Kiedyś usłyszałam, że największym skarbem Polski są kobiety. I teraz, w tych okropnych, nieprzewidywalnych czasach coraz bardziej się o tym przekonuję. Patrzę na nową generację kobiet 30-50 letnich, które są piękne, zgrabne, zadbane, pełne inicjatyw i wiedzą czego nie chcą i czego chcą. Z całą pewnością dorównują i urodą i siłą przebicia generacjom swoich Matek i Babek. Jestem z powyższej generacji i pamiętam wspaniałe moje koleżanki, które w bardzo trudnych, biednych i pełnych paskudztwa czasach tworzyły organizacje, brały czynny udział w życiu politycznym i artystycznym, odnosiły światowe sukcesy i były cudowną wizytówką naszego społeczeństwa.
Ich córki i wnuczki, starają się utrzymać tempo działania, choć ostatnio jest coraz trudniej zorientować się o co chodzi i żyć na poziomie z czasów sprzed 30 lat, gdy wszyscy mieli nadzieję, że stworzymy to, co udało się w międzywojennym XX-leciu. Niesłychany rozwój we wszystkich dziedzinach. Produkowaliśmy samoloty, samochody. Na wydmach wybudowaliśmy od zera piękne, nowoczesne miasto Gdynię. Dlaczego teraz tyle brudu i marazmu? Myślę, że pandemia zmieniła nasz świat, jego normy i preferencje, zamknęła wesołość i twórczość w klatce burej dominacji, zwanej kiedyś „dyktaturą ciemniaków”.
Posmutnieliśmy, zwolniliśmy tempo, nie widać radości, a miny mamy ponure jak po przegranym meczu. Postaram się w tym tygodniu opisać dwa wydarzenia. Jedno z 1 października a drugie z 3 października. Oba bardzo optymistyczne i organizowane przez kobiety dla wszystkich, żeby znowu było pogodnie i normalnie. Postaram się podać miłe szczegóły najdalej we wtorek, bo drugie wydarzenie, dopiero jutro. Osoba, która powiedziała, że jesteśmy super, miała rację, bo jesteśmy.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane