Rehabilitacja

08 sierpnia, 2022 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

To dla mnie bardzo ważna rzecz, bo lata temu miałam poważny wypadek samochodowy, kilkanaście poważnych złamań nóg i okropne operacje, wróciłam do domu po 9 miesiącach, w tym dwa spędziłam w szpitalu w Reptach Śląskich na rehabilitacji. Pojechałam zaraz po ślubie, który brałam o kulach, bo właśnie uczyłam się od nowa chodzić, na nogach jak patyki. Byłam, w swoim pojęciu normalnej tuszy, ale pan Docent – ortopeda, zważył mnie i oznajmił, że jeśli chcę chodzić nawet bez laski, to zaczniemy od schudnięcia 5 kilo bo to ułatwi sprawę. Błam troszkę oburzona, bo inni byli sporo grubsi, ale postanowiłam spróbować. Ograniczyłam wstrętne szpitalne jedzenie do minimum, a nie było sklepiku z batonikami i chodziłam na wszystkie zabiegi po dwa razy dziennie. Dwie gimnastyki, dwa baseny, dwa lasery, dwie wirówki na nogi i podwójny masaż kręgosłupa. Plus ćwiczyłam sama mięśnie nóg.

Po 2 tygodniach ważyłam 5 kilo mniej, a Docent osłupiał radośnie i zaczęliśmy precyzyjną rehabilitację. Po 6 tygodniach chodziłam jak przed wypadkiem. Inna rzecz, że miałam 25 lat i byłam zakochana w mężu, przed którym chciałam się popisać . Od tego czasu, z przerwą na Amerykę, bo mnie nie było stać i wolałam hulać, regularnie jeżdżę do sanatoriów i spa, które mają odpowiedni sprzęt i poważne zabiegi. Jeżdżę prywatnie. Ostatnie 20 lat ozdrawiam się w moim ulubionym Busku Zdroju, gdzie mam 5 zabiegów dziennie, kąpiele w wodzie siarkowej i basen w którym ćwiczę co rano przez godzinę, a wieczorami siedzę z przyjaciółmi, których do Buska, przekonałam i jeżdżą ze mną. Oczywiście płacimy za wszystko. Kto raz spróbuje i zobaczy efekty, to czeka na następny raz. Właśnie wróciłam zdumiona ilością monstrualnych grubasów, obojga płci, jedzących lody i ciastka po 3 dużych posiłkach. Rok temu nie było aż tak tragicznie. Co się dzieje? Przecież nie można się, jak wielbłąd, najeść na zapas (wiem, że napić, to żart)

W tym roku, widoki straszne, bo tusza sprawia, że ci obiecujący pacjenci wyglądają jak stada głodnych hipopotamów. Moi znajomi też byli zdumieni. Przecież to jasne, że rehabilitacja nóg, czy kręgosłupa osobie chorej na otyłość niewiele da. Dlaczego lekarze nie żądają od nich schudnięcia, czemu nie ma obowiązkowych, mało kalorycznych dań, czemu jest cicha zgoda na zapasienie osoby, która niby chce się leczyć. Grubasy krążą wzdłuż sanatoryjnego Szwedzkiego Stołu jak żubry w reklamie piwa. (Niestety, nie ma reklam piwa z hipopotamami) Nakładają kopiaste talerze, arbuz na kartoflach, ciasto na kotlecie, buraczki na kluskach, połykają i wracają po dokładkę. Nie moja sprawa ale troszkę i moja, bo za ich pobyt i leczenie płacę ja, z moich podatków, a wolała bym te pieniądz przeznaczyć na książki dla małych bibliotek. Przy tej tuszy choruje się na wszystko. Może by Szwedzkie stoły zastąpić porcjami, jak na koloniach letnich bywało. Od jedzenia się tyje, choć moje tęgie znajome twierdzą, że nic nie jedzą, a są grube. Czyli od czego? To są wynalazczynie perpetum mobile. Coś z niczego. Ciekawe, co z Afrykanami, oni też nie jedzą, a są chudzi. Może niech tu wpadną i utyją nic nie jedząc. Drogie grubasy, tyjcie sobie, ale nie wygadujcie bzdur, bo wnuki będą się z Was śmiały, chyba, że należą do coraz większej grupy „baby balon”. One już nigdy nie będą chude. Kończę naprawdę przestraszona.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane