Maskarada pochodzi od słowa maska, czyli czegoś co nas zasłania, zmienia nie do poznania, lub chroni. Maseczki obowiązkowe teraz, muszą zasłaniać dolną część twarzy, a inne zwykle zasłaniały górną. Pamiętam filmy o Zorro. Miał maseczkę typu balowego, spod której wystawał charakterystyczny wąsik i widać było z kilometra, że to on, nawet jak się miało 5 lat. W tamtych czasach, modne były ozdobne maseczki balowe, które miały za cel ukryć tożsamość osoby, która anonimowo mogła sobie pozwolić na więcej i flirtować na balu jak najęta. Nie wiem jak można nie rozpoznać kogoś znajomego, kto zasłania górną połowę twarzy? Jednak usta więcej mówią niż oczy i są bardziej sexy. Myślę, że Arabowie na to wpadli, dlatego swoim paniom fundują wersję pandemiczną, choć orientalne oko jest przeważnie piękne. Są maski za którymi kryją się bandyci i terroryści, te zasłaniają całą twarz. I te chroniące lekarzy i personel medyczny, nawet w czasach bez pandemii. Są maseczki kosmetyczne, ale tylko w celu nawilżenia, czy wygładzenia twarzy. Teraz pojawił się nowy rodzaj maseczki- maseczka pandemiczna i problemy, czy i gdzie powinno się ją nosić? Rząd gra z nami w kulki. Dziennie jest więcej zachorowań, niż aparatów do sprawdzania. W zależności o co „Jaśniepaństwu” chodzi, raz jest strasznie, raz jest cudnie i wirus zmyka. Jedno pewne, strach idealnie odwraca uwagę od przekrętów i aktów bezprawia. Nie rozumiem jaki sens jest w noszeniu maseczki na pustej ulicy? Dlaczego mam być podduszona idąc na spacer w Wilanowie, gdy jestem jedna w promieniu pół kilometra. Co to znaczy, że astmatycy nie są zwolnieni z maseczek? A rowerzyści i biegacze? Przecież się duszą i jak twierdzi mój kolega, jego maseczka po krótkiej przejażdżce , czy spacerze, przypomina mokre majtki, które jak odsapnie musi założyć na twarz. Ostatnio ma kilka w kieszeniach. Jako portrecistka przyglądam się zamaskowanym osobom i stwierdzam, że maseczki są w stanie oszpecić każdego i nie dodają tajemniczości tylko w oczach ich posiadaczy widać irytację. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy wiec mają I miejsce. Otóż, okazuje się, że dotyczy to tylko pięknych młodych oczu bez skazy. W miejscach publicznych patrzą na mnie przyduszone, skołowane chomiki z odstającymi uszami i ani jedne oczy się nie uśmiechają, raczej pełne są rezygnacji. Moje oczy są raczej uśmiechnięte, ale ponieważ noszę przyłbicę widać trochę reszty twarzy, wiec jestem rozpoznawana i słyszę „dzień dobry pani Haniu!”. Dobre i to, bo oczy fanów na chwilę przytomnieją. Na szczęście nie wiąże się to z zrobieniem sobie ze mną selfie przez obce osoby, które nie maja pojęcia gdzie nacisnąć i szarpią mnie w zapaśniczym uścisku, tak było w czasach bez zarazy.
Mam wiele maseczek i dwie wygodne przyłbice, w których skuteczność wątpię, ale w nich przynajmniej widać twarz. Nie to, żebym miała cudną, ale mogę jakoś okazać emocje. Boję się będąc w maseczce, a nawet przyłbicy, schodów ruchomych i w ogóle schodów. W czymś na twarzy jestem przyduszona, gorzej widzę, gorzej słyszę, swędzi mnie skóra, pieką uszy i czuję się jak w pralni parowej, bo maseczka w ciągu minuty pokrywa się mgłą, albo włazi na oczy. A nasi pogromcy straszą, żeby odwrócić uwagę od tego, że kiedy pandemia przycichła nie robili nic. Przecież były informacje, że wróci, więc można było budować szpitale polowe (tyle jest hal sportowych w tej chwili nie używanych), szkolić personel. Sprowadzać lekarzy z zza wschodniej granicy i nakazać noszenie maseczek tak jak teraz, ale bez przerwy, od marca. Co za różnica czy obściskuje się na weselu 50 czy sto osób? Czemu nie prosi się o nie zbliżanie się do obcych i nie całowanie cioci „po kądzieli” i wuja „po mieczu” na uroczystościach rodzinnych? Jeśli jest niebezpiecznie, to czy bar otwarty do 21 jest bezpieczniejszy, niż otwarty do 22? Jaka jest różnica między uczniami szkoły podstawowej a średniej? Zamiast wymyślać absurdalne zakazy, może by zająć się jednak tworzeniem nowych miejsc dla zakażonych i sprowadzeniem wiarygodnych testów. Może zakazać imprez masowych, które można przesunąć? Może zostać w domu zamiast iść do kina? Filmy można oglądać z kanapy. Pandemia nauczyła mnie sympatii do seriali na Netfixie i HBO do tego stopnia, że potrafię zaliczyć 5 odcinków dziennie i nie zwariować. To dla mnie nowość, bo zachodnie seriale są robione profesjonalnie. Mają piękne wnętrza, doskonałe kostiumy i grają znani, najlepsi aktorzy z prawdziwego zdarzenia. Nasze seriale są bure i z kilometra widać oszczędzanie na wszystkim. Moja babcia mówiła, że jak kogoś nie stać, to nie powinien kupować. W tym wypadku kręcić filmu. Tu nadmieniam, że jestem wielbicielką polskiej kinematografii i coroczną bywalczynią Festiwalu w Gdyni, który w tym roku ma być w listopadzie, bez publiczności. Taki mecz bez kibiców. Damy radę on line, ale wirus pozbawia ludzi kultury, nie tylko możliwości zarabiania, ale też uniemożliwia bezpośrednie kontakty, które są największą zaletą festiwali. To na tyle. Bardzo proszę o noszenie maseczek, ale naprawdę, bez zsuwania i nie chodzenie w miejsca publiczne bez potrzeby. Ja zaczęłam nowa serię obrazów kwiatowych z cyklu- „Zostań w domu”, więc zostaję.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane