Strzępki

05 lutego, 2022 Hanna Bakuła Bez kategorii 0 komentarze

Siedzę na szczątkach mojego świata i zaczyna do mnie docierać, że nie da się tej sytuacji zamieść pod dywan. Jednym z powodów jest to, że dywany, a szczególnie czerwone, paradne, galowe, zostały zwinięte i nie wiadomo kiedy będą rozwinięte. Tak jest naprawdę. Wszelkie gale i tłumy reporterów porwały fale Covidu. Nie ma hucznych premier. Ludzie w maskach lekko przyduszeni wyglądają brzydko. Zabawne jest to, że twierdzono iż „oczy są zwierciadłem duszy”. Może u ludów dalekiego wschodu. Może w Indiach, może w Izraelu ale nie u nas na Mazowszu. Jako zawodowa portrecistka stwierdzam, że mamy nieciekawe, za małe oczki, ze średnią oprawą. Maski zabrały nam usta którymi się śmiejemy, mówimy, jemy i się całujemy do późnej starości, jak twierdzą seksuolodzy kliniczni. Po założeniu maseczek okazuje się, że uroda nasza narodowa jest nieciekawa i brakuje wspomagających ją ust, uśmiechów, zębów do szczerzenia, ust smutnych, naturalnych i odętych nastrzykiwaniem. Kiedy kogoś poznaję a nawet idę do sklepu lub nieznanej fryzjerki, czy lekarki to proszę, żeby choć na chwilę zdjęła maseczkę. A pod każdą maseczką zaskakująca niespodzianka. Właścicielka ostrego makijażu oczu ma wąskie usta katechetki. Średniooka brunetka ma wielkie usta – pontony, które chowa dla ukochanego, jak Arabka. Osoby starsze prezentują uśmiech ex premiera S., albo co piąty ząbek Nie wiadomo co gorsze, bo zwykle sztuczne zęby nie przypominają swoich poprzedników. Jeden z moich przyjaciół zrobił sobie zęby Zofii Kucównej. Lekko wypukłe, ewidentnie damskie. Nawet jak o tym piszę to się śmieję. Małżeństwa mają zęby unisex, identyczne, bo taniej, z jednej szuflady. Wszyscy chcą wyglądać jak Dziadek do orzechów.  I nagle posiadanie implantów stało się szykowne i każdy się chętnie przyznaje, a do normalnych sztucznych zębów nie bardzo.

A przecież implant to SZTUCZNY ZĄB.  Lelum Polelum! (sprawdzić w Necie)

Świat w którym żyłam od matury  do początku Covidu nagle przestał istnieć, jak zburzone miasto, albo Atlantyda. Miasta z trudem walczą o swoje poprzednie życie. Nowy Jork nie ma 90% swoich atrakcji. Paryż który uwielbiałam nie istnieje, bo atutem Francuzek są czerwone usta, a ich nie widać. Nie istnieje mój Kraków z przyjaciółką Basią i Sopot z genialnym prof. Limonem bo zmarli na Covid. Zniknęły promocje i wernisaże z pompą. Ludzie z zasłoniętą mimiką i uśmiechami nie są sobą. Nie poznaję prawie nikogo w miejscach niegdyś wesołych i kultowych. Maseczka sprawia, że gorzej widzę i słyszę. Nie ma mojego świata. Przyjaciele prawie wszyscy umarli, niekoniecznie na wirusa. Nie ma z kim się śmiać. Nagle w naszym zabawowym mieście zapanowała moda na dwór angielski. Bliscy znajomi, którzy są na emeryturze i kręcą się bez sensu bo nie zamierzają się zarazić a niektórzy i zaszczepić, Wszyscy zasłaniają się Covidem. Jak czegoś nie chcą zrobić twierdzą, że CHYBA!!!? MAJĄ COVID, bo przecież mają katar i kaszel, ale gorączki o dziwo!? nie. Na test nie ma sensu iść, bo są zaszczepieni.  Dwa razy ale są, bo ich sąsiadka po 3 szczepieniu źle się czuła, a sąsiad miał rozwolnienie. Strach, strach, strach, rany Boskie! (Starsi Panowie,” Ballada z trupem”) Bałagan jest niesamowity. Stopień dezinformacji w każdej dziedzinie kosmiczny. Benzyna ma potanieć, ale przecena ma się skończyć za kilka miesięcy. Dlaczego? Co dadzą mandaty za nie noszenie maseczek, skoro wpuszcza się do Galerii handlowych tłumy mamuś z dziećmi w wózkach, reszta maluchów lata luzem bez maseczek. Zamiast porządku chaos. Wielka większość umierających na wirus jest nie zaszczepiona. „Wsi spokojna, wsi wesoła, któryż głos Twej chwale zdoła !?” Noszę maseczkę. W aptece kupuję po 10 sztuk i noszone wyrzucam.

A końca nie widać. Dlatego jestem skołowana, bo nie ma reguł. Znajomi tak jak ja, są poirytowani, bo nie można żyć bez informacji. Siedzę na kurhanku mojego dotychczasowego życia i zaczynam przystosowywać się do świata bez reguł i radości. Kiepsko mi idzie.

Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane