Mimo, że jestem z pochodzenia rodowitą Warszawianką, mój patriotyzm lokalny jest w normie i gdyby nie interesy, to przeniosła bym się do centrum Krakowa. Chęć ta rośnie z minuty na minutę, bo w Warszawie powoli nie daje się normalnie funkcjonować i przemieszczać. Przepraszam osoby z innych miast, ale to co szaleńcy zafundowali mieszkańcom stolicy, zakrawa na paranoiczny spisek i warte jest opisania. Przyrzekam, że następny blog będzie dla wszystkich, bo o suplementach diety.
Wracam do mego kretowiska z wielkimi koparkami, górami piachu i żwiru, rozkopanymi chodnikami, zrytymi jezdniami, zwężonymi do jednej linijki alejami, dołami, niespodziewanymi zakazami i nakazami, nieprzejezdnymi skrzyżowaniami. Brud, smród i rozmemłanie. Nie ma ulicy bez robót drogowych. Równoległe arterie poryte i niebezpiecznie wertepiaste. Korki i piłowanie samochodów jazdą na drugim biegu. Kurz w mieszkaniach, a samochody w żółtym pyle, jak na rajdzie Dakkar. Nagle piekło, bez żadnego uzasadnienia.
Do niedawna było bardzo dobrze z komunikacją. Miasto funduje mieszkańcom Wilanowa i okolic tramwaj, który zamieni doskonałą dla ruchu Aleję Sobieskiego w niewygodną dla kierowców ulicę z tramwajem w środku. Z moich badań wynika, że mieszkańcom Wilanowa tramwaj potrzebny jest jak przysłowiowa druga dziura…
Dotychczas, właśnie dzięki ul. Sobieskiego, mieliśmy doskonałą komunikacje z centrum i okolicznymi dzielnicami. Po kilka autobusów w tym samym kierunku, a i też niedaleko do Konstancina i okolic. Jedyną korkującą się ulicą była i jest Aleja Wilanowska, idealnie dochodząca do stacji metra Wilanów, skąd tramwajem zjeżdżałoby się na Sadybę i do Wilanowa, oraz dalej. Bez tramwaju Sobieskiego dała by sobie radę.
Wilanowska się dusi. Duszą się mieszkańcy, przy głównych wykopaliskach, przy alei idącej do Świątyni Opatrzności Bożej. Teraz ta agresywna bulwa góruje nad rumowiskami, pełnymi poprzechylanych, brudnych maszyn i dzielnie palącymi, spoconymi robotnikami. Wjechać w aleję trudno i wąsko, a skręcić w lewo nie da rady.
Meandrami (sprawdzić w necie), zygzakami, po dziurach i wertepach jedzie się 10 km/godz. przez fatalnie oświetlony pejzaż z horroru. Po co nam tramwaj w dzielnicy, gdzie każda rodzina ma minimum 2 auta i nie ma gdzie ich zaparkować? Po co nam torowisko? Ludzie, którzy kupowali mieszkania przy Rzeczpospolitej nie byli uprzedzeni, że pod oknem będzie jeździł tramwaj i że przez 2 lata nie będą mogli otworzyć okien? Może powinni zażądać odszkodowań, bo to jednak dwa lata naszego życia. Poza wszystkim nie sądzę, żeby dwa lata, raczej trzy.
Tramwaj, tramwajem, ale dlaczego rozkopana jest Puławska, Czerniakowska, Gagarina i inne ulice, które z tramwajem nie mają nic wspólnego. Czy o tych nieprzemyślanych decyzjach, aby na pewno decydowali kierowcy jeżdżący po mieście, czy szykowne zamiejscowe urzędniczki bez prawa jazdy. Taksówkarze są oburzeni. Każdy klnie i narzeka. Może zanim się zacznie uprzykrzać ludziom życie, powołać Radę Taksówkarzy ze wszystkich korporacji po jednym i pytać ich, co i w jakiej kolejności można robić, żeby nie mordować mieszkańców korkami i brakiem dostępu do sklepów i banków.
Kto zwróci prywatnym firmom, które zostały odcięte od klientów rowami i górami piachu? Kto zwróci kierowcom, za dodatkowo wypalaną benzynę w kilometrowych korkach. No i kto mi zwróci widok na piękny Wilanów i Królewski trakt? Pan Prezydent!
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane