i leżał w łóżeczku i przyszedł pan doktor- jak się masz koteczku?” To jedyny wierszyk o chorobach jaki pamiętam z dzieciństwa, bo kiedyś o chorobach się nie mówiło, a szczególnie o: nie trzymaniu moczu, impotencji, zaparciach, rozwolnieniach, wzdęciach i ich skutkach. Podobno przed II wojną pewien młody oficer, po puszczeniu głośnego bąka w towarzystwie pań, przeprosił, odszedł na bok i się zastrzelił. Teraz wywołałoby to dyskusję, co powinien zażyć na taki zabawny dyskomfort i przechwalanie się, kto lepiej i dlaczego puszczał bąki w ciekawych sytuacjach. Boki zrywać, bąki puszczać!
Moi znajomi podczas zasiadanych posiłków (!!! tak się to nazywa) stawiają na stole pudełko na pieniądze. Kto wspomni o chorobach, wrzuca 10 złotych. Uzbierane kwoty, czasem spore, są wpłacane na schronisko dla zwierząt. Teraz ich znajomi wyzdrowieli i ani słowa nie mówią o chorobach.
Moi znajomi bardzo chorują, szczególnie, jak przy stole trafi się lekarz. Onkolog i kardiolog bardzo mile widziani. Nie chorują z powodu wieku, bo są ode mnie młodsi 10-20 lat, tylko fajnie jest podręczyć profesora medycyny swoimi problemami z częstomoczem. Jak ktoś nie ma własnych to od czego rodzice? Najgorzej, że jak nie powiem, że przy stole jest lekarz, to i tak się wyda, bo teraz jest nowy zwyczaj pytania nieznajomych, czym się zajmują i to ze szczegółami.
Ogólny luzik sprawia, że chamiejemy, nawet o tym nie wiedząc. Zaraz po przyjeździe do Nowego Jorku zobaczyłam w metrze wielkie reklamy maści na hemoroidy. Szok. Przecież na to się choruje, ale o tym nie mówi. W moim towarzystwie na TO! nikt nie choruje, ale stłuszczenie wątroby wypadnięte dyski, kurza ślepota, cukrzyca, tarczyca… itd. Dobrze coś mieć, bo stajemy się częścią mini społeczności chorych. Niektórzy zmyślają, bo chcą w niej być, ale zaraz domorosły doktorek ich demaskuje sprytnymi pytaniami i jest kupa śmiechu.
A przecież jest tyle ciekawych tematów, choćby dyskusja o jakimś modnym filmie. Zwykle o tym z którego wyszłam po 10 minutach, a wszystkim się podobał. Z filmów, nie tylko polskich, wychodzę często, bo są nieciekawe i banalne, oraz tasiemcowate. Chyba odchodzi się od skrótów montażowych, bo jak aktor idzie kilometr, to czekamy aż przejdzie. To samo ze schodami. Jeśli film ma w sobie erotyzm, to napalony osiłek wnosi okraczoną w talii kochankę na 5 piętro na jednym ujęciu. I żeby była klamra, to przeraża mnie ilość seriali i filmów medycznych. Generalnie albo jest coś nie tak z filmami, albo ze mną. Jeśli chodzi o choroby, to też blado wypadam.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane