Drobiazgi

26 sierpnia, 2024 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Wakacje nie są najlepsze do pisania na komputerze, bo na moim kompie w słońcu nic nie widać, a siedzieć w domu w piękną pogodę nie warto. Mam dwa duże kwadratowe balkony. Jeden od południowego wschodu, drugi od zachodu. Ten w upały jest piecem hutniczym, natomiast wschodni od 13 jest w cieniu. W wakacje bardzo lubię być w Warszawie, w ten sposób unikam wrzasku dzieci nad morzem, spoconych, spasionych facetów w samych gaciach i tłoku, którego się boję.

W tym roku wakacyjna Warszawa jest okropna. Rozkopana, złośliwie chyba, stała się udręką dla mieszkańców Sadyby i Wilanowa. Moja przyjaciółka mieszkająca naprzeciwko Świątyni opatrzności ma okno i balkon na hałaśliwy, rozkopany, warczący plac budowy. I to od kilku miesięcy. Zazdrościłam jej rozległego widoku, bo poza wstrętną „wyciskarką do soków” widziała niebo i zieloną perspektywę. A tu figulasa. Kiedy otwiera balkon, natychmiast wlatuje szary pył i słychać huki i warczenia maszyn. Pocieszam ją, że będzie miała pod oknem przystanek tramwaju i miły gwar do 23. To ją uspokaja.

Rozkopane miasto od Placu Unii do Wilanowa, ale nie tylko. Wczoraj jechałam „dołem”, na ważne spotkanie, a tu myk i zamknięta Czerniakowska, nagle, bez uprzedzenia i objazd wertepami i spóźnienie, a tego nienawidzę.

Kto wymyślił tramwaj do dzielnicy, gdzie każda rodzina ma 2 samochody? Dlaczego śliczną ulicą Sobieskiego, gdzie było łatwo jeździć, a nie zakorkowaną Wilanowską?  Jakiś turkuć podjadek (sprawdzić w Necie) to wymyślił, zupełnie nie licząc się z mieszkańcami. To tyle o bezmyślności decydentów.

 Teraz druga „różność” – Olimpiada i nasze 10 medali.

Dobre i to, bo zważywszy na nasze osiągnięcia piłkarskie, mogło być gorzej. Tu nadmieniam, że jedyny złoty medal i większość innych zdobyły kobiety. Bardzo mnie to cieszy, bo oddaje signum tempori (znak czasu). Bardzo współczuję skołowanym facetom, przypartym do muru, u nas niestety mniej niż w cywilizowanym świecie. Muszę wspomnieć o kondycji naszej piłki nożnej. Jako córka piłkarza i trenera znam się na piłce, dlatego nie oglądam popisów naszej spacerującej, gapowatej reprezentacji. Czemu uparliśmy się na byciu królami futbolu? Dlaczego powstały Orliki, a nie baseny, korty i boiska do innych piłkarskich sportów?  Dlaczego piłkarzom płaci się tyle samo za wygrany, co przegrany mecz? Nic dziwnego, że spacerują beztrosko i oglądają się komu by tu podać piłkę.

Wiem, że bym się naraziła kibolom, gdyby czytali moje blogi, ale oni raczej nie czytają niczego. Oglądałam mecz finałowy Olimpiady i czułam się jak na Jamesie Bondzie, co za pogonie, co za szybkość, co za gole! Co prawda trenerzy konkurencji mniej eleganccy niż nasz w trzy-częściowym garniturze, ale za to bardziej profesjonalni i skuteczni.

Trzecia „różność”

W Wilanowie zaczyna być więcej psów niż małych dzieci. To naturalne, bo nasza dzietność spada na łeb na szyję, mimo 500 i 800 plus. Jak przewidywałam, nic to nie da, a kobiety przestaną pracować. Za felieton o tym wyleciałam z firmowego pisemka Rossamana. Było to za rządów Kaczorów, zarzucono mi, że podważam decyzje władz. Ze mną „poleciała” Agata Młynarska, redaktor naczelna. Ale niezłą miałam intuicję. Nie kasą ale poprawą przepisów trzeba było działać. Darmowe żłobki, dofinansowania na stworzenie biednym dzieciom warunków, które ich zrównają z bogatymi kolegami, dodatki dla samotnych matek… W Danii samotne matki dostają socjalne mieszkania, a dzieci telewizory, komputery i …rowery, gdy matki nie stać. A u nas, nawet niepełnosprawni nie mogą liczyć na nic. W kraju, gdzie jest najwięcej rozwodów w Europie należy się zastanowić, dlaczego. Może by sąd, po przesłuchaniu nowożeńców, ich rodzin i świadków, zezwalał na ślub. Tyle samo pracy, co przy sprawach rozwodowych. Może wtedy natychmiast urodzone dzieci nie były by narażone na rzucanie nimi jak piłką. To tyle.

Na zakończenie, życzę pierwszoklasistom umiejętności przystosowania się do nowej sytuacji. Ja jako „pierdak”, tak się wtedy mówiło, nie mogłam zrozumieć, dlaczego muszę siedzieć z obcą dziewczynką zamiast z kuzynem i co złego w tym, że w czasie lekcji spaceruję po klasie jedząc kanapkę. Dziś na pewno ma to jednostkę chorobową, wtedy wzywano babcię, którą to bawiło, bo mnie kochała.

Szczęśliwego Nowego Roku.

Zapraszam do Studia Tulipan i na mój obyczajowy Podkast.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane