Przy okazji wywiadu w sprawie mojego pomalowania pięknych, białych toreb marki O-bag, podarowanych przez włoską firmę na WOŚP pani dziennikarka zapytała: skąd u mnie nagłe!!! zainteresowanie dobroczynnością? Bardzo się zdziwiłam, bo znamy się kilkanaście lat, a przez 22 lata moja Fundacja Hanny Bakuły organizowała plenery malarsko- muzyczne dla dzieci z Domów Dziecka. (teraz, jest inna nazwa) Co roku jeździłam w Bieszczady z przyjaciółmi muzykami z Axoum duo i osobiście uczyłam malować dzieci w różnym wieku i to z wielkim powodzeniem, a muzycy uczyli je grać na instrumentach. Organizowałam dla dzieci z innych miast wycieczki do warszawskich muzeów i zwiedzanie Opery Narodowej. Co jak co, ale chyba była to działalność charytatywna? Chwalę się teraz, bo przedtem nikt mnie nie sprowokował.
Dobroczynność pochodzi od czynienia dobra i wyniosłam ją z domu. Dlatego wspieram Wielką Orkiestrę i nie znanego mi osobiście Jurka Owsiaka. Dlatego w tytule występuje jako Pan Owsiak. To co udało się, udaje i będzie udawało WOŚP podziwiam i szanuję od początku. Ostatnio musiałam wysłuchiwać od wrednych, nic nie rozumiejących osób, kalumnii na temat złodziejstwa i ciemnych interesów Fundacji, która od lat ratuje życie dzieciom i osobom starszym, kupując sprzęt medyczny dla naszych nie doinwestowanych przez Państwo szpitali. Co roku, cały dzień oglądam w telewizji wiadomości ze zbiórki i czekam na wynik. Zawsze jestem pełna zachwytu, że istnieje Osoba, która potrafiła zjednoczyć tłumy i sprawić, że można wspólnymi siłami zebrać miliony złotych, podarowanych ze szczerego serca przez ludzi o różnych poglądach. Znak – czerwone serduszko wszyscy noszą z dumą, a nie mieć serduszka to obciach, czyli wstyd. Każdy grosz się liczy. W niedzielę zagrał Wielka Orkiestra. Wolontariusze są „pod parą”. Dzieci i osoby starsze, celebryci idą z puszkami zbierać kasę, wszyscy chcą pomóc dzieciom z problemami okulistycznymi. Nowy sprzęt uratuje setki, o ile nie tysiące oczu. Osoby, które atakują Pana Owsiaka powinny umrzeć ze wstydu i zastanowić się, co zrobili dla kogoś nieznajomego, nie spokrewnionego? Zwykle nic, bo jesteśmy społeczeństwem plemiennym i obcy nas nie obchodzą, o ile nie mamy bezpośrednich korzyści. Trzymam kciuki, choć to niepotrzebne, bo WOŚP wrosła w nasz ludzki pejzaż i żaden tuman tego nie zmieni. W piątek zaniosłam do punktu zbiórki swoją oprawioną, aktualną- akwarelę i książki z dedykacją. Mam nadzieję, że zostaną sprzedane za odpowiednio wysokie kwoty, bo kupując darowane przedmioty, nie powinniśmy szukać okazji, tylko starać się dać tyle ile możemy.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane