Moja paryska, acz polskiego pochodzenia, przyjaciółka- Beata de Robien, napisała po francusku książkę- „Przekleństwo Świetlany” o córce Stalina. Książka obiecująco gruba i ślicznie wydana, została przetłumaczona na polski, dzięki czemu mogłam ją przeczytać, co polecam absolutnie wszystkim. Głównie tym, którzy pamiętają kto to był Stalin, co „usta miał słodsze od malin”, tak przynajmniej głosiła pieśń. Doskonale napisana biografia córki potwora, odpowiedzialnego za wymordowanie milionów ludzi, głównie Rosjan, jest bardzo dokładna. Stalin widziany oczami kochającej go do obłędu córki Świetlany jawi się jako bardzo zajęty pracą, zwykły Tatulek. Swietłana otoczona murem pochlebców i szpiegów nie wie o niczym i niczego się nie domyśla. Giną osoby z jej najbliższego otoczenia, łącznie z rodziną ukochanej matki, a córcia tuli się ufnie do mordercy, który, gdy była małą, kochał ją bardzo i kazał jej sobie rozkazywać. Ciekawe to psychologicznie. Mega potwór zleca egzekucje, a wykonuje rozkazy dziecka???!!! Sytuacja zmienia się, gdy dziewczynka dorasta i zaczyna być kobietą w za krótkiej spódnicy, co tu kryć niezmiernie kochliwą, której ofiary wysyłane są do gułagów, czasem po dwa razy za recydywę. (mam nadzieje, że czytelnicy wiedzą, co to były gułagi, choć program szkół jest mocno okrojony). Książka jest wciągająca i ma doskonałe tempo, godne bohaterki, którą nosi psychicznie i fizycznie. Pomimo braku spektakularnej urody i nierównego charakteru ma powodzenie, bo bardzo się o to stara, ale raczej tratuje swoich wybranych, a jak robi wyjątek, to na moment. Reszta informacji w bardzo ciekawej, zupełnie innej od amerykańskiej biografii Świetlany, która ukazała się ostatnio. Beacie de Robien udało się napisać, książkę wyważoną, starającą się usprawiedliwić narowistą i w moim pojęciu, nie najrozsądniejszą, infantylną, nieodpowiedzialną Świetlanę. Strasznie poharatał ją los. Jej Matka zastrzeliła się z winy Stalina w czasie kremlowskiego przyjęcia, a córka kilka lat myślała, że ukochana mama zmarła na wyrostek . Od tego czasu zmienił się jej bałwochwalczy stosunek do ojca – potwora i zaczęły się szarpaniny i kataklizmy. Ponieważ nie chcę Beacie robić konkurencji, odsyłam do ładnie wydanej ksiązki, idealnej na wakacje. Bycie córką Stalina było przekleństwem, synem, wręcz niebezpieczne, a Świetlana miała dwóch braci, którzy skończyli nader marnie. Ona tylko w nędzy, której sama była winna, nie wdając się rozumem w potwornego tatusia.
Wczoraj w Art-Spa ,Bristol w Busku odbył się uroczy wieczór autorski, Beaty i mój. Ja mówiłam o chorym dwubiegunowcu Docencie, uciekającą przed nim Molly i o zazdrości, która jest w stanie zniszczyć każdy związek. Też niezłe na wakacje. Przypominam tytuły-
„Singielka i Otello, na zakręcie” i tom drugi- „Otello i Singielka- Obłęd” Busko jest cudne, ale nie powinnam zachwalać, bo to jak z krawcową której namiary da się koleżankom. i po krawcowej, bo nie ma dla nas czasu.
Deser na dziś
Do lodowatej maślanki wrzucić podrumienione pestki słonecznika i płatki migdałów, też podrumienione, grubo pokruszone włoskie orzechy, ananasa i arbuza pokrojonego w kostkę. Dodać pieprzu Cayenne, leciutko posolić, wymieszać i podawać. Musi być gęste.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane