Bakalarus to w bardzo starej polszczyźnie nauczyciel. Moje nazwisko pochodzi od tego słowa. Tak twierdzi mój ulubiony profesor Bralczyk. Moje drugie nazwisko – Lemaitre, znaczy po francusku mistrz, czyli znowu nauczyciel. Ja do nauczycieli mam słabość, bo miałam przeuroczych i bardzo wykształconych staruszków i staruszki – hrabiny już w szkole podstawowej i liceum, bo to i to było razem. Nam dzieciom, a właściwie dziewczynkom, bo chodziłam do żeńskiego liceum z podstawówką, wydawali się śmieszni, a oni chyba nas nie lubili, bo dwunastolatek myśli o wszystkim, tylko nie o fizyce i matmie. Jedno jest pewne, wszystko co wiem na nie interesujące mnie tematy to ich zasługa. Największy wpływ na mnie miała rusycystka, Czesława Panczyszyn – czterdziestolatka, która uczyła nas rosyjskich piosenek z puszczanych płyt i wierszy których uczyliśmy się na pamięć. Dzięki niej mogłam przetłumaczyć w Nowym Jorku skrypt o Michale Czechowie z rosyjskiego na angielski i zarobić kupę kasy. Była to moja pierwsza i ostatnia praca w Ameryce. Angielskiego uczył nas Wojtek Wanacki, młody, złośliwy, nowoczesny facet. Ponieważ początkowo mnie nie lubił i nazywał Bakła, uczyłam się, żeby mnie nie przyłapał. Nasza przyjaźń zaczęła się, kiedy w liceum rzuciłam w niego, celnie, krzesłem za tę Bakłę. Dyrektorka chciała mnie zawiesić, ale powiedział, że to jego wina. Czekał z przeprosinami w postaci 4 piw Warszawskich pod szkołą i poszliśmy wypić je do mnie. Miałam 16 lat . Kiedy mama wróciła z pracy gawędziliśmy siedząc na dywanie. O mało nie zemdlała. Wojtkowi zawdzięczam moje łatwe początki w Ameryce, choć angielski szkolny był inny. Nie mogę wymienić wszystkich nauczycieli i profesorów na ASP którzy mnie ukształtowali. Miałam wielkie szczęście, że ich spotkałam i wiem, że bez nich daleko bym nie zaszła. Piszę o wpływie bakalarusów na dzieci. Jest ogromny. Dziecko w wieku szkolnym to gąbka i nasączona byle czym, byle czym się staje. POPIERAJMY NAUCZYCIELI!!! POPIERAJMY ICH ŻĄDANIA. Dlaczego z nimi nie strajkują ruchy feministyczne, a nawet rolnicy. Szkoła jest najważniejsza w życiu. To nauczyciele są drogowskazami dla rosnących w internetowym chaosie dzieci i powinni zarabiać na tyle dużo, żeby móc mieć taką pozycję, jak w moich czasach. Nie mówiąc o I RP. To zabawne, dziś są moje urodziny i obudziłam się z myślą o urodzinach w szkole, gdy solenizant przynosił cukierki i częstował nauczycieli, koleżanki i kolegów. Zwykle byłam tak przejęta, że rozdawałam wszystkie a dla mnie nic nie zostawało. Dojadałam w domu.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane