I nie chodzi o makaron, tylko o pastę do podłóg pachnącą niebiańsko terpentyną i lśniące, wyfroterowane podłogi. Chodziłam do przedwojennej, pięknej szkoły podstawowej. Ale z pierwszego dnia zapamiętałam najbardziej ten zapach. W domu był inny. O szkole marzyłam od 5 roku życia i udawałam uczennicą, grzechocząc świecowymi kredkami w tekturowym tornistrze, wyżebranym na gwiazdkę. W zaparte twierdziłam, że jestem uczennicą i dodawałam sobie 3 lata, co nie było nieprawdopodobne. Bo byłam spora i wysoka. Mam zdjęcie z pierwszej klasy. Stoimy na leśnej polanie i moja głowa wystaje cała ponad chudymi i małymi dziećmi. Posadzono nas w ławkach. Ja koło kuzyna Sławka, a pani mówi, że nie wolno siadać dziewczynkom z chłopcami. Przecież to Sławek urodzony tego samego dnia co ja, z którym bawiłam się od dzieciątka. Stojąca w drzwiach babcia interweniuje. Pani jest niewzruszona. Sadza mnie z jakąś dziewczynką w stroju krakowskim. No to ja w śmiech, bo reszta w nowych fartuszkach z białymi kołnierzykami. Wyfiokowana brunetka gapi się na mnie złym okiem, bo nie wie co ją czeka. Jestem o 10 cm wyższa i o 10 kilo grubsza.
Ale nie o tym.
Pani, podobna do konia z rudym kokiem, wyprasza rodziców i serdecznie nas wita, poczem każde z nas mówi swoje imię. Ja nie bardzo, bo mam pełne usta kanapki z żółtym serem salami, moim ulubionym. Pani podchodzi, ja staram się połknąć, pani syczy. Kiedy odzyskuję mowę pytam o co chodzi? Pani wrzeszczy, że nie je się na lekcjach. Dlaczego? Pytam grzecznie, a Pani wychodzi na korytarz i skarży na mnie babci. Ta chichocze i mówi, że jeszcze nie było takiego miejsca, żebym w nim nie jadła. Pani skacze kok. Postanawiam popłakać. Jest efekt, babcia zabiera mnie do domu. Mieszkamy na ulicy Szkolnej i cała drogę się śmiejemy.
Babcia mówi, że w szkole jest dyscyplina. Nie zauważyłam. Dyscypliną karze synków sąsiad. Wisi u nich w kuchni. Rączka jest z króliczej łapki, a do niej przytwierdzony pęk rzemyków, do bicia niegrzecznych dzieci. Na szczęście moja rodzina na to nie wpadła. Mówię babci, że nie zauważyłam dyscypliny. Babcia mówi, że dyscyplina to bycie grzecznym i słuchanie starszych. Pytam babci, całkiem serio, czy jestem dyscypliną? Babcia krztusi się papierosem i chichocze.
Mama i ojciec w pracy. Postanawiamy im nic nie mówić. Spokojnie dojadam kanapki, zdejmuję fartuszek i smutna idę do ogrodu. Nie tak to sobie wyobrażałam. Dzieci szczurkowate, pani brzydka, tylko zapach podłóg ładny. Pierwszy dzień szkoły, o której marzyłam, okazał się paskudny, nadal nie rozumiem, co z tego, że jestem dziewczynką, a Sławek chłopcem? Kiedy zapytałam babcię, dlaczego jest taka różnica, zaczęła się śmiać i powiedziała, że „takie są przepisy” i są też szkoły dla samych dziewczynek i dla samych chłopców. Wolałabym iść do tej drugiej szkoły, powiedziałam… I to było tematem rodzinnych śmiechów. Bez sensu.
Umiałam pisać, czytać i tabliczkę mnożenia i dorośli mówili, że powinnam iść od razu do drugiej klasy. Dziadek powiedział, że lepiej nie, bo nabawię się kompleksów i skrócę dzieciństwo. Na werandzie, gdy jadłam naleśnika na zimno zaświtała mi myśl, że mogę uciec z lekcji, po odprowadzeniu mnie przez babcię i sobie połapać trytony w rowie pod lasem. Okazało się, że po tylu latach marzeń, szkoła okazała się być niemiłym miejscem z dyscypliną i wystrojoną Bożenką, jak się okazało.
Poszłam jednak następnego dnia. Powąchałam podłogę i wtedy okazało się, że w czasie lekcji nie wolno spacerować po klasie, rozmawiać i wyglądać przez okno. Tego by nikt nie przewidział. Następnego dnia tylnym wyjściem, przez upatrzoną dziurę w płocie poszłam na spacer do lasu. Było sporo podgrzybków, nazbierałam w fartuszek i zaniosłam po kryjomu pod furtkę pewnej miłej sąsiadki. Żal mi było, ale w domu by się zorientowali. Po trzech rozkosznych dniach spacerowania przyszła Wychowawczyni zapytać, co się dzieje. Wtedy jeszcze dzieci dostawały lanie. Dostałam, ale marne, bo wszyscy uznali moje wagarowanie za normalne, skoro nagle w moim życiu pojawiła się dyscyplina.
Pierwszoklasistom życzę cierpliwości, o ile jeszcze w szkole jest jakaś dyscyplina.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane