Kiedyś w Prowansji zostałam zaproszona na ogromne, plenerowe przyjęcie w posiadłości jakichś bogatych artystów. Jakież było moje zdumienie, gdy gospodyni, której właśnie zostałam przedstawiona, wzięła mnie w ramiona i wycałowała 3 razy, potem jej mąż, dzieci dorastające i się zaczęło. Piękna pani wzięła mnie, aby przedstawiać swoich znajomych. Podchodziłyśmy do różnych osób i każda mnie całowała 3 razy, obejmując z zapałem. Po 20 minutach miałam zlizany makijaż i ledwo żyłam. Pod pretekstem odnalezienia moich przyjaciół z którymi przyjechałam uciekłam i schowałam się na ławeczce w krzakach, byłam wściekła bo na powitanie z nikim nie lubię się całować i już podawanie ręki uważam za niepotrzebne i nie higieniczne. Można skłonić śliczną główkę, ale nie we Francji. Zostałam odnaleziona przez moich kolegów, którzy też mieli paru znajomych do wycałowania. Był na to sposób, sporo się napić w ramach narkozy i znieść smrodliwe wyziewy palaczy i śmierdzi-gębów z refluksem. Po kilkuset pocałunkach, zwiędnięta jak stary por, zaczęłam udawać, że kaszlę i mogę zarazić. Metoda była niezła na trzeźwych, ale po kilku winach każdy chciał się nabawić kaszlu od polskiej cycatki..
Okropny zwyczaj całowania obcych ludzi i to nawet na trzeźwo dotarł do Polski trochę później, teraz przybrał straszne rozmiary. Całują mnie wszyscy, nawet nieznajomi. Może jestem śliczna i dlatego? To całowanie w Polsce może być rezultatem napatrzenia się od dziecka na pocałunki polityków. Breżniew z Gomułką wyglądali na dworcu jak z filmu Casablanka. Wszyscy komunistyczni przywódcy przy wódce nie mogli się od siebie odkleić. Mogło by się wydawać, że jestem przeciwniczką całowania. Wręcz przeciwnie, uwielbiam, ale z bliskimi znajomymi płci męskiej. Nie mówiąc o pocałunkach w czasie igraszek seksualnych. Z kobietami staram się nie spoufalać, ale one zwykle stawiają na swoim i cmok, cmok, cmok, cmok. Wyglądam za chwilę jakbym miała różyczkę, bo cała jestem w szmince. Fajnie, że w różnych kolorach.
Natomiast jest jeszcze jedna pułapka w całowaniu się po nic z kobietami. Perfumy. Każde inne, niektóre super, ale większość nie do wytrzymania. W Stanach kulturalne osoby idąc w miejsce publiczne, do Opery, czy na party, perfumują się bardzo dyskretnie, albo wcale. Mama kładła na palce kropelkę perfum i smarowała się leciutko za uszami. Moja generacja nie ekologicznie używa smrodliwych sprayów i to przy każdej okazji. W łazience lawenda, w pokoju peonia, w kuchni czysty orient, to rezultat palenia świec zapachowych i wazoników z patyczkami zanurzonymi w specjalnym, nachalnym zapachu kwiatowym. Osoba z dobrym węchem, ja na przykład, może zwariować, szczególnie jeśli w tej kakofonii zapachów pojawia się, już polskie, całowanie na 3. Gdy zbliżali się do naszej furtki goście, którzy wpadali do nas w sobotę, stałam w bezpiecznej odległości. Na okrzyk – „Hanusiu, jak urosłaś, chodź do cioci, babci, wujka, stryjka itd.” pędziłam do wysokiej brzozy stojącej obok domu, właziłam na nią wyćwiczonym sposobem i obiecywałam, że zejdę, jeśli każdy dorosły da słowo, że nie będzie mnie całował i podrzucał, oraz nosił na barana. Wszyscy bardzo się śmieli, dawali słowo, ważne przez godzinę, w czasie wznoszenia toastów, a po toastach następowały tortury do czasu kiedy zaczynałam płakać. Wtedy mnie przepraszająco miętosili. Może to dobry sposób na uniknięcie zacałowania na śmierć, na wszystkich imprezach towarzyskich, w tym eleganckich premierach w Operze i Filharmonii. Ktoś chce nas wycałować „na 3” a my w płacz.
Sałatka z bakłażanów z migdałami.
Bakłażany przekroić na pół, posolić po stronie przekrojenia i piec 20 minut na wysmarowanej olejem folii. Po upieczeniu wydrążyć, pokroić w kosteczkę i zmieszać z migdałami w płatkach, zrumienionymi na patelni i drobno posiekaną natką pietruszki. Doprawić solą, pieprzem, sokiem z cytryny. Przełożyć do miski i udekorować suszonymi pomidorami i dobra oliwą .
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane