Ważne informacje!!!
Kochani informuje o swoich wieczorach autorskich w Busku Zdroju
– 3 SIERPNIA 2022 godz. 19 Sanatorium Marconi, Sala Koncertowa
-5 SIERPNIA2022, Bristol- Art.&Spa, godz.19, KAWIARNIA
WSTĘP WOLNY. Po obu spotkaniach, będzie można kupić książki z autografem
Miałam zadatki na cudowne dziecko, bo mając rok mówiłam, ale za to zaczęłam chodzić mając dwa lata, bo byłam ciężka. Pisałam i czytałam mając 4 lata i do tego nie zmuszana przez rodzinę, a rysowałam zwierzęta mając 5 lat, pomijając typowe bazgroły typu mama i tata z kurzymi łapami bez proporcji i sensu. Dobrze szło. Postanowiono, że pójdę na ASP. Byłam najlepszą uczennicą w szkole podstawowej (potem uczyłam się fatalnie, bo wagarowałam), miałam najlepszy czas na 60 metrów, śpiewałam w chórze jako solistka, tańczyłam wszystko co trzeba i uczyłam się języków z łatwością mojego kolegi Stevena, który zna ich kilkanaście, dlatego był analitykiem w Waszyngtonie. Ja się nie chwalę, tylko napisałam wstęp do tego, że były rzeczy w których byłam bez grama szans. Należała do nich, między innymi gra na pianinie. Moja ambitna, dumna ze mnie mama, gdy miałam 7 lat zapisała mnie na prywatne lekcje do pewnej prawdziwej, przedwojennej Hrabiny. Byłam pewna, że w kilka miesięcy będę Mozartem (wiedziałam, kto to, bo mieliśmy jego „Dzieła wszystkie” na winylowych płytach rosyjskiej firmy Miełodia). Miałam prawo tak przypuszczać, bo na cymbałkach byłam wirtuozem, takoż „Zielony mosteczek” na dziecięcym klarnecie grałam z zamkniętymi oczami. Pani Hrabina, blada jak chusta, usiłowała mi ustawiać rękę, bez powodzenie, ale nuty czytałam po dwóch lekcjach. Gamy, jakoś poszły i nabrałam w nich diabelskiego tempa, ale kiedy przyszło do grania wprawek Czernego, nastąpił zawał, jak w kopalni, bo nie robiłam żadnych postępów. Ona jęczała i wzdychała jak miech kowalski, a ja z powyłamywanymi palcami nienawidziłam jej i lekcji. Mama zrobiła mi klawiaturę na papierze, bo jej koleżanka, u której ćwiczyłam, odmówiła po 3 razach i się pogniewały. Trwało 3 lata. Tylko gamy w każdą stronę umiem i jestem zakochana w muzyce fortepianowej. No i umiem to co słyszę. powtórzyć ale nucąc.
To był wstęp
Wczoraj w Busku w Sanatorium Marconi, byłam na wspaniałym koncercie laureatów VII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Kristiana Tkaczewskiego
Były różne grupy wiekowe. Większość chłopcy, w wieku do 14 lat i trzy dziewczynki. Najmłodsza, Japonko- Amerykanka lat 8, a dostała jedną z pierwszych nagród, Malutka dziewczynka a grała jak duża. Zaraz napiszę o reszcie, ale słuchając tych skupionych, delikatnych dzieci siedziałam jak skamieniała. Głównie byli Chińczycy i Japończycy, reprezentujący Stany Zjednoczone, bo tam urodzeni, ale i Ukraińcy oraz Koreańczyk, a Polacy w mniejszości. Zrozumiałam co to znaczy „Genialne Dziecko” i wiem, że nigdy nim nie byłam. Geniusz muzyczny objawia się w najwcześniejszych latach i trzeba go pielęgnować już bez przerwy. Znam kilku wybitnych muzyków i wiem, jak wyglądało ich dzieciństwo. Harówka po kilka godzin dziennie pod okiem zakochanej rodziny oraz wymagających profesorów, którzy są tak samo ważni jak talent geniuszka. Zwolnienie z WF-u, żadnych wyjść, roweru i broń Boże piłki. No i to obciążenie bycia najlepszym?!
Tego, co usłyszałam wczoraj, nie da się opowiedzieć, bo każde z tych dzieci jest wielką indywidualnością mając tylko 8 lat i będąc kruszynką. Można dostać I nagrodę w kategorii „Młode talenty”, a mając 14 lat i buzię wyrośniętego anioła I nagrodę w kategorii „Młodzi Artyści” i I nagrodę w kategorii „Młodzi Wirtuozi”. Ryan Wang z Kanady, bo o nim mówię, jest doskonałym, dojrzałym pianistą, który zagrał Walca Ravela jak prawdziwy mistrz, cudem nie rozwalając fortepianu. Będzie o nim głośno. Jury miało kłopoty, bo wszyscy finaliści byli wspaniali. Jedyny Polak, III nagroda w kategorii „Mistrzowie Fortepianu” dostał stypendium do Stanów na studia. Spore, bo 80 000 dolarów. Należało mu się, co udowodnił na koncercie grając arcytrudny utwór Skriabina. Może nudzę, bo w naszym świecie niezbyt się zna i szanuje artystów. Genialne, blade dzieci, grają na komputerach a muzyka klasyczna jest niepopularna, bo w szkołach nie ma przedmiotu: umuzykalnienie i chórów, które były w wielu liceach jeszcze w latach siedemdziesiątych. W mojej szkole był i tam byłam wyżej wzmiankowaną solistką. Żeby nie zanudzić moich czytelników, nie wymieniam wszystkich cudownych, młodych laureatów, ale bardzo dziękuję organizatorom konkursu, bo mi od razu milej i żyć się chce.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane