W tym roku minęło 50 lat od rocznicy Marca. Wtedy ORMO i milicja z pałkami ganiali studentów po Krakowskim Przedmieściu, babcia musiała odebrać mnie ze szkoły, żebym tam nie pojechała. Pojechałam z kolegami po obiedzie. Wyszłam pod pretekstem wspólnego odrabiania lekcji. W kościele św. Krzyża przesiedziałam kilka godzin, bo mnie gonili i tam wpadłam. Mama szalała kiedy wróciłam po 22. Niewiele rozumiałam, do czasu, kiedy okazało się, że moi najbliżsi szkolni przyjaciele muszą wyjechać. Opowiadali o szykanowaniu ich rodziców w pracy, rozdawali rzeczy, robiliśmy prywatki pożegnalne, tłukliśmy kieliszki i porcelanę, której nie mogli zabrać. Koleżanka zostawiła mojemu przyszłemu mężowi pięknego airedale – teriera, który jeszcze 10 lat zadawał szyku w Zalesiu Dolnym. Agnieszka Osiecka, moja przyjaciółka, o której poznaniu wtedy nawet nie mogłam marzyć, napisała piosenkę… „ wśród ptaków wielkie poruszenie, ci odlatują, ci zostają..”.
Na szczęście nie wszyscy się dali zaszczuć i nie odlecieli. Co dzień się z tego cieszę.
W 1968 roku dowiedziałam się, że jest problem antysemityzmu. Do dziś większość najbliższych mi osób jest pochodzenia żydowskiego. Mieszkają w Szwecji, Francji, w Stanach. Jesteśmy w stałym kontakcie i się odwiedzamy. Wszyscy są kimś, wszyscy są zamożni, wykształceni, zajmują poważne stanowiska, mają wspaniałe rodziny, a tęsknią. Myślę, że głównie za młodością i przyjaciółmi, którzy starzeją się u nas szybciej. Ostatnio znowu wszystko się psuje, nie tylko w sprawie naszych kontaktów z Izraelem. Stajemy się znowu oficjalnymi nacjonalistami. Trudno mi uwierzyć, że jesteśmy aż tak antysemiccy w XXI wieku, a byliśmy przykładem tolerancji w wieku XV. Dopiero faszyzm z pochodniami w okresie międzywojennym postanowił skończyć z całym narodem. Oznakować i metodycznie wymordować. Wszystko dla pieniędzy. Taka jest prawda.
7 marca 2018 mój przyjaciel Romek Markowicz, wybitny pianista z Nowego Jorku, miał wspaniały recital w małej sali Filharmonii, która pękała w szwach, a ja z dumy. Ogromny sukces. Dnia 8 marca spotkaliśmy się na dworcu Gdańskim otoczeni policją. Ciekawe kogo przed kim pilnowali? 10 marca 2018, w Teatrze Polskim, odbył się spektakl Teatru Żydowskiego wystawiany z okazji 50-lecia Marca. Tłumy i owacje, choć nie aż tak słuszne, bo bardzo trudno jest zrobić dobry zaangażowany politycznie spektakl. Niepotrzebnie co jakiś czas ktoś rzuca suchy patyk w to ledwo zagaszone ognisko. Jak śmie Premier pobierając przeze mnie zafundowaną pensję, człowiek wykształcony i znający języki, więc mający dostęp do zachodnich mediów, powiedzieć, że to nie Polacy zrobili Marzec, bo WTEDY NIE BYŁO POLSKI. Ciągle o tym myślę. To co było? To w czasie zaborów też nie było? Może by zrobić dokładny wykaz, kiedy od – do była? Nareszcie ktoś mówi nam, że nas nie ma, że dopiero od 2 lat jesteśmy naprawdę. Z tej okazji dostaliśmy upominek od wszechwładnych. Dziś pierwsza niedziela pozamykanych sklepów, żeby zagonić naród do kościółka. Ciekawe, kiedy się normalni obywatele wkurzą, bo mówienie komuś, że nie może z rodziną zrobić zakupów jest kolejnym zamachem na wolność, a my nic. Jak cielaki.
Cykoria duszona
Opłukanym pod bieżącą wodą i osuszonym cykoriom odcinamy nasadę i głąb, do granicy przyrośnięcia. W rondlu obrumieniamy cykorie na maśle, dodajemy pokrojoną w cienkie talarki cebulę, sól, pieprz i sok z cytryny. Dusimy na małym ogniu, mieszając przez godzinę. Jeśli cykorie są duże, kroimy je na pół wzdłuż i wtedy dusimy je 35 minut. Doskonałe jako dodatek, ale i solo.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane