moja przyjaciółka Ula z Sopotu zaproponowała mi pójście na plenerowy koncert dla 5000 osób w wilgotnych chaszczach pochodzenia Niemieckiego, gdzie hitlerowcy słuchali Wagnera, odmówiłam kategorycznie. Gdy okazało się, że mamy doskonałe, vipowskie miejsca i że taksówką można pod bramę zaczęłam się zastanawiać, bo od paru lat jestem fanką Dawida P. którego nie widziałam osobiście. A tu taka okazja. Dałam się namówić, ale 5000 osób to sporo, bardzo dużo dziewczynek w niewidzialnych spódniczkach, małolaty z włosami jak dziewice średniowieczne, choć na nie nie wyglądały. Sporo zajadających metrowe zapiekanki ”szczupłych inaczej”. W szortach, a część była chyba bez. Ale – kultura, normalny , spory piknik. Spodziewałam się koncertu typu Opole, a tu cud na Bałtykiem. Pojawił się chudy, lekko zwichrowany młody Kosmita w pierwszym gatunku i sala oszalała. Wyli i skakali 2 godziny do wtóru Dawidowi, który też skakał a do tego fantastycznie śpiewał, po swojemu, z zastanowieniem i skręcał się jak zabawka – drewniany Pinokio.
Nagłośnienie super, scenografia komputerowa klasy światowej, komputerowe grafiki niebywałe, a na scenie kosmiczny połamaniec w wąskich spodenkach i jak dla kogo, zabawnym wąsikiem. Ponieważ nie lubię krzyczeć ni skakać i to od dzieciństwa, siedziałam sobie i czasem cichutko zawyłam. Powód był. Widziałam koncerty Rollingstonsów, Tiny Turner, Marleny Dietrych, Animalsów, Shadowsów, Milesa Dawisa, Raya Charlesa, Manhattan Transfer, U2 i Simona & Garnfunkela w Central Parku. Aż tyle, a co by było gdybym lubiła chodzić na koncerty? Wszyscy, którzy nie byli na koncercie naszego najnowszego Kosmity muszą Go zobaczyć. Poziom światowy i talent prawdziwy. Było fantastycznie. On też wyglądał na zadowolonego. CBDO.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane