Czyli my Polacy- złote ptacy, się nie boimy niczego, nawet strasznego Virusa. Dlatego niektórym ani się śni szczepić. bo a nuż będą monitorowani przez cwane służby, albo będą bezpłodni, dotyczy to również staruszków w wieku sanatoryjnym. Tylko tchórze noszą maseczki w centrach handlowych. Nie ma tak naprawdę żadnych sankcji, mogących zapobiegać rozprzestrzenianiu się choroby. Widocznie łatwiej i mniej ryzykownie dla rządu jest leczyć, niż zapobiegać. Nie ma przymusowych szczepień, ale osoby nie zaszczepione nie powinny być wpuszczane do sklepów, restauracji, teatrów, samolotów i miejsc publicznych, takie przepisy są już w krajach cywilizowanych, a u nas nie. Dlaczego? Bo widocznie nie jesteśmy cywilizowani. Dlatego obecna władza boi się zrażać wyborców przepisami, których nie zrozumieją, ale mogą na nich nie zagłosować i koniec nacjonalistycznego średniowiecza, machania szabelką i maszerowania z banderami, bo nie każdy nacjonalista wie, jak wygląda nasza flaga. Z orzełkiem wydaje się ważniejsza, a jest tylko dla jednostek wodnych. Zabawnie to wygląda, tłumy karczychów z banderami, płynące przez środek stolicy i miast pomniejszych. Powinni mieć płetwy w barwach narodowych.
Ostatnio bywałam w Operze i Filharmonii, bo chcę się nabyć na zapas. Nigdy nie wiadomo czy nagle nie zamkną, bo widzowie nie należą do rządzącego elektoratu. Sale pełne, ale wszyscy w maseczkach. 1800 widzów w Operze rozumiejących powagę sytuacji, siedzi kilka godzin z zasłoniętymi nosami i ustami. Nienawidzę maseczki a noszę. Gorzej widzę, a nawet słyszę, swędzi mnie cała twarz, parują okulary a ja rozumiem, że muszę, tak jak inni melomani i osoby cywilizowane. Od dwóch lat nie byłam za granicą, bo nie wsiądę do puszki w której dyszy 200 osób, albo nie narażę się na kwarantannę w Pernambuko. Tu jest pies pogrzebany. Paszporty covidowe powinny być sprawdzane przy zakupie biletów lotniczych.
Albo walczymy na serio, albo trochę. Miłościwie panujący boją się nas zamknąć w domach, bo w Święta musimy się wycałować z krewnymi i napić z sąsiadami, żeby tradycji stało się zadość. Najwyżej dostawi się łóżka covidowe i zamęczy lekarzy, a średniowieczni mądrale będą nas zarażali. Po co podawać codziennie jakieś straszne liczby zachorowań, skoro nic się robi, żeby temu zapobiegać? Jakaś farsa. Myślę, ż po świątecznych zakupach podskoczą liczby, a Sylwester to będzie żniwo stulecia. Dlaczego w telewizjach obu opcji nie ma stałych reklam szczepień? Spowiła rządzących mgła covidowa i nie widzą co wyprawiają. Ratuj się kto może!
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane