Świat wariuje.

25 sierpnia, 2025 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Mieszkałam w Nowym Jorku na Manhattanie w latach 1981-90. Był to najpiękniejszy czas dla sztuki, we wszystkich dziedzinach. Zaczynali karierę: Michel Jackson, Sting i Madonna, powróciła na scenę Tina Turner.  W malarstwie nastąpił dziki przełom, wszystko stało się możliwe. Wybuchł nagle styl Punk, którego kolebką była dzielnica, w której mieszkałam więc wyglądałam tak jak sąsiedzi, oczywiście w wersji łagodnej.

Po moim wyjeździe powoli zmieniła się moda i teraz East Village to dzielnica bogatych komputerowców i wynajęcie małego mieszkania poniżej 3000 dolarów miesięcznie jest niemożliwe. Pojawiły się nowe mody i nowe modne miejsca. Covid zmienił wszystko.  Przyjaciele przysyłali mi zdjęcia. To nie był mój Nowy Jork, choć mieszkają w nim moje najbliższe przyjaciółki. Na szczęście spędzają wakacje w Polsce.

Nagle zdałam sobie sprawę, że obecna Ameryka mnie nie interesuje, że moje marzenia z lat osiemdziesiątych, to daleka przeszłość i patrząc na ostatnie decyzje Prezydenta USA, wybranego w demokratycznych wyborach, mam wrażenie, że śnię. Moi amerykańscy znajomi są przerażeni, bo ostatnie wybryki Donalda stawiają Amerykę w okropnym świetle.

Oglądałam farsę przyjazdu Putina na Alaskę. Już samo zaproszenie ruskiego bandyty było nie do zaakceptowania, potem klepanie go po ramieniu, a na koniec wożenie go prezydencką limuzyną nie mieści się w głowie.

To wstyd dla demokratycznej, niegdyś, Ameryki.

Morderca tysięcy ludzi bezczelnie uśmiecha się pod nosem, nabierając nieświadomego Jankesa, który radośnie przyjmuje zaproszenie do Kremla. Straszny wstyd. Amerykanie bywają naiwni jak dzieci, ale przecież Prezydent powinien mieć doradców, którzy by mu powiedzieli o rosyjskiej moralności i historii Putina.

Pisząc to, mam gęsią skórkę. Putin bawi się prezydentem Stanów Zjednoczonych jak nieświadomą małpką i cały świat wstrzymuje oddech. Nie jestem politologiem, ale to spotkanie od początku nie miało sensu, chyba że chodziło o ośmieszenie Trumpa, który przy Putinie wygląda na naiwnego farmera z południa Stanów. Bezsilność demokratycznych, wykształconych Amerykanów, nie wróży dobrze światu. Paskudne jest to, że wykorzystano Ukrainę, jako pretekst do błazenady na Alasce. To koniec mody na Amerykę, która mnie skłoniła do wyjazdu w 1981 roku. Teraz się nie wybieram.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane