Dawno dawno temu gadulstwo przypisywano kobietom w każdym wieku i nikt nie protestował, że poddawano w ten sposób w wątpliwość naszą inteligencję. Babskie gadanie- to był 20 lat temu program, w którym występowałam u boku Beaty Tyszkiewicz, Niny Terentiew i Teresy Torańskiej. Bardzo to było zabawne i oglądane, bo wcale nie gadałyśmy, tylko rozmawiałyśmy. Prawie tak inteligentnie jak faceci. Serio. Niestety po wiadomych wyborach, musiałyśmy opuścić naszych fanów. Mnie strach zapraszać do programów na żywo, bo jestem nieprzewidywalna. Kobiety, szczególnie starsze, bardzo dużo mówią, rozmawiają z każdym, kto chce słuchać i są zakałą budek z owocami i jarzynami, gdzie przy kasie 5 razy zmieniają zdanie, a przy okazji opowiadają o swoich fantastycznych wnukach. Sprytniejsze pokazują zdjęcia w komórce. Sama dużo gadam, raczej nie w sklepach i nie mam kłopotów ze znalezieniem słuchaczy, bo od dziecka miałam coś zabawnego do powiedzenia. Zwykle dobre gadanie bierze się z częstego czytania. Zmieniły się czasy.
60 letnia osoba uważa się za młodą, dotyczy to obu płci, a z wiekiem staruszkowie młodnieją, podkradając wnukom bluzy z kapturkiem i czerwone spodnie z krokiem przy kolanach. Babcie kuśtykają na szpilkach w mega mini. I jest to nawet zabawne i chyba zdrowsze niż siedzenie przed telewizorem. Natomiast pojawiło się zjawisko gadającego dziadunia. Kiedyś, starsi panowie prawili komplementy starszym paniom i wstawali, kiedy dama wchodziła do pokoju. Teraz mają kłopoty ze wstawaniem z powodu zwyrodnień w stawach, lub ciąży spożywczej. Od początku monologu zręcznie schodzą na swoje choroby i jeśli się nie ucieknie jest wrażenie, że mamy do czynienia z ludzkim składakiem typu Frankenstein.
Męskie gaduły czyhają wszędzie. W sklepach, przychodniach, a nawet na basenach w Spa. Podpływają znienacka i bez zachęty opowiadają swoje 70+ letnie życie. Są bardzo zadowolonymi rozwodnikami, lub wdowcami, więc można się załapać na relację z wystawnego pogrzebu. Zaobserwowałam, że może to mieć związek ze zdziecinnieniem. Maluchy gadają co im ślina na język przyniesie, aż plują z radości na zachwyconą babunię. Paplają, bo chcą zwrócić na siebie uwagę. Potem następuje wiek trudny, młodzi chłopcy porykują w grupkach, a obok popiskują i chichoczą koleżanki. Wiek dorosły – wczesny, to czas, kiedy mówi się stosunkowo mało, aż tu nagle skrada się zdziecinnienie. Objawia się wzmożoną chęcią gadania o niczym z każdym, kto udaje, że chce słuchać i mówieniem do siebie z braku babci, która odeszła 40 lat temu. Kobiety dają sobie telefony lekarzy i nazwy proszków na sen. Faceci proponują kolegom specjalistów od leczenia hormonalnego i chirurgów od prostaty. Generalnie, spotkanie osób po 70 to giełda staroci z pretensjami do bycia studniówką. No i gadu-gadu-gadu, nocą, i gadu- gadu-gadu, w dzień, jak pisała moja ukochana Agnieszka Osiecka, która też była gadułą, ale jaką!
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane