Właśnie ukazało się drugie, poprawione, ze zmienioną szatą graficzną i tytułem, wydanie mojej książki „Ostatni bal – listy do i od Agnieszki Osieckiej”. Pierwsze wydanie ukazało się ponad 20 lat temu i natychmiast zniknęło z księgarń. W związku z ogromnym zainteresowaniem serialem „Osiecka” postanowiłam wznowić unowocześnioną książkę, bo bardzo wiele osób pyta mnie jak było naprawdę. To akurat wiem dobrze, bo przez 17 lat byłyśmy przyjaciółkami i pisałyśmy do siebie listy, zamieszczone w tej książce, razem z moimi ilustracjami do nich. Fizycznie, są od lat w Bibliotece Narodowej. Ciekawostką jest to, że nawet będąc razem na wakacjach i siedząc w tym samym pokoju, listy wysyłałyśmy tradycyjnie, pocztą w kopercie ze znaczkiem. Wyjątkiem był napisany na odwrocie plakatu do jej sztuki „Niech no tylko zakwitną jabłonie”. Wymiar 100×70 cm, zapisane maczkiem. Opis jej romansów.
Nasza przyjaźń była nietypowa, bo artystyczna i niewiele miała wspólnego z tradycyjnym babskim gadaniem. Agnieszka bardzo lubiła moje obrazy i często do nich pozowała. Czasami nietypowo, użyczając mi swoich dłoni, w których malując nie mogłam trzymać kieliszka, kwiatu, czy wachlarza. Często też nakładała ciemne okulary, które były mi potrzebne do autoportretu, a nie mogłam patrzeć przez ciemne szkła.
Reasumując, wszystkie dłonie na moich autoportretach, są Agnieszki, czyli bardzo piękne. Ilustrowałam jej piosenki, a Ona wymyślała tytuły do moich akwarel. Dużo pisała o moich obrazach, które ją fascynowały swoją „ptasiością”, tak to określała. Miałam pracownię, do której miała klucze, naprzeciwko jej mieszkania na ulicy Dąbrowieckiej i odwiedzałyśmy się nosząc przez jezdnię własne kubki z kawą. Miałyśmy grono super inteligentnych i utalentowanych przyjaciół. Między innymi Korę, którą ciągle rysowałam i Stasia Sojkę, oraz filary „Polityki”.
Na szczęście zachowały się zdjęcia z naszych spotkań w Warszawie i Nowym Jorku, w którym mnie odwiedzała. Są w książce. Jest ona dokumentem życia artystów z lat 80 i 90 ostatniego stulecia. Z naszych listów wyłania się nie istniejący już świat, w którym nie rozmawiało się o pieniądzach tylko o sztuce, ważny był żart i to, co się tworzyło.
W serialu „Osiecka”, nie ma krzty prawdy o mojej z Agnieszką przyjaźni i realiach tamtego czasu. Na przykład, byłam od Agnieszki 14 lat młodsza, co było bardzo ważne. Ja miałam 30 lat, kiedy się poznałyśmy, a Ona 44. Dwie różne energie. Była moim bożyszczem, ale to Ona pierwsza się do mnie zwróciła, po wystawie moich obrazów, którą przypadkiem obejrzała i napisała o niej w prestiżowym tygodniku, „Szpilki”. Od tego wywiadu zaczęła się nasza, przez 17 lat, spontaniczna, zabawna przyjaźń. Wszystkie listy i zdjęcia są w książce. Można ją kupić internetowo w galeriahannybakuly.pl i dobrych księgarniach. Nareszcie prawdziwa prawda o Agnieszce. Jej pierwszy artykuł o mnie nazywał się „Nieprawdziwa prawda”
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane