Mieszkam w żłobko-przedszkolu, czyli zapchanym autami i wózkami dziecinnymi Wilanowie. Są to trwające od 3 lat Targi Dzietności i na jednego dorosłego przypadają 3 niemowlaki. Na mnie nie przypada, bo to nie moja specjalność. Łatwiej znoszę dzieci starsze, ale też nie nalegam na kontakty. Kilka lat temu, jako ozdoba pisma Skarb, wydawanego przez Rossmana, napisałam zamówiony u mnie tekst o 500+, który spowodował wyrzucenie mnie z pisma z hukiem i zmielenie 200.000 nakładu. To niezwykle mi schlebiło i czułam się jak Jan Hus, albo inny heretyk, tyle, że bez spalania na stosie. Na wszystko przyjdzie czas. W tekście napisałam, że nie sadzę, aby 500+ wpłynęło na zwiększenie populacji noworodków i kasę lepiej wydać na żłobki, przedszkola i opiekę lekarską dla dzieci. Ośmieliłam się również wspomnieć o związku 500+ ze spożyciem napojów wyskokowych przez szczęśliwych rodziców. W podsumowaniu stwierdziłam, że to wyrzucone pieniądze. I co? Okazało się, że miałam rację. Przyrost naturalny spada, na nic przekupywanie młodych rodziców. Może dlatego, że przy tej inflacji, 500 to 300 zł. A może dlatego, że młodzi ludzie widzą, że do posiadania dzieci obecnie trzeba trochę więcej kasy. Okazało się, że wizja katolickiej, wielodzietnej rodziny z tradycyjnym podziałem obowiązków, jako model dla środka XXI wiecznej Europy, nie wytrzymał konkurencji z naturalnym, pogodnym biegiem rzeczy, bez nakazów i przekupstwa. Żeby nie denerwować Narodu, nie pyta się skąd kasa na obietnice rządu, bo odpowiedź mogła by zmartwić obywateli, choć tylko najbardziej naiwni nie wiedzą, że to z ich podatków. Wszystko drożeje w bezczelnym tempie, słychać zgrzytanie zębów rodzin niepełnosprawnych i okrzyki radości emerytów, którzy są coraz liczniejszą grupą wyborczą dla tych co dają, dlatego należy im pomachać kasą i czekać końca.
Ponieważ moje prognozy się sprawdziły, żądam, aby nieprzewidujący władcy Rossmana mnie przeprosili i to bardzo.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane