Tak powinien się nazywać portal randkowy dla osób które najbardziej lubią rozmawiać o chorobach, lekarstwach, sanatoriach i rehabilitacji. Kiedyś o tym mówiło się ze skrępowaniem, nawet lekarzom i najbliższym, ale raczej tej samej płci. Dziś rozmowy o sztucznych stawach biodrowych, protezach łękotki, nie trzymaniu moczu, wzdęciach, hemoroidach, czkaniach, bekaniach i kłopotach ze wzwodem, oczywiście znajomego, nie naszym, są częścią konwersacji towarzyskiej. Wydaje mi się, że wygrywają z rozmowami o pieniądzach bo powoli, jak za komuny lepiej się do nich nie przyznawać. Można popisywać się znajomością najlepszych SPA, patrząc z wyższością na tych co jeżdżą do sanatoriów z NFZ, wiedzieć co to jonoforeza, terapia manualna, czy krio miejscowe, bo spa to sanatorium dla osób zamożnych. Moi rówieśnicy ze szkoły i studiów są albo bardzo starzy, albo rozkosznie młodzi, ale na wynos. Ci pierwsi uważają, że rehabilitacja nic nie daje i smarują bolące kosteczki maściami, suplementami diety polecanymi w reklamach. Drudzy, zamożniejsi, jeżdżą do spa gdzie masowani gorącymi kamieniami, namaczani w ajurwedyjskiej oliwie podają wypielęgnowane dłonie i stopy pokornym manicurzystkom, żeby im polerowały paznokcie. Dla narcyza to wielka frajda.
Świat oszalał na punkcie młodości, co widać w reklamach. Starsze panie używają kleju do protez, żeby móc gwizdać na palcach i imponować wnusiowi. Poskręcane z bólu w chińską literę, z pogodnym uśmiechem, wzmocnionym bielą implantów, smarują sobie bolesne kolana, bo nigdy nie wiadomo, co się będzie robiło w niedzielę jak zamkną supermarkety. Starsi panowie natomiast mają malutkie kłopoty z wchodzeniem po schodach i raczej zajmują się swymi prostatami i ich przyległościami. To oni w reklamach MAXI Go delikatnie smyrają młode kobietki, czekając na piorunujący efekt afrodyzjaków sprzedawanych bez recepty. Różnica wieku musi wynosić 20- 30 lat, co sugeruje, że nie chodzi o starą żonę, tylko wyjazd integracyjny. Kto by tam marnował kasę na sprawianie niebiańskich rozkoszy drugiej połowie kartofla. Mój pomysł na biuro matrymonialne o nazwie Dziad i Baba uważam za bardzo potrzebny. Formularz powinien zawierać istotne informacje, wagę, wzrost,parę słów o przebytych chorobach, operacjach, stosowanych lekach, z zaznaczeniem głównych przyczyn wzdęć i bekań. Oraz wykaz sanatoriów, w których się bywało, żeby wykluczyć powtórki erotyczne, bo jak wiadomo, nie wchodzi się do tej samej rzeki. Przydało by się w formularzu wymienić kilka podstawowych cech osobowości męskich, jak: erotoman gawędziarz, pokazowo obleśny w obecności obu płci, choleryk, despota, zazdrośnik, kłamczuch, leń, przekupka męska, czepialski, pijak, alkoholik, skąpiec itd. Negatywnych cech kobiet jest mniej, ale są: Przekupka, która na jedno słowo ma sto, kokietka z nadwagą, przypominająca histeryczną fokę w cyrku, mamusia wprowadzająca pełną kontrolę w tym bielizny osobistej, zawodowa babcia, na której partner, o ile nie jest wnukiem, nie może polegać, domowa pijaczka, alkoholiczka, kłamczucha, mitomanka, brudas, zazdrośnica, dewotka. Te cechy powinien zawierać formularz. Stawia się ptaszka, przy aktualnych. Bo a nuż są amatorzy tańcującej grubaski na rauszu? A może ktoś lubi brudne naczynia? A może jakaś starsza pani wdowa- profesorowa, marzy o obleśnym brutalu bez matury. A może jakiś pan śni o Mamusi, która go postawi do kąta i spierze po wiotkiej, spragnionej pupci? Nigdy nie wiadomo co w kim siedzi. Zapraszam do biura matrymonialnego Dziad i Baba, które otworzę wkrótce.
Przykro nam, ale dodawanie komentarzy jest zablokowane