Proszę mi uwierzyć, że ten kij wkładam pomocną dla Państwa ręką, bo wakacje mają pewną wadę. Pokazuje się każdy mankament, upał roztapia poczucie estetyki i instynktu samozachowawczego. Pisałam już o chaotycznych, brzydkich tatuażach, którymi pokryte są głównie osoby otyłe, obu płci, albo tak zwane „mięśniaki”, czyli ofiary sterydów i siłowni. Chudzi tatuują się mniej. Osoby bez tatuaży są zwykle ładne i eleganckie. Reszta pokryta jest jakimiś bzdurnymi paskudztwami. Dlaczego nikt nie ma na plecach tablicy Mendelejewa? A nawet mnożenia? Może trygonometria, bo dekoracyjna? Świadczyło by to o zainteresowaniach ofiary tatuażysty.
W Sopocie widziałam na Monte Casino grubasa w majtkach o kroju bieliźnianym, nawet klapek nie miał. Może został obrabowany na plaży? Nie tylko ja się obejrzałam. Spocone babcie, odsłaniają ramiona specjalną falbaną na gumce, że niby można je całować ile wlezie. Ja wolę nie. Ale też nie o tym. Będzie o zjawisku nie tylko wakacyjnym, o plecakach. Zawsze były dla turystów pieszych, harcerzy, narciarzy GOPR, narciarzy biegówkowych i osób na wsi, mających daleko do sklepu, bo butelki są ciężkie. Latem dodatkowo bierze się rower. Plecaki mojego dzieciństwa i wieku rajdów górskich były z zielonego brezentu, miały skórzane szelki podszyte filcem i zewnętrzne kieszenie na oranżadę. Plecaki zastąpiły torby tornistry, bo są zdecydowanie ładniejsze. Obecnie, słusznie modne, są walizki na kółkach. Może by je ciągnąć na małych gąsienicach w Tatrach? Plecaki nagle stały się krzykiem mody. Nie ważne, co kto ma z przodu byle z tyłu wisiał plecak. Umiem po ich rodzaju rozpoznawać kto zacz, kiedy dorastał i gdzie, oraz skąd przybył.
To mój kij w mrowisko!!!
Oto rodzaje plecakowiczów:
- Diler w kapturku. Plecak nieduży, buzia ukryta, krok karaluszy- szybciutki.
- Bardzo otyłe małolatki- Na plecach tyci, w porównaniu z biustem i przodem, plecaczek usadowiony na pośladkach. Szeleczki wżęte w ramionka.
- Grubas z hot dogiem oblizujący paluchy. Spory nie prany plecak z Fantomasem, zwykle z zapasami na czas głodu.
- Dziadziadzidzia- lat 55 plus, uważający, że człowiek ma tyle lat, na ile się czuje. A on się czuje odwrotnie do upływu czasu. Na głowie czapeczka baseballowa, albo oprychówka, zgrabnie zasłaniająca łysinę, mały, markowy plecaczek ze skóry, piłka lekarska z przodu z ledwo dopinającą się, kusą marynareczką. Słowem- król stworzenia.
- A na koniec- straszydła. Czyli czupiradła płci obojga – królowie abnegacji. Włosy brudne, t-shirt brudny rozciągnięty, zwisające z bladych pośladków z przedziałkiem spodnie typu „chłop stoi , gacie klęczą”, też brudne. Obok tęga zapaśniczka o udach nosorożca, oczywiście w wymiętych szortach do…trudno nazwać. Państwo mają z tyłu wory na węgiel z czasów gomułkowskich (sprawdzić transport węgla w komunie) z brudnego płótna, który wisi i obija się o wielkie poślady. Do niego doczepione są maty, butle, majtki do wysuszenia i materace dmuchane. Gdyby to były dzieci na obozie wędrownym to poza brudem, też bywałam objuczona, ale to dorośli.
Plecak na wakacjach, o ile jest czysty i nie wisi, jest zabawny, nawet dla babć i dziadków, choć mnie peszy takie koło ratunkowe młodości. Ale…Bez względu na wiek, w mieście mnóstwo ludzi chodzi z plecakami. Bardzo starsze panie o kijkach, Dziadziadzidzie, Babciodzidzie na szpilkach demonstrują małe zabawne plecaczki, zwisające na kusej sukience lub futerku- z demobilu, no i młodzież wyglądająca jak uciekinierzy po tygodniu tułaczki.
Plecaki wiszą ociężale, ale mają wielką siłę rażenia, najczęściej w sklepach, gdzie ich posiadacze uważają je za część ciała i grzmocą staruszki, wstając nagle, lub robiąc obrót. Nawet nie słyszą chrzęstu kosteczek, bo mają zatkane słuchawkami uszy.
Napisałam o czymś co mnie denerwuje. Z plecaczkiem ostatni raz jeździłam w Kalifornii rowerem na siłownię. Miałam 35 lat.
No i kij w mrowisko wsadzony. Odradzam modne kurorty, bo wszystkie rodzaje plecakowiczów absolutnie królują i walą nimi nawet na ulicy, bo się gapią w komórkę. Wróćmy w mieście do torebek, toreb, teczek, futerałów na komputery i koszyków. Plecaki dla dzieci i turystów! Zdejmujemy w sklepach i środkach transportu. Nawet we własnym aucie.
Niech żyje dress code!
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane